Warta Poznań pojechała do Łodzi pozytywnie nastawiona. Po pierwsze była po zwycięskim meczu w Fortuna Pucharze Polski, w którym pokonali Stal Brzeg 4:0 i awansowała do 1/8 finału tych rozgrywek. Po drugie, rok 2023 dobrze kojarzył się podopiecznym trenera Dawida Szulczka. W marcu wygrali właśnie z dzisiejszym rywalem - Widzewem - 2:0, natomiast w tej rundzie zwyciężyli z ŁKS-em, który od 18 meczów nie przegrał na swoim stadionie ligowego pojedynku.
Szkoleniowiec Zielonych nie mógł skorzystać z trzech zawodników: Dario Vizingera, Mateusza Kupczaka oraz Macieja Żurawskiego. Ci zawodnicy pauzowali za cztery żółte kartki. Do składu powrócili kontuzjowani Jakub Kiełb oraz Michał Kopczyński, którzy zasiedli na ławce rezerwowych. Podczas rozgrzewki niedyspozycję zgłosił Dimitros Stavropoulos, którego zmienił Wiktor Pleśnierowicz.
Przez pierwsze 15 minut obie drużyny miały problem z przeprowadzeniem bramkowej sytuacji. Nie oznacza to, że na boisku nie działo się absolutnie nic. Warta w tej fazie meczu zagrała całkiem odważnie, żwawo i nie wystraszyła się łodzian, którzy w tym sezonie przed własną publicznością na pięć spotkań przegrali zaledwie raz. Drugi kwadrans zaczął się od mocnego uderzenia ze strony gospodarzy. Przy długim podaniu do Sancheza, błąd popełnił Dawid Szymonowicz, ale jego błąd naprawili na spółkę Bogdan Tiru oraz Jędrzej Grobelny.
Chwilę później Zieloni prowadzili już 1:0. Pięknym rajdem z lewej strony popisał się Kajetan Szmyt, który zagrał na piąty metr do Martona Eppela, a nowy nabytek poznaniaków w swoim trzecim występie zapisał się na listę strzelców po raz pierwszy. Ten gol nie spowodował, że goście się cofnęli. Wręcz przeciwnie, w pewnym momencie starali się kontrolować grę, lecz z każdą Widzew był coraz groźniejszy.
W 34. minucie w dobrej sytuacji był Kajetan Szmyt, który wyszedł "oko w oko" z Heinrischem Ravasem, jednak górą okazał się bramkarz gospodarzy. Gol nie zostałby jednak uznany, bowiem arbiter liniowy dopatrzył się spalonego.
Do przerwy Warta broniła się mądrze, nie dopuszczając łodzian do stworzenia groźnej sytuacji. Pod koniec zrobiło się gorąco, bowiem Widzew mógł zdobyć bramkę, jednak ofensywni piłkarze gospodarze byli bardzo nieskuteczni. W pierwszej połowie - w 29. minucie - z boiska zejść musiał Miguel Luis. Był to efekt starcia, w jakim brał udział już w 1. minucie spotkania.
Druga odsłona to napór Widzewa. Ekipa z Dolnej Wildy została zepchnięta do głębokiej defensywy, ale widzewiacy nie potrafili przez spory czas przełamać. Dobrze w bramce spisywał się Jędrzej Grobelny, który rozgrywał prawdopodobnie najlepszy mecz w barwach Warty w swojej karierze.
Potwierdził to między innymi w 64. minucie, gdy Imad Rondic strzelił z jedenastego metra, jednak ponownie młody golkiper poznaniaków popisał się fantastycznie.
Do samego końca warciarze się bronili się zaciekle, co się opłaciło. Warta zbyt wiele sytuacji sobie nie stworzyła, ale to wystarczyło, by wywieźć z Łodzi trzy punkty.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?