Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Warta Poznań przegrała z Piastem Gliwice [FILM]

Redakcja
Piłkarze Warty Poznań mogli się cieszyć tylko na początku meczu.
Piłkarze Warty Poznań mogli się cieszyć tylko na początku meczu.
Ogromne rozczarowanie spotkało sympatyków piłkarzy poznańskiej Warty. Po wielu tygodniach tułaczki po obcych boiskach, zieloni po raz pierwszy zaprezentowali publiczności w stolicy Wielkopolski. Niestety podopieczni trenera Czesława Jakołcewicza, mimo że rozpoczęli spotkanie od zdobycia gola już w pierwszej minucie, to potem zaprezentowali się jak najgorzej i przegrali z Piasterm Gliwice 1:3 (1:1).

Ten pojedynek miał wyglądać zupełnie inaczej. Zawodnicy i szkoleniowcy zapowiadali, że wreszcie jest czas na to, aby drużyna pokazała dobry futbol. Rzeczywiście zieloni już w pierwszej akcji spotkania zdobyli pięknego gola.

Czytaj także:
Pogoń Szczecin - Warta Poznań 2:1
Warta Poznań - Zagłębie Lubin 1:3

Prawym skrzydłem popędził Bartosza Bereszyński, znakomicie rozegrał piłkę z Tomaszem Magdziarzem, a ten dokładnie dośrodkował w pole karne Piasta, wprost na głowę Krzysztofa Gajtkowskiego. Otwarcie pierwszego meczu w Poznaniu był wręcz wymarzone, a kibice liczyli na dalszy ciąg. Tymczasem rywale, od początku grali wysokim presingiem, a poznaniacy, zamiast przy dobrym rezultacie szanować piłkę i spokojnie ją rozgrywać, dali się zepchnąć do głębokiej defensywy. W ekipie trenera Jakołcewicza brakowało dyrygenta z prawdziwego zdarzenia, który kierowałby grą w środku pola. Ten obszar zupełnie zawładnęli gliwiczanie, mający w składzie zawodników jeszcze z ekstraklasy - Zganiacz, Urban, Podgórski i Cicman.

W końcu goście wyrównali, kiedy rzut karny pewnie wykorzystał Tomasz Podgórski. Jedenastkę podyktował lubelski arbiter zupełnie słusznie, kiedy szarżującego w polu karnym Wojciecha Kędziorę powalił na ziemię Paweł Sasin. Do końca pierwszej połowy poznaniacy próbowali jeszcze szczęścia, ale ich ataki były anemiczne, prowadzone w jednostajnym tempie. Niestety, po przerwie Warta zagrała jeszcze gorzej. Już w 53. minucie Piast zdobył drugiego gola, kiedy błędy popełnili obrońcy, najpierw Łukasz Jasiński, a potem Maciej Wichtowski. Głową udanie zagrał Kędziora, a Pavol Cicman z ostrego kąta wpakował piłkę w długi róg bramki Dominika Sobańskiego. Właściwie już od tego momentu poznaniacy kompletnie nie mogli sobie poradzić z rywalami. Nie pomogły zmiany Michała Golińskiego i Piotra Reissa. Piast panował w środku pola i nie pozwalał też rozwinąć skrzydeł zielonym. Gliwiczanie czyhali też na kontrataki, co już w doliczonym czasie gry przyniosło im trzeciego gola, którego zdobył Podgórski.

- Biorę całą odpowiedzialność za dzisiejszą grę na siebie. Zagraliśmy po prostu katastrofalnie, a w drugiej połowie prze-szliśmy obok meczu. Nie wiem dlaczego zawodnicy cofnęli się po zdobyciu prowadzenia. My wszystko robiliśmy na stojąco, a Piast dzisiaj dużo biegał i wygrał zasłużenie. Jest mi po takim meczu wstyd. Ale ciągle wierzę, że zespół się odrodzi, bo wiem że potrafi grać zdecydowanie lepiej. Przepraszam kibiców za ten występ - mówił podczas konferencji prasowej trener Czesław Jakołcewicz. Nietrudno jednak zauważyć, że w klubie z Drogi Dębińskiej zrobiło się nerwowo. Czy już po tej porażce posadę może stracić trener Jakołcewicz? Prezes sekcji Izabella Łukomska-Pyżalska zapowiada pewne zmiany już w poniedziałek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski