Warta Poznań musiała uznać wyższość Pogoni. Zieloni zostali wypunktowani w dwie minuty

Warta Poznań przyjechała do Szczecina w poszukiwaniu pierwszego zwycięstwa w 2023 roku. Zieloni po remisach z Rakowem Częstochowa (1:1) oraz Miedzią Legnica (1:1), chcieli po raz pierwszy w rundzie wiosennej zgarnąć trzy punkty. Zadanie to nie było łatwe. Pogoń ten rok rozpoczęła falstartem, remisując z Widzewem (3:3) oraz przegrywając ze Śląskiem i Jagiellonią (oba mecze po 0:2).

Najnowszy odcinek Magazynu GOL24:

Zieloni, jako mistrzowie wyjazdów z 2022 roku, chcieli sprawić niespodziankę i pokonać swoich przeciwników, którzy byli w niewielkim dołku. Pogoń pod ogromną presją ze strony kibiców, którzy w ostatnim czasie postanowili "zawitać" pod szatnię granatowo-bordowych i w kilku żołnierskich słowach wyrazić swoją opinię na temat tego, co sądzą ostatniej grze swoich ulubieńców.

Mecz rozpoczął się fatalnie dla poznaniaków. Już w 5. minucie spotkania Adrian Lis musiał wyciągać piłkę z siatki. Fantastyczną akcję prawą stroną boiska przeprowadzili Portowcy. Sebastian Kowalczyk posłał piłkę, która "przeszyła" pole karne warciarzy, a do pustej bramki futbolówkę posłał nowy nabytek piłkarzy Pogoni, Leonardo Koutris. Po chwili Warta mogła doprowadzić do wyrównania. Kajetan Szmyt doskonale obsłużył Adama Zrelaka, jednak młodzieżowiec ekipy z Dolnej Wildy był na pozycji spalonej.

W późniejszych minutach kibice obserwowali spotkanie, które rozgrywało się w środku boiska, a sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo. Generalnie to Warta sprawiała wrażenie zespołu dużo bardziej zorganizowanej. Ekipa Dawida Szulczka do przerwy oddała 8 strzałów na bramkę Dantego Stipicy. Jeden z nich zakończył się trafieniem poznaniaków. Rzut rożny egzekwowany przez warciarzy w 38. minucie został zamieniony na gola. Trzecim trafieniem w barwach Warty Poznań w tym sezonie popisał się Maciej Żurawski, który jako ostatni dotknął piłki.

Zgłębiając się w taktykę Dawida Szulczka, który przed meczem chwalił zespół Pogoni, wiedział doskonale, czym chce zaskoczyć przeciwników. To wszystko wyglądało bardzo dobrze przez całą pierwszą część gry. I jeżeli kto miał zdobyć drugą bramkę, to była to właśnie Warta.

W drugiej odsłonie poznaniacy od początku dążyli do tego, aby wywieźć z bardzo trudnego terenu komplet "oczek". Niestety w kluczowych momentach zawodzili, a ostatecznie szybko stracili drugiego gola. W 54. minucie spotkania Kamil Grosicki świetnie wypatrzył Lukę Zahovicia, który bez problemu pokonał Adriana Lisa. Chwilę później szczecinianie zadali kolejny cios Warcie. A konkretnie Grosicki. Pomocnik Portowców będąc sam na sam, nie miał żadnego problemu, by trafić do siatki.

Później gospodarze mieli jeszcze dwie okazje, aby podwyższyć rezultat spotkania, lecz golkiper poznaniaków spisał się doskonale, chroniąc warciarzy przed blamażem w Szczecinie. Z najciekawszych akcji, które mieliśmy oglądać, to czwarta żółta kartka zarobiona przez Enisa Desatna i to Turka nie zobaczymy w kolejnym spotkaniu, w którym przeciwnikiem Warty będzie Korona Kielce.

Pod koniec meczu ekipa ze stolicy Wielkopolski mogła zmniejszyć rozmiary porażki, jednak bardzo ciekawa akcja wykreowana przez Miguela Luisa oraz Jana Grzesika została zablokowana przez defensywę pogoni.

Warta pozostaje z 27 punktami na koncie i po tej kolejce pozostanie na 10. miejscu w tabeli.