Zawsze ufałem swoim ludziom

Ika
Rozmowa z Franciszkiem Minorem, byłym kuratorem oświaty

- Jak pan zareagował na potwierdzenie, że do przecieku tematów maturalnych doszło w drukarni, a nie w kuratorium?
- Bardzo mnie to cieszy. Od samego początku wiedziałem, że to, co należało do obowiązków kuratorium, zostało zrobione dobrze. Miałem zaufanie do moich pracowników i jestem wdzięczny im za to, że nie zawiedli. Jednak kurator to nie prokurator. Do wyjaśnienia sprawy musiałem zawiesić osoby bezpośrednio odpowiedzialne za przygotowanie matur. Cieszę się, że instytucja, którą kierowałem, spełniła swoje zadania i w tak trudnej sytuacji doprowadziła matury do szczęśliwego zakończenia. Cieszę się, że uniknęliśmy grożącej nam katastrofy edukacyjnej. Myślę, że opolscy maturzyści ostatecznie docenią to, że mieliśmy odwagę podjąć twarde działania, które ponad wszelką wątpliwość dowiodły, że ich świadectwa dojrzałości są tak samo ważne, jak maturzystów w całym kraju.
- To, że przeciek nastąpił w drukarni, nie oznacza jeszcze, że pracownicy kuratorium tam obecni nie popełnili błędu.
- Jeżeli prokuratura nie postawi zarzutów osobom z kuratorium, to one są w procedurach prawnych uniewinnione od jakiegokolwiek innego zarzutu. Ich odpowiedzialność służbowa była bowiem spowodowana wszczęciem postępowania przez prokuraturę.
- Pan jednak już zapłacił wysoką cenę. Jak pan się z tym czuje?
- Pominę to milczeniem, bo mam jeszcze pewną rzecz do dopowiedzenia, ale nie dzisiaj.
- Czy rozważa pan możliwość powrotu do kuratorium?
- Bez komentarza. Najbliższy czas dopisze ciąg dalszy tej historii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska