Gorąco zrobiło się jeszcze przed pierwszym wyścigiem, ponieważ ekipa z Torunia zakwestionowała stan toru.
- Na takiej nawierzchni, jaką przygotowali gospodarze w żadnym wypadku nie można się ścigać. Tor jest nierówny i niebezpieczny - mówił do kamer TVP Sport, menedżer Unibaksu, Sławomir Kryjom. Z tą opinią w pełni zgadzał się arbiter spotkania.
CZYTAJ TEŻ:
KIM SĄ PODPROWADZAJĄCE UNII LESZNO
- Jeśli gospodarze nie doprowadzą toru do porządku wówczas grozi im walkower - stwierdził Leszek Demski. Zupełnie innego zdania był oczywiście trener Roman Jankowski.
- Tor przygotowujemy pod siebie, a nie pod rywali. Jest on regulaminowy. Nie ryzykowalibyśmy zdrowia swoich zawodników, którzy wracają do składu po kontuzjach - wyjaśniał szkoleniowiec Byków.
Na szczęście po godzinnych pracach sędzia uznał, że można rozpocząć spotkanie. Stan toru chyba jednak rzeczywiście pozostawiał sporo do życzenia, bo już w pierwszym biegu przez nikogo nie atakowany Kamil Adamczewski upadł na tor. A juniorzy Unii jechali wówczas na 5:1. Po raz drugi do upadku doszło w trzecim, a tak dokładnie to po trzecim biegu, kiedy to Adrian Miedziński po minięciu mety nie opanował motocykla i upadając złamał obojczyk. To sprawiło, że sędzia ponownie wyszedł na tor, a w parkingu zawrzało.
- Jesteśmy trzecim z rzędu zespołem, który przyjeżdża do Leszna i narzeka na przygotowanie toru. Czas najwyższy skończyć z preparowaniem nawierzchni - grzmiał prezes Aniołów, Wojciech Stępniewski.
- Nie rozumiem oskarżeń gości. Niepotrzebnie panikują. Tor jest w idealnym stanie - ripostował przed telewizyjnymi kamerami Jankowski. O stanie toru wypowiedział się również Jarosław Hampel. - Jest kilka nierówności, ale ogólnie da się na tej nawierzchni jeździć. Startowałem w Lesznie już na gorszym torze - ocenił wicemistrz świata.
Do podobnego zdania doszedł w końcu sędzia Demski i postanowił wznowić zawody. Ku radości leszczyńskich kibiców, bo w piątym biegu Troy Batchelor z Damianem Balińskim przywieźli komplet punktów i goście mogli już korzystać z rezerwy taktycznej. Od razu też to uczynili, posyłając do boju Ryana Sullivana, który wraz z Chrisem Holderem nieco uciszył trybuny stadionu im. A. Smoczyka.
Na nowo ożyły one po ósmym biegu i zaskakującym zwycięstwie Tobiasza Musielaka. Za plecami młodzieżowca Byków przyjechał Janusz Kołodziej i gospodarze objęli prowadzenie 29:19. Musielak tego dnia był zresztą świetnie dysponowany.
- Ja nie narzekam na ten tor. Na takim samym trenujemy, więc wszystko mi pasuje - stwierdził junior Unii.
Takiego doświadczenia nie miał niestety Emil Pulczyński, który w 12 biegu nie opanował motocykla i z impetem uderzył w bandę. Niestety, junior Unibaksu nie będzie mile wspominał tego meczu, bo po kilku minutach ze złamaną nogą został odwieziony do szpitala.
Kontrowersji nie brakowało także w pierwszym z biegów nominowanych, z którego wykluczeni zostali najpierw Kołodziej, a w powtórce Rune Holta. Ten drugi został ostro potraktowany przez Batchelora, ale w tym przypadku trudno mieć jednak pretensje do arbitra za jego decyzję, choć atak Australijczyka oczywiście nie przypadł do gustu ekipie z Torunia.
Ostatecznie Unia wygrała ten bardzo długi (mecz trwał cztery godziny) i prowadzony w nerwowej atmosferze mecz różnicą siedemnastu punktów i raczej nie powinna mieć większych problemów z obronę tej przewagi w Toruniu. Tym bardziej, że Anioły w rewanżu pojadą bez dwóch swoich podstawowych zawodników. Dla Miedzińskiego i Emila Pulczyńskiego ten sezon już się bowiem skończył.
Leszno takich kłopotów już nie ma. W meczu z Unibaksem bardzo dobrze pojechał powracający na tor po kontuzji Damian Baliński. Nieźle wypadł również Skórnicki. Poza zasięgiem rywali był, to już norma, Hampel.
- Mamy doskonałą sytuację wyjściową przed rewanżem. Wynik jest doskonały. A mecz? Bardzo długi i bardzo trudny. Najważniejsze, że jedziemy już w niemal optymalnym składzie. Poza tym Unia to zespół z charakterem. Było to zresztą widać dzisiaj na torze - podsumował spotkanie wicemistrz świata.
W meczu o utrzymanie w ekstralidze, Tauron Azoty Tarnów bez Krzysztofa Kasprzaka w składzie, pokonał Włókniarza Częstochowa 53:37 i odrobił straty z pierwszego spotkania. Jaskółki pozostają więc w elicie, a Lwy pojadą w barażach z trzecim zespołem pierwszej ligi.
Drugi mecz półfinałowy, Stal Caelum Gorzów - Falubaz Stelmet Zielona Góra zakończył się zwycięstwem gospodarzy 27:19. Spotkanie przerwano po ośmiu wyścigach z powodu mocno padającego deszczu. Wynik meczu został jednak zaliczony.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?