MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ul. Kajki w Poznaniu: Nie ma wody? Czekajcie do wiosny! [ZDJĘCIA]

Katarzyna Dobroń
Ul. Kajki w Poznaniu: Nie ma wody? Czekajcie do wiosny!
Ul. Kajki w Poznaniu: Nie ma wody? Czekajcie do wiosny! Paweł Miecznik
Budynek przy ul. Kajki, w którym mieszka Elżbieta Kozłowska z chorą na epilepsje córką, sąsiaduje z należącym do miasta pustostanem. To przez niszczejący pustostan przebiegają rury, którymi dociera woda do mieszkania pani Elżbiety. Przy pierwszej fali mrozu w ubiegłym tygodniu rury zamarzły i kobiety zostały odcięte od wody. Jak zaznaczają – nie po raz pierwszy. Takie sytuacje powtarzają się co roku, ale tym razem problem okazał się wyjątkowo uciążliwy.

– Zgłosiłyśmy problem do ZKZL–u w niedzielę i rzeczywiście w poniedziałek przyjechał już wynajęty przez nich fachowiec – opowiada Elżbieta Kozłowska. – Problem polega na tym, że przychodził przez trzy dni pod rząd i nie udało mu się przywrócić nam wody – dodaje.

Pierwszego dnia wynajęty przez ZKZL specjalista próbował rozmrozić rury przy pomocy… suszarki do włosów. Nie udało się. Wrócił we wtorek, również z suszarką. Trzeciego dnia przyjechał już z wynajętym przez siebie kolejnym fachowcom. Woda poleciała, ale tylko w pustostanie.

– Pan powiedział, że „grzecznościowo” możemy sobie nosić wodę z pustostanu i poczekać do wiosny, aż odtają rury, które biegną pod ulicą pomiędzy naszym domem a pustostanem chyba, że właściciele domu zapłacą za ich odkopanie – opowiada kobieta.

Budynek w jednej połowie należy do miasta, a w drugiej do prywatnego właściciela. Obecnie mieszkają tu tylko dwie rodziny. Aby przeprowadzić jakiekolwiek prace potrzeba jest zgoda obu właścicieli, którzy mają udziały po 50 proc. W efekcie kamienica od dawna nie była remontowa, a wszystkie inwestycje pokrywają mieszańcy z własnej kieszeni. W tym przypadku koszt wynajęcia specjalistycznego sprzętu, nawet po zapłaceniu połowy przez ZKZL, przekraczał możliwości lokatorów.

– Co z praniem? Co z kąpielą? Bez wody nie można normalnie żyć! W dodatku mieszkanie ogrzewam piecem dwufunkcyjnym, który też wymaga wody. Temperatura w mieszkaniu zaczęła spadać – odpowiada Elżbieta Kozłowska. – Syn pomagał nam nosić wodę, ale nie mamy go na miejscu, musimy radzić sobie same. Córka chodzi o kuli. Miałyśmy tak czekać na wiosnę?!

Pod koniec ubiegłego tygodnia syn pani Elżbiety sam znalazł specjalistę, który od ręki rozwiązał problem – wlał dwa czajniki wrzątku do rur i woda znowu popłynęła. – Chcieliśmy dowiedzieć się jak nazywa się zatrudniona przez ZKZL firma, żeby nasz fachowiec mógł wystawić im rachunek za dokończenie ich pracy, ale nikt nie chce nam tego powiedzieć – mówi Elżbieta Kozłowska.

ZKZL nie ma swojemu fachowcowi nic do zarzucenia.

– Wynajęty instalator zapewnia, że przy tak dużych mrozach nic więcej nie mógł zrobić – mówi Magdalena Gościńska z ZKZL. – Później, kiedy temperatura się trochę podniosła, można było zdziałać więcej. Nasi pracownicy mają we wtorek pojawić się w budynku przy Kajki i skontrolować jeszcze sytuację.

Gdyby pani Elżbieta cierpliwie czekała, byłaby bez wody i bez ogrzewania do wtorku albo i do wiosny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski