– Zgłosiłyśmy problem do ZKZL–u w niedzielę i rzeczywiście w poniedziałek przyjechał już wynajęty przez nich fachowiec – opowiada Elżbieta Kozłowska. – Problem polega na tym, że przychodził przez trzy dni pod rząd i nie udało mu się przywrócić nam wody – dodaje.
Pierwszego dnia wynajęty przez ZKZL specjalista próbował rozmrozić rury przy pomocy… suszarki do włosów. Nie udało się. Wrócił we wtorek, również z suszarką. Trzeciego dnia przyjechał już z wynajętym przez siebie kolejnym fachowcom. Woda poleciała, ale tylko w pustostanie.
– Pan powiedział, że „grzecznościowo” możemy sobie nosić wodę z pustostanu i poczekać do wiosny, aż odtają rury, które biegną pod ulicą pomiędzy naszym domem a pustostanem chyba, że właściciele domu zapłacą za ich odkopanie – opowiada kobieta.
Budynek w jednej połowie należy do miasta, a w drugiej do prywatnego właściciela. Obecnie mieszkają tu tylko dwie rodziny. Aby przeprowadzić jakiekolwiek prace potrzeba jest zgoda obu właścicieli, którzy mają udziały po 50 proc. W efekcie kamienica od dawna nie była remontowa, a wszystkie inwestycje pokrywają mieszańcy z własnej kieszeni. W tym przypadku koszt wynajęcia specjalistycznego sprzętu, nawet po zapłaceniu połowy przez ZKZL, przekraczał możliwości lokatorów.
– Co z praniem? Co z kąpielą? Bez wody nie można normalnie żyć! W dodatku mieszkanie ogrzewam piecem dwufunkcyjnym, który też wymaga wody. Temperatura w mieszkaniu zaczęła spadać – odpowiada Elżbieta Kozłowska. – Syn pomagał nam nosić wodę, ale nie mamy go na miejscu, musimy radzić sobie same. Córka chodzi o kuli. Miałyśmy tak czekać na wiosnę?!
Pod koniec ubiegłego tygodnia syn pani Elżbiety sam znalazł specjalistę, który od ręki rozwiązał problem – wlał dwa czajniki wrzątku do rur i woda znowu popłynęła. – Chcieliśmy dowiedzieć się jak nazywa się zatrudniona przez ZKZL firma, żeby nasz fachowiec mógł wystawić im rachunek za dokończenie ich pracy, ale nikt nie chce nam tego powiedzieć – mówi Elżbieta Kozłowska.
ZKZL nie ma swojemu fachowcowi nic do zarzucenia.
– Wynajęty instalator zapewnia, że przy tak dużych mrozach nic więcej nie mógł zrobić – mówi Magdalena Gościńska z ZKZL. – Później, kiedy temperatura się trochę podniosła, można było zdziałać więcej. Nasi pracownicy mają we wtorek pojawić się w budynku przy Kajki i skontrolować jeszcze sytuację.
Gdyby pani Elżbieta cierpliwie czekała, byłaby bez wody i bez ogrzewania do wtorku albo i do wiosny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?