Tydzień Baby: Z fachowcami przy kawce i ciasteczku...

Złość spowodowana była awarią internetu, a dokładnie odpowiedzią operatora, że na jej usunięcie ma 21 dni. Radość fachowcy spowodowali, co dnia następnego przybyli.

- O, na kawkę trafiliśmy akuratnie - jeden wesoło powiedział, a przyjaciółka z tego szczęścia, że już są, placek dołożyła. Zanim więc panowie do prac przystąpili, przy stole o wypiekach porozmawiali jeszcze.

- A ten placek, to kupny czy pieczony? - zagaił starszy.

- Kupny, ale z bardzo dobrej cukierni - koleżanka wyjaśniła.

- Nie najgorszy - gość ocenił. - Ale ja to i tak domowy wolę. Pani to młoda jest, na pewno piec nie umie…

- Jak to nie! - przyjaciółka się oburzyła. - Często coś piekę. Jak następny raz panowie przyjdą, to spróbują.

- To może jutro? - fachowiec się ucieszył. - Bo my dzisiaj i tak nie skończymy…

Baba też złość swoją miała, jak folię na tunel z nowalijkami kupić chciała.

- Takiej nie mamy, odchodzi się już od nich - ekspedientka wyjaśniła. - Teraz to tylko dwusezonowe są. Cieńsze znacznie…

A tak na baby chłopski rozum, to jak ten świat chronić mamy, a nie go zaśmiecać, to dożywotnie technologie wprowadzać należy.

Baba stara się jak może. Lampę na ten przykład wieloletnią ma, co raz świeci, a trzy razy nie. Odkryła, że gaśnie, jak abażuru przypadkiem dotknie.

- Naprawiać nie ma sensu - dziad rzekł. - Nową trzeba kupić…

A baba, że nie i poleconego przez koleżankę pana złotą rączkę poprosiła.

- Nie styka - fachowo zdiagnozował, jak mu problem z lampą przedłożyła. - Da się zrobić…

I rację miał. Dało się zrobić i to w minut parę.

- 30 złotych - cena też babie przystępną się wydała, zwłaszcza że fachowiec dodał, że lampa to wiele lat służyć jeszcze będzie.

- Tylko uważać pani musi - dodał na zakończenie, już w drzwiach - żeby tego abażuru nie dotykać...