Baba refleksję taką miała, że sześćdziesiątka nie jej co prawda, ale coś jednak się i u niej zmieniło. Jak na 59. urodziny kolegi owego szła, to koleżanka, co profesjonalne makijaże robi, godzinkę jej poświęciła. A teraz to z półtorej zeszło…
Do dziada przyjaciel, co też się na urodziny wybierał, zadzwonił, że w lokalu eleganckim uroczystość się odbywa, to krawaty mieć trzeba. Dziad zaprotestował stanowczo i w zamyślenie popadł.
- Znam go ze czterdzieści lat i nigdy pomysłu takiego z krawatami nie miał - po czasie dłuższym stwierdził.
Urodziny udanymi bardzo się okazały, choć tańców, na które baba liczyła, mało było. Może dlatego, że zanim się jeszcze zaczęły, koleżanka jedna się poślizgnęła i biodro zwichnęła.
- Widzisz, czym to skończyć się może – dziad zaprotestował, gdy na parkiet wyciągnąć go próbowała. Skwapliwie na wypadek wszelki przyjaciel mu przytaknął, co wysportowany niby jest, bo z łuku strzela.
No to baba z gośćmi innymi wspomnieniom wesołym się oddała. Śmiechu dużo było, jak zdjęcia jubilata i kolegów obecnych na urodzinach z młodości wczesnej oglądali.
- Okulary nowe mam – przyjaciel w momencie pewnym pod nos babie owe podsunął.
- Drogie pewnie – baba z uznaniem głową pokiwała, bo ładne bardzo były.
- Przymierz – kolega namawiał dopóty, dopóki baba okularów nie założyła.
- I co, jak widzisz? - spytał, a baba pochwaliła, że bardzo dobrze.
- W takim razie twój wzrok też się od roku ubiegłego popsuł – z nutką radości jakby ocenił.
Okulistyczną rozmowę krzyk koleżanki do dziada skierowany przerwał, gdy ów pod stół się rzucił celem podniesienia czegoś, co jej z torebki wypadło:
- Zostaw to!
Za późno jednak już było, bo dziad zza obrusu z aparatem do mierzenia ciśnienia się wyłonił.
- I tak dobrze, że to nie sztuczna szczęka – kolega jeden zarechotał, a drugi dodał, że skoro już ten aparat jest, to może i warto by ciśnienie sprawdzić...
I zaraz opowieści się zaczęły, co komu dolega i co na to bierze.
Nie po to jednak baba makijaż odmładzający miała, żeby opowieści o chorobach słuchać. W inną stronę sali więc się udała, gdzie miło bardzo było, bo sommelier prawdziwy wina luksusowe do degustacji serwował. Jak się baba dowiedziała, ile takie kosztują, to z trudem przez gardło krople trunku jej przechodziły.
- To białe poproszę – przyjaciel od okularów na najdroższe wskazał.
- Trochę snob z ciebie wychodzi, nigdy wina białego nie lubiłeś – baba dokuczyć w rewanżu za ocenę jej wzroku postanowiła. - Ale widzę, że cena swoje robi…
- Ależ skąd – kolega zaprotestował. - Ja tylko popić sobie chciałem. W sensie tabletki...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?