Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień Baby: Człowiek bez hasła, przyjaciółka bez wiertła

Kamilla Placko-Wozińska
Kamilla Placko-Wozińska
Przyjaciółka baby spakowana już była. Ostatni raz instrukcję ze szpitala przeczytała jeszcze, co pacjent zabrać musi, zawartość torby przejrzała i wyszło jej na to, że wszystko na miejscu jest. Że wszystko gra wyglądało, bo córka zadzwoniła właśnie, że urlop na opiekę nad matką dostała, gdy owa po operacji nogi wróci. I wtedy komórka ponownie zadzwoniła. I miła pani poinformowała, że operacji nie będzie, bo wiertło się złamało.

– Jak to, jedno wiertło w szpitalu macie? – koleżanka się zdumiała.

– Ja od techniki nie jestem, a od informowania – odpowiedź padła. – Dodam, że na nowe ze dwa tygodnie czekać trzeba będzie…

Słowo wiertło jakby w mózg przyjaciółce się wwierciło, strachem paraliżując, co też takiego robić jej zamierzają, że wiertło złamać się może. A że koleżanka w nowych technologiach obyta jest, to zaraz w internecie zabieg swój znalazła. Film z operacji z trudem do końca obejrzała, bo omdlenia bliska była.

– W życiu nie dam sobie tego zrobić! – zaprotestowała. A gdy nalegania rodziny usłyszała, że przecież boli, że tak długo czekała i że jak trzeba, to trzeba, zrezygnowana z nadzieją się odezwała: - Ale może przez to wiertło z kolejki wypadnę? To znowu ze dwa lata zejdą…

I zaraz babie obiecać musiała, że już nigdy filmików takich szukać nie będzie.

– Najlepiej, matka, od kompa do czasu operacji z daleka się trzymaj – pociecha ją pouczyła. – Filmiki niepotrzebne, wystarczy że poczytasz pacjentów opowieści…

Kolega baby też był z dala od kompa, ale cierpiał przez to.

– Nie ma mnie, rozumiesz? – babie tłumaczył. I zdesperowanym głosem dodał: - Człowiekiem bez hasła jestem,
czyli jakbym nie istniał.

Laptop mu się zepsuł. I rwał z głowy włosy nieliczne, bo hasła żadnego do niczego nie pamiętał. Dostał na czas naprawy sprzęt zastępczy, ale do stron, na których pracuje, zalogować się nie mógł. Że u niego samo się otwiera albo z automatu hasło wskakuje – tłumaczył. Resztę haseł i PIN--ów też w laptopie, w miejscu tajnym, wpisane miał. To i telefonu, co się naładował właśnie, uruchomić nie mógł…

Baba to też z techniką nową dla niej całkiem się spotkała. U dziecka, co wykupione różne rzeczy ma, filmy i seriale oglądała. Nadziwić się nie mogła, jakie to możliwości są. Że w językach różnych, z napisami albo bez, a na odcinek kolejny tygodnia czekać nie trzeba. Najbardziej się babie jedna czarna komedia spodobała.
Bo komentarz do sceny każdej w tle leciał. Jak jeden złoczyńca mord popełnić straszny chciał, to złowieszczy głos
zabawnie opowiadał: „Wstał z fotela. Krokiem wolnym do komórki idzie. Bierze siekierę…”.
Skręcała się bab ze śmiechu, a prawie zięć podejrzliwie jakoś łypał na nią.

– Bawi cię to? – spytał, a baba odparła, że bardzo.

– Babo, to normalne nie jest, że na horrorze krwawym ze śmiechu się pokładasz – dziecko nie wytrzymało w końcu.

– To nie horror, a komedia. Tylko tak wygląda, bo czarna – baba wyjaśniła. – Posłuchaj, jak opowiadają śmiesznie…

Pociecha z niedowierzaniem pewnym na ekran okiem łypnęła, słuch uruchamiając równocześnie. Westchnęła jakoś tak znacząco, i rzekła:

- Oj, babo. Patrz, co uruchamiasz, to wersja dla niewidomych jest...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski