Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzy po trzy Michała Wiraszki

Michał Wiraszko
Co tydzień Michał Wiraszko, wokalista zespołu Muchy recenzuje u nas płyty.

Elvis Costello & The Roots –
„Wise Up Ghost [and other songs]”
(Blue Note, 2013)

Nazwać tę kolaborację „wyjątkową” byłoby uproszczeniem. Może bardziej niespodziewaną? Zwłaszcza, jeśli chodzi o wyobrażenia owoców współpracy artystów z – nie da się ukryć – odległych nurtów. Jak więc może wyglądać muzyczne dziecko sześćdziesięcioletniego londyńczyka z grupą młodszych o ponad dekadę piewców czarnych brzmień ze wschodniego wybrzeża Stanów? Jemu zdarzały punkowe wybryki, tak muzyczne jak i medialne – kiedy to prowokował epitetami Jamesa Browna albo Raya Charlesa. Oni to z kolei prawdziwi artyści hip-hopu, ponad wszystko stawiający dźwiękową elegancję i kunszt muzyczny swoich albumów. Po singlu ujawnionym kilka miesięcy temu nie obiecywałem sobie wiele. Tymczasem każdy kolejny utwór na „Wise Up Ghost” wciąga w niesamowitą dźwiękową podróż i odkleja od rzeczywistości. Precyzja Questlove’a i zawodzenie Costello spotykają się tutaj w najlepszej odsłonie.

Roy Harper
– „Man & Myth”
(Bella Union, 2013)

Rola artystów takich jak Roy Harper jest nad wyraz wymagająca. Najbardziej dla nich samych. Rozpoznawalni bardziej w branży niż wśród publiczności, mają swój nieoceniony wkład w historię muzyki. Z jednej strony do inspiracji nim przyznają się zastępy popularnych artystów z Kate Bush i Led Zeppelin na czele. Z drugiej nie ukrywam, że dopiero przy okazji wydania „Man & Myth” zgłębiłem historię współpracy Harpera i Pink Floyd przy „Wish You Were Here”. Ze wszystkimi szczegółami polecam odkryć ją każdemu, komu bliska jest muzyka. Wśród ponad dwudziestu gości grających na najnowszym wydawnictwie manchesterskiego barda nie zabrakło gwiazdy. Pete Townshend z The Who to kolejny przykład postaci legendarnej inspirującej się dokonaniami Harpera… I jak tu nie ulec sile paradoksów? Wiem jedno. Kiedy w utworze „Cloud Cuckooland” kilkukrotnie i z pietyzmem powtarza frazę o „błędach popełnianych znów i znów i znów…” wierzę mu absolutnie.

Haim
„Days Are Gone”
(Columbia, 2013)

Lata osiemdziesiąte ubiegłego stulecia w swoich cyklicznych powrotach do łask modowych i muzycznych miały do tej pory niebywałą zdolność do podtrzymywania świeżości. Przy „Days Are Gone” pierwszy raz mam wrażenie, że tamta dekada to już w pełni retro brzmienie. Wszelkie odwołania na albumie są w pełni świadome. Wokalne szarże w stylu Fleetwood Mac, Kate Bush czy Blondie są tu poparte rozbuchaną, pop-symfoniczną produkcją - błyskotliwą bardziej w znaczeniu błyskotek, choć wcale nie pozbawioną lotności. Muzykujące od maleńkości, bo i wychowane w muzycznej, kalifornijskiej rodzinie trzy siostry, zainteresowanie branży wzbudzają od dawien dawna. To czy jest to długowieczna, muzyczna bomba na miarę wspomnianych wcześniej artystów czy też raczej kolejny okładkowy szał na chwilę, okaże się – mam wrażenie – na kolejnych wydawnictwach. Predyspozycje w obu przypadkach mają niezaprzeczalnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski