Ile dla Pana znaczy ta nagroda? To piąty raz kiedy zdobywa Pan tytuł Trenera Roku w Plebiscycie Głosu Wielkopolskiego.
- Na pewno, to są miłe chwile, ale też jest to zmęczenie przez całoroczną pracę. Odnosimy sukcesy praktycznie we wszystkich konkurencjach, jakie są rozgrywane podczas Mistrzostw świata, Igrzysk Olimpijskich, Mistrzostw Europy. Zaczynamy przygotowania do kolejnego sezonu. Ja zawsze zresztą zawodniczkom powtarzam - to wszystko, co jest obok rywalizacji sportowej, to jest tylko pochodna. To jest wypadkowa wyników. Jak skończą się wyniki, nie będzie medali. Skończy się motywacja zewnętrzna, bo się skończą finanse. Pieniądze się skończą, to skończą się spotkania z ministrem, czy też z prezydentem. No niestety, w takiej dyscyplinie, jak kajakarstwo, być może mało popularnej to trzeba być na topie, by coś znaczyć w kraju i godnie żyć.
Jaka jest recepta na sukces, aby zachować ciągłość wyników i jaka jest specyfika pracy z kobietami?
- U mnie nie było, nie ma i nie będzie nigdy stałego składu osad. Każda zawodniczka ma takie same szanse, by stać się pierwszoplanową postacią w kadrze. Schemat co roku jest bardzo podobny, czyli o obsadzie decydują wewnętrzne kwalifikacje podczas regat otwarcia sezonu w Wałczu i pierwsze zawody międzynarodowe. Poza tym ja jestem selekcjonerem i to kajakarki muszą mnie przekonać do siebie, a nie na odwrót. Ja występuję w roli złego policjanta, choć ostatnio widzę, że już nie jestem taki ostry jak kiedyś. Trzeba jednak pamiętać, że kwestie dyscypliny i samoświadomości w sportowej grupie zawsze są bardzo wrażliwe i wciąż trzeba uważać, by znaleźć dla nich właściwy balans. Nie powiem, że nasz skład to samograj, bo taki jest człowiek, że często się zachłystuje sukcesami. One czasami może zbyt łatwo przychodzą. Ale tak naprawdę to niewiele trzeba, żeby spaść na dół i obudzić się z przysłowiową ręką w nocniku. Więc cały czas wymagamy od siebie - nieprzerwanie 15 lat temu i teraz tak samo – po prostu wiele.
Pracuje Pan z kadrą już 15 lat. Czy nie czas już nowe wyzwania?
- Ja nie ukrywam, że już rok przed przełożonymi igrzyskami miałem propozycję. Ja i mój kolega z kadry młodzieżowej, otrzymaliśmy ofertę z reprezentacji Chin. Jednak niech Pan popatrzy na to podium. Tutaj Martyna Klatt ma dopiero 24 lata. Nie chciałbym przykładowo jej zawieść. Dopóki będą sukcesy, dopóki władze związku będą chciały, to ja pracy nie zmienię. Czuję się Polakiem. To co zbudowałem przez tyle lat wspólnie z zespołem to jest kawałek historii polskiego sportu. My nie mieliśmy sezonu bez medalu Mistrzostw Świata. Tych medali jest 87, a 50 w konkurencjach olimpijskich, więc to jest historia. Marzymy o tym złocie. Czy ono będzie w Paryżu? Trudno powiedzieć. Jesteśmy świadomi, będziemy dobrze przygotowani, ale pojedziemy tam z pokorą, bo wszyscy, którzy staną w finale olimpijskim, mają to samo prawo i mogą wygrać, dlatego właśnie sport jest piękny i niezmienny.
Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]
Miejskie Historie - Trzcianka:
Obserwuj nas także na Google News
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?