MKTG SR - pasek na kartach artykułów

To koniec epoki barów mlecznych?

Redakcja
Bartłomiej Wutke
Talerz ciepłej zupy pomidorowej po 2,78 zł, jajecznica z dwóch jaj - 3, 37 zł, ziemniaki z masłem i pietruszką - 2,69. Do tego domowa atmosfera i znajome twarze. To wszystko zapewniają bary mleczne, których w Poznaniu jest około dziesięciu. Jednak z nowym rokiem zmieniły się przepisy dotyczące zasad ich dofinansowania przez państwo.

Od teraz, posiłki, które uzyskają dotację, muszą być sporządzone wyłącznie z produktów znajdujących się na liście załączonej do Rozporządzenia Ministra Finansów. Nie ma na niej takich przypraw, jak: zioła prowansalskie, papryka, majeranek, pieprz mielony czy cynamon. Żeby dotację otrzymać, kucharze potrawy przyprawiać mogą jedynie... solą. Na liście znalazły się za to kasza, mąka, fasola czy soda oczyszczona.

Wszystko wskazuje na to, że posiłki będą albo droższe, albo mniej smaczne (bo niedoprawione). Właściciele lokali gastronomicznych mówią nawet o planach ich zamknięcia.

- Ten problem nie pojawił się nagle. Przedsiębiorcy są tak rozżaleni, że sami się wycofują i chcą zamykać działalność. Teraz nie wiem, czy jeśli dodam do zupy kostkę rosołową, to będę musiała zwracać dotację - mówi Iwona Gorońska, prezes "Społem" Gastronomicznej Spółdzielni Spożywców. Zdaniem właścicielki kilku małych lokali w Poznaniu, takie działania Ministerstwa Finansów mogą doprowadzić do unicestwienia barów mlecznych.

Bary słyną z niedrogiego i domowego jedzenia, dlatego ich stałymi klientami są najczęściej emeryci, renciści, studenci oraz osoby z problemami finansowymi. Często zjadają w nich jedyny ciepły posiłek. Zmiany uderzą zatem nie tylko we właścicieli, lecz przede wszystkim w ich klientów.

- Nie wyobrażam sobie, żeby bary mleczne miały zostać zamknięte. Stołuję się tu od kilku lat, bo czuję się jak u siebie w domu - przekonuje Barbara Klak, spotkana wczoraj w barze przy ulicy Dąbrowskiego.

Jak mówi pozna-nianka, jedzenie jest nie tylko smaczne i niedrogie, ale również stosunek obsługi do kupujących jest niespotykany.

- Jestem osobą niewidomą i zawsze, kiedy potrzebuję pomocy, panie ekspedientki mi jej udzielają. Często same przyniosą talerz do stołu, pokierują. Stali klienci, którzy znają się z widzenia też sobie wzajemnie pomagają - dodaje Barbara Klak.

Wśród surowców, które pojawiły się na liście, nie ma również... wody.- To zupełny absurd - komentuje Iwona Gorońska.

Jak informuje Małgorzata Spychała-Szuszczyńska z Izby Skarbowej w Poznaniu, przedsiębiorcy nie muszą martwić się o to, że przez jej użycie w kuchni zostanie odebrana im dotacja.

- Zużycie wody do przygotowania posiłków wyłącznie z surowców zawartych w wykazie, przy spełnieniu pozostałych warunków wynikających z rozporządzenia, umożliwia przedsiębiorcy prowadzącemu bar mleczny ubieganie się o dotację.

Z danych Izby Skarbowej wynika, że kwota udzielanej w Poznaniu dotacji z roku na rok maleje. W 2010 r. na ten cel przeznaczono ponad 2 mln zł. W listopadzie 2014 r. była to kwota około 505 tys. zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski