Najechanie na przebiegającego jelenia, sarnę czy dzika to w Polsce najczęstsza przyczyna wszystkich wypadków i kolizji, do których dochodzi z przyczyn niezależnych od kierowców. Nasze województwo jest w krajowej czołówce zdarzeń drogowych z udziałem zwierząt. W ubiegłym roku było ich w Wielkopolsce ponad 1800. Zginęły w nich lub zostały ranne 32 osoby. W całym kraju w ciągu ostatnich 10 lat było ponad 125.000 zderzeń ze zwierzętami.
Czytaj także:
Gostyń: Dzik uderzył w auto i zranił małego chłopca
28 kwietnia br. na drodze krajowej nr 15 między Wolenicami i Bożacinem (pow. krotoszyński) w wyniku uderzenia w przydrożne drzewo zginęła pasażerka renault laguna. Przyczyną wypadku było zderzenie z przebiegającą przez jezdnię sarną. Tej tragedii udałoby się uniknąć, gdyby przy drodze był założony system ostrzegawczy, który eksperymentalnie zainstalowano między Sasinowem, a Wiórkiem (gm. Mosina).
Konin: Dzik wyskoczył na drogę. Jedna osoba nie żyje
Pomysł ograniczenia wypadków powstał w Kole Łowieckim nr 21 "Jawor", które borykało się z dużymi stratami zwierząt w wyniku potrąceń. Pod koniec 2011 roku na dwóch odcinkach drogi przebiegającej przez teren koła zainstalowano urządzenia austriackiej firmy IPTE Schalk & Schalk OG , która specjalizuje się w systemach chroniących zwierzęta i kierowców. W krajach gdzie jest on stosowany liczby zderzeń ze zwierzętami spadła o 90 proc.
Zamontowane na słupkach drogowych, zasilane energią słoneczną, urządzenia w chwili zbliżania się do nich samochodów emitują sygnały świetlne i dźwiękowe odstraszające zwierzęta przed wejściem na jezdnię.
- Od założenia systemu w miejscach, gdzie on działa nie ma zderzeń ze zwierzętami - twierdzi Włodzimierz Wrzeszcz, zastępca nadleśniczego w Babkach, który stale monitoruje eksperymentalny odcinek drogi z Sasinowa do Wiórka.
Leśnik pokazuje raporty z podziałem trasy na słupki drogowe i wskazaniem, na których są umieszczone urządzenia odstraszające. Na wykresach zaznaczone są szczegółowe lokalizacje i daty kolizji ze zwierzętami.
- Wszystkie miały miejsce tam, gdzie system nie jest zainstalowany lub urządzenie zostały skradzione - wyjaśnia Wrzeszcz,
Kradzieże elementów systemu to stały problem. Właśnie z tego powodu producent nie zgodził się na dalsze bezpłatne udostępnianie urządzeń. Konieczne było ich wykupienie.
- Austriacy nie dowierzali, że urządzenia są kradzione. Trudno im się dziwić, że nie mogli zrozumieć, że można kraść coś, co jest ważne dla bezpieczeństwa wszystkich - wyjaśnia Jan Kałuziński, myśliwy z koła "Jawor" i radny powiatowy.
- System się sprawdził. Mam nadzieję, że w Polsce ktoś będzie zainteresowany jego zastosowaniem - mówi Łukasz Kurkowski z firmy Cat Traffic, dzięki którego kontaktom w Austrii udało się przeprowadzić eksperyment.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?