A może wszystko odbywa się kosztem bezpieczeństwa. I z jednej strony "za kółkiem" siedzi skrajnie zmęczony kierowca, który kursuje od kilkunastu godzin. Z drugiej - po Poznaniu kursują "trumny na kółkach", które już dawno powinny trafić do warsztatów na gruntowny remont.
Po Poznaniu kursują "trumny na kółkach"?
Taksówkarze nie ukrywają, że oba warianty "czarnego scenariusza" w Poznaniu nie są niczym nowym.
- W mieście trwa wojna na wyniszczenie - mówi pan Michał, kierowca z 25-letnim stażem. - Ceny są skrajnie niskie, a największe korporacje wprowadzają nawet 20 procentowe zniżki. To absurd, który zmusza wielu kierowców do kombinowania.
I tak najpierw obniża się stan techniczny samochodu, a potem zaczynają się oszustwa.
Te najczęstsze to przełączanie taryfy na wyższą w trakcie jazdy, nieuwzględnianie rabatu, czy po prostu nie włączanie licznika i kasowanie dowolnej kwoty np. od nieznającego polskich realiów obcokrajowca.
- Na skrajnie niskich opłatach traci sam klient - podkreśla Jacek Kalka, prezes Poznańskiego Stowarzyszenia Taksówkarzy. - Bo to większe ryzyko, że padnie ofiarą oszusta.
Kierowcy, którzy z taksówki muszą utrzymać rodzinę często są też skrajnie przemęczeni.
- Do rzadkości nie należą przypadki, gdy ktoś wyjeżdża w piątek rano, a do domu wraca w niedzielę. Stąd jest tylko niewielki krok do nieszczęścia, bo takim osobom organizm w końcu może powiedzieć "nie" - mówi Jacek Kalka.
Ile powinien kosztować kurs, żeby interes się taksówkarzom opłacał? Według zeszłorocznych obliczeń, aby cokolwiek zarobić jeżdżąc pięcioletnim (a zatem psującym się stosunkowo rzadko) fordem focusem z benzynowym silnikiem o pojemności 1.6 l., kilometr jazdy przy włączonej pierwszej taryfie powinien kosztować odpowiednio 2,24 zł, a drugiej 3.35. Jeśli jednak jedziemy większym audi A6 z silnikiem 2,8 l., ta kwota powinna wynosić 2,57 i 3.85 złotego. Dodatkowo, opłata początkowa powinna wahać się w granicach 10 złotych. Takie ceny w poznańskich korporacjach się jednak nie zdarzają.
Dzisiaj trzeba zapłacić w granicach 6 złotych za "trzaśnięcie drzwiami", a za każdy kilometr pokonany według pierwszej taryfy najtańsi przewoźnicy biorą około 2, a drugiej 3 złotych.
Powodem niskich cen nie są obostrzenia miasta. Ono decyduje bowiem o górnej granicy kwoty, za jaką można wozić pasażerów.
- Od zeszłego roku stawki mogą być wyższe, ale po przegłosowaniu uchwały w tej sprawie na podwyżkę zdecydowali się wyłącznie taksówkarze spoza korporacji - mówi Krzysztof Zandecki, kierownik Wydziału Działalności Gospodarczej UM w Poznaniu.
Powód? Jeśli jedna korporacja zdecyduje się na podniesienie ceny w pierwszej taryfie do 3, a w drugiej do 4,5 złotego, - taka jest dziś górna granica - a inne tego nie zrobią, momentalnie wypadnie z rynku.
"Taksówkarski pat" sprawia, że zawód umiera. Dzisiaj taksówkarze to w większości osoby, które w ten sposób tylko dorabiają. Nie brakuje wśród nich emerytowanych policjantów, strażaków, a nawet kierowców karetek pogotowia. Niewielkie zarobki skutecznie odstraszają też młodych.
- Dzisiaj już prawie nie ma prawdziwych taksówkarzy. Przychodzą do nas młodzi kierowcy, ale często od początku myślą o "nacinaniu" klientów, a na to zgody nie ma. Jak się orientują to odchodzą i albo próbują gdzieś indziej, albo kończą swoją przygodę z taksówką - mówi Jan Pawlak, prezes Zrzeszenia Transportu Prywatnego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Oddano hołd ofiarom Zbrodni Katyńskiej. Złożono wieniec na grobie Kazimierza Sabbata
- Szef MSZ: Albo Rosja zostanie pokonana, albo będzie stała u naszych granic
- Lecisz do Londynu? Uważaj. Na słynnym lotnisku rozpoczynają się strajki
- Niedziela była wspaniała. A jaki będzie poniedziałek? Sprawdź prognozę pogody