Mówi się, że matki mają "we krwi" opiekowanie się potomstwem - że to naturalne i wpisane w los kobiety. Cóż, może tak i jest - ale zarówno mamy jak i ojcowie mają takie same obawy związane z opieką nad maluszkiem.
"Czy nie zrobię jej krzywdy tymi całkiem sporymi dłońmi?" zastanawiał się tata Zuzy kilka tygodni temu. Niezależnie od jego wątpliwości, chcąc nie chcąc (ale na szczęście raczej chcąc) musiał zająć się córeczką. Pierwsza zmiana pieluszki, ubranka, kąpiel - każda z tych czynności wykonywana jeszcze nieporadnymi ruchami.
Staram się nie zwracać na to uwagi (chociaż pojawia się myśl, że przecież ja zrobiłabym to trzy razy szybciej). Cierpliwość i wyrozumiałość - takimi cechami kieruję się patrząc na opiekę taty, mimo że bynajmniej nie są wpisane one w mój żywy temperament.
Zaciskam jednak zęby i cieszę się, że chce i potrafi zrobić przy dziecku COKOLWIEK. Obserwacje wśród znajomych i w przychodni (podczas czekania na USG bioderek można dokonać niejednego "odkrycia") potwierdzają tylko tę tezę - czasem zwykła zmiana pieluszki przez tatę to już niemały wyczyn - porównywalny chyba tylko ze zdobyciem Mount Everestu.
Jedna obawa młodych ojców (a przynajmniej u nas tak jest) wciąż pozostaje - brak "uspokajacza" w postaci naturalnego smoczka, z którego w dodatku leci jedzonko - to przeszkoda nie do przeskoczenia. No cóż, w końcu z cycem tata (choćby nie wiem jakim wspaniały byłby) nie wygra...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?