Szymon Pawłowski kryzys formy ma już za sobą?

Co prawda Szymon Pawłowski kreował grę ofensywną drużyny, zazwyczaj był jednym z lepszych lechitów na boisku, ale kibice nie mogli doczekać się jego goli. W ostatnich tygodniach jednak wpadł w dołek i grał zdecydowanie słabiej. Dlaczego?

- Szymon miał drobny uraz, który nie pozwalał mu na grę na swoim poziomie. Ostatnio mocno trenował, by wrócić do dyspozycji. To dla nas bardzo ważny zawodnik - przyznał Nenad Bjelica, trener Lecha Poznań.

Ostatni domowy mecz z Wisłą Płock (2:0) był pierwszym spotkaniem od połowy kwietnia, w którym Pawłowski wszedł na zmianę! Po raz drugi zdarzyło się w... piątek w spotkaniu przeciwko Ruchowi.

Odstawienie od pierwszego składu podziałało na niego mobilizująco, gdyż w piątek zaraz po wejściu na boisko wpisał się na listę strzelców. Był to jego pierwszy ligowy gol od ponad pół roku - ostatnio trafił do siatki rywali w 2 marca br. (wygrana 2:0). Pawłowski na gola w ekstraklasie czekał już w sumie 1324 minuty, kilka razy trafiał czy to w słupek czy poprzeczkę, a trafić do siatki udało mu się w dniu 30 urodzin.

- Zagraliśmy takie spotkanie, jakie chcemy grać zawsze. Graliśmy wysoko, efektywnie i efektownie. Nie spodziewaliśmy się, że wygramy tak wysoko. W końcu zwyciężyliśmy wysoko i przekonująco - mówi Szymon Pawłowski w rozmowie z oficjalną stroną internetową klubu.

Lech ostatnio tak dobrze jak w piątek zagrał również przeciwko Ruchowi w Chorzowie, tyle że w Pucharze Polski i wówczas skończyło się „tylko” 3:0.

- Takie mecze budują zespół. Cieszę się, że strzeliłem bramkę i sprawiłem sobie prezent. Trafiłem do siatki tutaj także w Pucharze Polski, teraz w lidze. Stadion Ruchu mi w tym roku leży - dodaje z uśmiechem skrzydłowy Lecha Poznań, który liczy teraz na powrót do optymalnej dyspozycji.