Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpital Przemienienia Pańskiego: Pacjent z żółtaczką typu C bez opieki?

Marcin Idczak
Mąż każdego dnia stawał się coraz słabszy i słabszy - mówi Maria Mangold
Mąż każdego dnia stawał się coraz słabszy i słabszy - mówi Maria Mangold Marcin Idczak
Jednym z ośmiu pacjentów poznańskiego szpitala Przemienienia Pańskiego, u których wykryto zarażenie wirusowym zapaleniem wątroby typu C, jest Bożydar Mangold. Do specjalistycznej przychodni miał zgłosić się... dopiero w listopadzie.

Jak twierdzi zarażony, wbrew temu co mówi dyrekcja szpitala Przemienienia Pańskiego, po stwierdzeniu u niego WZW typu C został sam, bez pomocy ze strony placówki.

Czytaj też:

– Gdyby nie moja dociekliwość i to, że przez lata pracowałam w służbie zdrowia, to byśmy do listopada czekali, aż zaczną leczyć męża – mówi Maria Mangold, małżonka byłego pacjenta szpitala Przemienienia Pańskiego.

Pacjent szpitala Przemienienia Pańskiego został zostawiony bez opieki?

Chory miał chłoniaka, przechodził chemioterapię. Na wiosnę wydawało się, że już przezwyciężył straszną chorobę.

– Bożydar dochodził do sił, aż nagle w połowie czerwca wezwano go na badania krwi do hematologicznego oddziału szpitala przy ul. Szamarzewskiego – wspomina Maria Mangold.

Przeprowadzono dwie próby. Małżonkowie dowiedzieli się o tym, że istnieje zagrożenie zakażeniem żółtaczką typu C.

– Mąż był coraz bardziej słaby, postępowało to z dnia na dzień – wspomina Maria Mangold. Na weekend pojechali razem na działkę. Po powrocie żona ledwo mogła poznać swojego męża. – Wyglądał jakby nagle mocno się opalił – wspomina. – Jednak okazało się jednak, że to właśnie objawy choroby.

Sprawdź też:
Szpital Przemienienia Pańskiego skończył 190 lat

Lekarze ze szpitala Przemienienia Pańskiego powiedzieli, że dalsze leczenie musi się już odbywać w placówce zakaźnej szpitala miejskiego na Franowie. Tam też pani Maria zabrała swojego coraz słabszego męża.

– Na miejscu przyjął nas jeden z lekarzy. Powiedział, że mamy się zapisać do poradni, która znajduje się dwa pokoje dalej – wspomina poznanianka. Jednak by się zapisać trzeba było najpierw pojechać po skierowanie do lekarza rodzinnego i z nim wrócić. Bożydar Mangold jest tak chory, że podróż musiał odbyć taksówką.

Czytaj też:

– Wyszło, że ma ostre zapalenie wątroby i będzie leczony. Miał się w tym celu zgłosić dopiero w listopadzie - wyjaśnia poznanianka. Nie dała za wygraną. Znów z mężem wsiadła do taksówki i pojechała do prywatnej kliniki, gdzie odpłatnie zrobiono kolejne badania. Wrócili z nimi do szpitala.

– Tym razem, gdy lekarze je zobaczyli to powiedzieli, że mamy się zgłosić już 27 lipca, a nie pod koniec roku - wspomina Maria Mangold.

Jak wyjaśnia Stanisław Rusek, rzecznik szpitala miejskiego w którym znajduje się oddział zakaźny, jego ordynator właśnie wrócił z urlopu. - Dlatego, by coś powiedzieć , muszę się zapoznać z tą sytuacją - mówi Stanisław Rusek.

Sprawdź też:
Szpital Przemienienia Pańskiego skończył 190 lat

Natomiast Bożydar Mangold stwierdza, że ma nadzieję, iż jest tylko odosobnionym przypadkiem, że inni zakażeni mają lepszą opiekę.

NAJNOWSZE INFORMACJE Z POZNANIA I WIELKOPOLSKI: GLOSWIELKOPOLSKI.PL

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski