MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szamotuły zamieniły się w plan filmowy

Magda Prętka
W czwartek od rana ekipa filmowa kręciła zdjęcia przy szamotulskim przedszkolu „Jarzębinka”. Po południu natomiast realizowano sceny z udziałem Anny Seniuk na cmentarzu parafialnym
W czwartek od rana ekipa filmowa kręciła zdjęcia przy szamotulskim przedszkolu „Jarzębinka”. Po południu natomiast realizowano sceny z udziałem Anny Seniuk na cmentarzu parafialnym Magda Prętka
Szamotuły. Miasto Halszki i Wacława. Ale też Piotra Mikołajczaka, chłopaka stąd, który swoimi dokumentami nieraz już wprawiał krytyków w zachwyt. Dopiero teraz jednak zdecydował się na produkcję pierwszego filmu fabularnego - „Syna Królowej Śniegu”

29 czerwca w Szamotułach był dniem innym od wszystkich. Kiedy wjeżdżało się rankiem na starówkę, uwagę przykuwały kampery zajmujące sporą część miejsc parkingowych wydzielonych taśmą ostrzegawczą.

- Zaraz się zacznie - mówili ciekawscy, którzy z parasolkami w rękach próbowali dostrzec aktorów przechadzających się po Rynku. Było już pewne, że zapowiedzi stały się faktem - Szamotuły grają w filmie!

Ulewa pokrzyżowała, niestety, szyki filmowcom, którzy przedpołudniowe zdjęcia zmuszeni byli przesunąć na późne popołudnie. To wtedy na Rynku padł pierwszy „klaps” do „Syna Królowej Śniegu” - najnowszej produkcji Piotra Mikołajczaka. Zdjęcia w grodzie Halszki i najbliższej okolicy, ale także w Poznaniu potrwają do połowy lipca.

- Dlaczego Szamotuły? Bo tu się urodziłem. Pomyślałem, że skoro mam to miasto dobrze udokumentowane i wiem, które lokacje pasowałyby do tego filmu, nie muszę szukać miejsca w Kazimierzu, Sandomierzu, Łodzi czy gdziekolwiek indziej, tylko w Szamotułach to zrobimy - tłumaczy Piotr Mikołajczak.

„Miki”, jak zwykli nazywać go znajomi, do realizacji „Syna Królowej Śniegu” zebrał grupę świetnych filmowców. Reżyseruje Robert Wichrowski, za kamerą stoi Kuba Brożek, a Małgorzata Grabowska-Kozera odpowiada za scenografię. W obsadzie natomiast ikony polskiego kina - Anna Seniuk, Ewa Szykulska i Franciszek Pieczka, a także aktorzy młodego pokolenia: Rafał Fudalej, Michalina Olszańska i Maciej Bożek.

- To, że mnie, facetowi z Szamotuł, który robi swój pierwszy film fabularny, udało się zaprosić artystów, których kocham, to coś niezwykłego. Biegając po Szamotułach jako szczeniak nie wyobrażałem sobie, że kiedykolwiek będę mógł zrobić tu film z Franciszkiem Pieczką, z Anną Seniuk czy Ewą Szykulską, w której w młodości się podkochiwałem - wyznaje Mikołajczak. - Bardzo wzruszające dla mnie było to, że pan Pieczka, który generalnie nie gra już w filmach, po przeczytaniu scenariusza powiedział: dobra, w tym jednym jeszcze zagram. To będzie jednak jego ostatni film - podkreśla.

Kamera! Akcja!
O tym, że Szamotuły grają w filmie, mówi się w każdym sklepie, w każdej cukierni, urzędzie i - co oczywiste - na targowisku. Zdjęciom kręconym w ubiegłym tygodniu w samym sercu miasta przyglądało się liczne grono ciekawskich. Podobnie było i w kolejnych dniach. Ukradkiem podglądano pracę aktorów na basenie letnim i w oddalonym o kilka kilometrów od Sza-motuł Gałowie, a nawet w okolicznych lasach. Dziś miejscowi z nadzieją wypatrują filmowych wozów przemierzających miasto. To coś więcej niż ciekawość. To chęć uczestnictwa w wydarzeniu, które z różnych względów pisze już własną historię w dziejach miasta.

- Pierwszy dzień zdjęciowy zapamiętam na długo. Zszokowało mnie to, że mieliśmy bardzo dużo widzów - mówi Rafał Fudalej. - Zawsze oceniam dane miejsce w ten sposób, czy mi jest dobrze, czy źle, czy ludzie są fajni, czy nie. Tutaj wszyscy są bardzo życzliwi. W Szamotułach dobrze zresztą się pracuje. Praca z Robertem Wichrowskim, reżyserem, jest wymagająca, ale treściwa. Robert nie przedłuża, Robert myśli montażem, wie co jest mu potrzebne, a co nie. Same Szamotuły natomiast są bardzo urokliwe - dodaje.

Tak charakterystyczny dla produkcji filmowej okrzyk: kamera! akcja! usłyszeli również szamotulanie. Część z nich wcieliła się w role statystów - np. podczas sceny kręconej w uliczce przecinającej Rynek oraz sceny przy przedszkolu „Jarzębinka”.

- Świetna sprawa. Pierwszy raz z dzieckiem miałam do czynienia z ekipą filmową. Fantastyczni ludzie, widać profesjonalizm, życzliwe podejście do człowieka. Dzięki nim stres gdzieś zniknął. Było kilka prób i powtórek sceny, ale odbieramy to bardzo pozytywnie - mówiła pani Anna.

Na Rynku z kolei jedno z piwnicznych pomieszczeń zaadaptowano na zakład fotograficzny. To tam przed kamerą wystąpiły psy z szamotulskiej hodowli Husky z Grodu Halszki.

- To było zarówno dla nas, jak i dla psów nowe, ciekawe doświadczenie - podkreślają Jarosław Piosik i Paweł Pawlak z hodowli Husky z Grodu Halszki. - Psy poradziły sobie świetnie, ale duża w tym też zasługa aktorów, którzy wiedzieli, jak do nich podejść, jak się zachowywać - wyjaśniają.

Ekipa filmowa gościła również w Poznaniu, gdzie scenerią do zdjęć stał się m.in. Stary Rynek oraz wnętrza Teatru Polskiego.

W przypadku Szamotuł, w filmie zaprezentowane zostanie całe miasto. Wszystko za sprawą dronów, na które zdecydowali się twórcy.

Takiego filmu w Polsce jeszcze nie było
„Syn Królowej Śniegu” wykracza poza ramy znanych gatunków filmowych. Łączy cechy dramatu i współczesnej baśni, w której dobro walczy ze złem. Jego akcja rozgrywa się w dwóch przeplatających się ze sobą wymiarach - realistycznym oraz poetycko-baśniowym. Sześcioletni chłopiec Marcin (Maciej Bożek), spragniony miłości i ciepła, dzięki emerytowanemu pisarzowi Kazimierzowi (Franciszek Pieczka), ucieka do krainy fikcyjnych bohaterów Hansa Christiana Andersena. Tam, oddzielony parawanem fantazji od rzeczywistości, w której z różnych względów nie potrafi się odnaleźć, czuje się bezpieczny. Jego dwudziestokilkuletnia matka Anna (Michalina Olszańska) wychowuje go samotnie, ledwo wiążąc koniec z końcem. Żeby mieć pieniądze na wynajem pokoju u Zofii (Anna Seniuk) i utrzymanie, pracuje w centrum handlowym i knajpie. Zmagając się z prozą codzienności, pod presją otoczenia, nie dostrzega tego, co w życiu najważniejsze. Gdy pozna Kamila (Rafał Fudalej), pojawi się nadzieja na lepsze jutro. Tylko czy Anna, która próbuje przypodobać się pełnej pokus współczesnej rzeczywistości, wybierze właściwą drogę?

W filmie dojdzie jednak nie tylko do zderzenia świata rzeczywistego i tego baśniowego. Na zasadzie pewnego zderzenia zaprezentowane zostanie też małe i duże miasto. Małym będą bezpieczne, piękne, poniekąd bajkowe Szamotuły, gdzie mieszka Franciszek Pieczka, zaś rzeczywistość metropolii osadzona zostanie w Poznaniu.

- Ten film ma jak największą rację bytu w dzisiejszym zachłannym i egoistycznym świecie - uważa Franciszek Pieczka. - Tylko ja, tylko ja, tylko moje, dla wielu ludzi nic innego się nie liczy. Nie liczy się nawet rodzina, nawet chłopiec o pięknej wrażliwości. Ten film uderza w sedno sprawy tych wszystkich problemów, które nas bez przerwy bombardują. Wydaje mi się, że żyjemy za szybko, że nie ma żadnej refleksji nad światem - dodaje Pieczka.

Z uwagi na wiek aktora, zdjęć z jego udziałem nie realizowano w Szamotułach, a w Falenicy. Jedna z tamtejszych lokacji, „udawać” będzie gród Halszki. W czwartek natomiast na planie filmowym pojawiła się Anna Seniuk, z którą sceny kręcono na szamotulskim cmentarzu.

- To były bardzo trudne sceny, jedne z ostatnich w filmie, a ostatnie z moim udziałem. Pożegnanie bliskich osób, w tym wielkiej miłości, to nigdy nie będzie łatwe - mówiła Anna Seniuk. - Muszę jednak przyznać, że w Szamotułach bardzo dobrze się pracuje. Jestem oczarowana tym miastem i porządkiem, przejazdem bywałam tu już wcześniej. Dziś natomiast Szamotuły pachną wakacjami - dodała z uśmiechem.

Potwierdza to zresztą najmłodszy członek obsady - Maciej Bożek, który wciąż przekonuje towarzyszącą mu mamę, że do Szamotuł trzeba „ściągnąć” babcię. Dlaczego?

- Tu są najlepsze lody na świecie! - podkreśla.

- Wyraźnie pokazujemy w filmie, że są to Szamotuły - mówi Piotr Mikołajczak. - Pojawiają się charakterystyczne dla miasta obiekty, jest Rynek, uliczki wokół niego, przedszkole i wiele innych elementów bezpośrednio kojarzonych z tym, a nie innym miastem. Na przykład w domu, w którym mieszka pan Kazimierz, którego gra Franciszek Pieczka widać strój szamotulski - dodaje.

Twórcy chcą zawojować „Synem Królowej Śniegu” europejskie festiwale. Zapowiadają, że zawalczą m.in. o Srebrnego Niedźwiedzia w Berlinie. Filmowe przedsięwzięcie wraz z postprodukcją powinno zakończyć się na początku przyszłego roku, a wkrótce potem trafić do kin. Przed oficjalną premierą i pokazami dla krytyków „Syn Królowej Śniegu” zagości w Szamotułach. To tu odbędzie się prapremiera z udziałem wszystkich aktorów. Swoją obecność zapowiedział także Franciszek Pieczka. Miejsce nie zostało jeszcze wybrane. Twórcy chcą jednak, by film mogli zobaczyć wszyscy mieszkańcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski