Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Systematycznie spada frekwencja na imprezach żużlowych. Przeczytaj dlaczego

Tomasz Sikorski
Frekwencja na żużlowych stadionach spada na łeb na szyję. Na palcach jednej ręki można policzyć tegoroczne mecze ligowe, które na żywo oglądało ponad dziesięć tysięcy widzów. Trybuny podczas turniejów Grand Prix w Lesznie i Gorzowie świeciły pustkami. Podobnie było na półfinale Drużynowego Pucharu Świata w Bydgoszczy. Nic też dziwnego, że prezesi klubów zaczęli bić na alarm.

- W sezonie 2007 mieliśmy na trybunach w sumie 320 tysięcy osób. W 2011 roku było ich już tylko 72 tysiące - mówił na niedawnej konferencji prasowej dotyczącej zmian w regulaminie żużlowym prezes leszczyńskiej Unii, Józef Dwora-kowski. W podobnej sytuacji są jego koledzy z innych klubów. Dlaczego tak się dzieje? Czyżby Polacy przestali kochać żużel? Odpowiedzi na te pytania najłatwiej znaleźć na internetowych forach kibiców. Oto kilka najważniejszych problemów, na które zwracają oni uwagę.

Po pierwsze: ceny biletów. Co roku wyższe. A pamiętajmy, że żużel to sport rodzinny. Wypra-wa na stadion z żoną i dzieckiem to poważny koszt. Tym bardziej, że na stadionie trzeba zjeść kiełbaskę i kupić sobie pamiątkę.

Po drugie: niska jakość produktu. Można odnieść wrażenie, że działacze nadal uważają, że ich kluby są pępkiem świata. Niestety, to już przeszłość. Nawet w niewielkich miastach jest wiele innych, równie ciekawych form spędzania wolnego czasu. To prawda, że w naszej lidze jeżdżą najlepsi zawodnicy świata. Tyle tylko, że dla polskich fanów nie są już żadną atrakcją. Zwyczajnie się opatrzyli. Poza tym mecze są coraz mniej atrakcyjne.

Gospodarze przygotowują tory pod siebie, a raczej przeciwko rywalowi, przez co kibice najczęściej oglądają jazdę gęsiego. Jeśli do tego dodamy, że zawody potrafią trwać ponad trzy godziny, a przerwy między wyścigami ciągną się niemiłosiernie, to wyjdzie na to, że kibic ma prawo się nudzić. A przecież bardzo często mecze rozgrywane są przy niezbyt sprzyjających warunkach atmosferycznych.

O siedziskach mytych tylko raz w roku, przed sezonem, nawet nie ma co wspominać. Wystarczy pójść na jakikolwiek stadion. Cóż, żyjemy w takich czasach, że jak kibic płaci, to wymaga i nie chce oglądać jeżdżących traktorów czy też "walki" kilku panów z zepsutą taśmą startową.

Po trzecie: transmisje telewizyjne. Kibic, któremu się nie przelewa, nie wyda grubo ponad 30 zł na bilet, skoro w tym samym czasie może obejrzeć w telewizji dwa inne, często nawet ciekawsze mecze ligowe. Można zrozumieć, że żaden sport bez telewizji nie istnieje, ale trzeba też ponosić konsekwencje takiego stanu rzeczy.

Po czwarte: pory rozgrywania meczów. Może warto by się zastanowić, czy nie lepiej byłoby, aby spotkania ligowe rozpoczynały się w godzinach, które nie kolidują z transmisjami telewizyjnymi. O tym, że kilka meczów żużlowych było rozgrywanych w czasie trwania piłkarskiego Euro, nie ma nawet sensu wspominać, bo to tak jakby organizator imprezy strzelił sobie w stopę.

Mecz żużlowy w niedzielę o godz. 20 jest atrakcyjny, ale pod warunkiem, że siedzimy w wygodnym fotelu i popijamy piwko. Większość z kibiców w poniedziałek rano idzie do pracy lub szkoły i trudno im się zmusić do wyjścia z domu. Młodzież musi przy okazji przekonać rodziców, że pomysł, aby niedzielny, bardzo późny wieczór spędzić na stadionie, jest dobry. Osobny problem, to kibice z okolicznych miejscowości, którzy zwyczajnie nie mają jak wrócić z meczu, bo PKP czy PKS nie układa rozkładu jazdy pod mecze żużlowe. A przecież to oni w dużej mierze zapełniają stadiony.

Po piąte: ciągłe zmiany regulaminu. W tej chwili nie ma już chyba kibica, który od A do Z znałby regulaminy wszystkich lig. Nie ma zresztą nawet sensu ich poznawać, bo za rok będą inne. A przecież o sile każdego sportu decyduje prostota i przejrzystość zasad.

Wymienione wyżej argumenty, to tylko te najważniejsze, na które zwracają uwagę kibice. A że ich głos jest mało znaczący, to systematycznie odwracają się od żużla. Teraz to od władz tego sportu zależy, czy ten odpływ fanów zostanie zatrzymany. Niestety, na razie nic nie wskazuje na to, aby miało tak się stać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski