Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sylwia Zagórska: Tenis to jest świetna szkoła życia

Maciej Łosiak
Sylwia Zagórska
Sylwia Zagórska Fot. Archiwum rodzinne S. Zagórska
Z Sylwią Zagórską, wielokrotną medalistką mistrzostw Polski w tenisie, rozmawia Maciej Łosiak

Szesnaście lat spędzonych na korcie to z jednej strony kawał czasu. Patrząc jednak na Pani wiek - 24 lata - wydaje się, że przez kolejne pięć, sześć sezonów mogłaby Pani skutecznie powalczyć wśród profesjonalistek i piąć się w górę rankingu WTA.
Decyzja o zakończeniu kariery właśnie teraz nie była przypadkowa. Powodów była kilka, ale jeden zasadniczy - finansowa bariera, której nie byłam w stanie przeskoczyć. W sezonie trzeba zagrać około 35 turniejów ITF. W moim przypadku było to 20 imprez. To zdecydowanie za mało, żeby systematycznie zbierać punkty.

Mijający sezon był dla Pani bardzo udany, zarówno na krajowych obiektach jak i w turniejach międzynarodowych. Czy doliczyła się Pani ile medali mistrzostw Polski zdobyła w swojej karierze?
Nawet nie próbowałam liczyć. Jednak o tych najważniejszych sukcesach nie sposób zapomnieć. W ostatnich dwóch latach zdobyłam złote medale MP w grze pojedynczej w rywalizacji seniorek. Stawałam na najwyższym stopniu podium w debla, drużynówce. Ten rok był jednak wyjątkowy. Podczas Uniwersjady w Kazaniu razem z Basią Sobaszkiewicz wywalczyłyśmy brązowy medal w grze podwójnej podczas tej wielkiej imprezy. Naszą trenerką była Karolina Wilińska.

Wszystkie te sukcesy odnosiła Pani reprezentując barwy jednego klubu - AZS-u Poznań.
AZS Poznań to mój klub, z którym byłam związana od początku kariery i z którym wiążę dalsze plany. Przygodę z tenisem rozpoczęłam w wieku ośmiu lat u trenera Zbigniewa Lubańskiego. Krótki, roczny rozbrat z tenisem miałem w wieku 13 lat, kiedy postanowiłam grać w koszykówkę w Olimpii Poznań. Jednak wróciłam na kort. Zwyciężyłam w Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży do lat 16. W tym czasie duży wpływ na rozwój mojej kariery mieli trenerzy - Paweł Idzikowski i Piotr Kwaśniewski. Natomiast w ostatnich latach wspierał mnie Andrzej Penconek, szkoleniowiec od przygotowania fizycznego. Jednak największe słowa podziękowania kieruję do prezesa sekcji tenisowej AZS - Jacka Muzolfa. Bez niego te wszystkie wspaniałe chwile, które przeżyłam na korcie nie byłyby możliwe.

Czy jest coś czego nie udało się osiągnąć, czy pozostał jakiś niedosyt?
Oczywiście. Każdy ma marzenia. Nie zawsze udaje się je zrealizować. Będąc juniorką mogłam wystąpić w turnieju głównym Wielkiego Szlema w Australii. Niestety, wtedy także barierą okazał się brak pieniędzy.

W jaki sposób tenis wpłynął na Pani życie?
Sport, a w moim przypadku tenis, to świetna szkoła życia. Uczy dyscypliny, punktualności, samodzielności. Zobaczyłam także kawałek świata. Tego nie można nie docenić.

Kto przez te szesnaście lat spędzonych na korcie był Pani najwierniejszym kibicem?
Miałam dwoje oddanych fanów: dziadka Józefa i babcię Halinkę.

Co dalej? Odstawia Pani rakietę na bok i rozpoczyna nowy rozdział życia?
Zaczynam coś nowego, ale z rakietą się nie rozstaję. Jestem studentkę trzeciego roku na kierunku wychowanie fizyczne w Wyższej Szkole Pedagogiki i Administracji. Rozpoczęłam także współpracę z AZS-em Poznań i trenerem Robertem Gładyszakiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski