W niedzielę 21 kwietnia do Daniela Bednarka, mieszkańca pod wieluńskiej wioski Gaszyn z wizytą przyjechała 17-letnia siostrzenica ze swoim chłopakiem. Wieczorem cała trójka położyła się do łóżek. Nic nie zwiastowało przyszłego nieszczęścia, które nadeszło po godzinie 2 w nocy w wielkanocny poniedziałek. Wszyscy pogrążeni byli we śnie i nie mieli pojęcia, że poddasze domu zaczyna trawić pożar. Trzyletnia suczka imieniem Suzi usłyszała, że dzieje się coś złego i wszczęła alarm. Daniel Bednarek słysząc ujadanie swojego psa zerwał się na równe nogi. Szybko zrozumiał co się stało. Pobiegł do siostrzenicy i jej partnera, obudził ich i kazał natychmiast opuścić dom. Zanim wszyscy się ewakuowali Bednarek zdążył jeszcze odciąć prąd i wynieść z domu butlę z gazem.
- Gdyby nie Suzi nie wyszlibyśmy z tego. Radio było włączone i nie słyszelibyśmy co się dzieje. Ona jest bardzo czujna, usłyszała trzask płonącego dachu i natychmiast zareagowała – nie kryje wdzięczności dla swojego pupila Daniel Bednarek. Straż pożarna o zdarzeniu została poinformowana o godzinie 2:31 w nocy. Na miejsce skierowano trzy zastępy Jednostek Ratowniczo Gaśniczych z Wielunia i cztery zastępy OSP. Gaszenie pożaru trwało ponad trzy godziny.
- Okazało się, że pożarem objęte jest poddasze budynku mieszkalnego typu bliźniak. Działania zastępów straży polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia, ugaszeniu pożaru trzema prądami wody, przeszukaniu oraz przewietrzeniu pomieszczeń – relacjonuje kpt. Grzegorz Kasprzyczak, rzecznik prasowy KP PSP w Wieluniu.
Wieluńscy policjanci badają przyczyny zdarzenia, jak jednak zdradza Daniel Bednarek, prawdopodobnie nastąpiło zwarcie w instalacji elektrycznej. Po pożarze dom jest w ruinie. Dach jest niemal doszczętnie zniszczony, zalane wodą podczas akcji gaśniczej stropy ledwo się trzymają. W domu nie ma prądu. Mieszkający na co dzień z matką pan Daniel nie ukrywa, że koszt remontu przerasta jego możliwości. Sam pracuje przy rozstawianiu scen i praca zacznie się dla niego w maju. Jego matka podejmuje się prac interwencyjnych zarabiając niewielkie pieniądze. Budynek nie był ubezpieczony, jak mówi Bednarek, obiekt ma 130 lat i ubezpieczenie go nie jest sprawą łatwą. Mimo wszystko jednak w tragicznym finale świąt znajduje pozytyw. Dzięki reakcji psa wszyscy przeżyli pożar.
- Suzi jest kochanym, bardzo wiernym pieskiem. Gdyby nie to, że tego dnia siostrzenica z partnerem spali w moim pokoju, nie wiem jak by się to skończyło. Suzi ma swój pokój, w którym śpi. Tego dnia ja się tam przeniosłem i ona w porę mnie obudziła. Uratowała życie trzech osób – mówi Daniel Bednarek.Rodzina będzie teraz musiała zmierzyć się z odbudową zrujnowanego domu. Sami nie są
w stanie tego dokonać. Chętni, by wesprzeć rodzinę z Gaszyna proszeni są o kontakt telefoniczny pod numerem: 502 990 652.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?