Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O tablicy z obelisku w Strzałkowie coraz głośniej [FILM]

Izabela Kolasińska Małgorzata Linettej
- Tutaj nie było żadnego obozu, tylko granica zaborów - wyjaśniał wójt Dariusz Grzywiński
- Tutaj nie było żadnego obozu, tylko granica zaborów - wyjaśniał wójt Dariusz Grzywiński Izabela Kolasińska
Nie milkną echa niedzielnego incydentu z tablicą mówiącą o "czerwonoarmistach brutalnie zamęczonych w polskich obozach śmierci". Nieznani sprawcy umieścili ją na obelisku upamiętniającym 90. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, stojącym w Strzałkowie, na granicy dawnych zaborów rosyjskiego i pruskiego.

CZYTAJ TEŻ - HISTORIA TEGO OBOZU JEST ZNANA

Na polecenie wojewody wielkopolskiego policja usunęła tablicę. Została ona przewieziona do Laboratorium Kryminalistycznego w Poznaniu, gdzie specjaliści gruntownie ją przebadają.

Wczoraj Słupca i Strzałkowo przeżyły prawdziwy najazd ekip telewizyjnych i dziennikarzy. Relacje na żywo nadawały z placu przed pomnikiem największe polskie stacje. Zatrzymywali się tam również kierowcy.

Poza tym w GłosTv:
MURALE W POZNANIU
KAJAKOWA MASA KRYTYCZNA

- Nawet nie wiedzieliśmy, że był tu kiedyś jakiś obóz jeniecki - dziwili się przyjezdni.
Ale już rzadko kto dojeżdżał wyboistą, polną drogą na cmentarz wojenny w pobliskim Łężcu, na którym pochowanych jest kilka tysięcy jeńców różnych narodowości z czasów I wojny oraz wojny polsko-bolszewickiej.

- Ktoś, kto to zrobił, pomylił miejsca i fakty. Tutaj nie było żadnego obozu, tylko granica zaborów. A w obozie jenieckim nikt nikogo nie mordował. Był głód, były choroby i ci ludzie zmarli - cierpliwie wyjaśniał Dariusz Grzywiński, wójt Strzałkowa. - Myślę, że to miejsce wybrano celowo, bo jest bardziej widoczne i dostępne, a do cmentarza trudniej dojechać.

AKTUALNOŚCI Z WIELKOPOLSKI

Dzisiaj do Strzałkowa ma przyjechać ekipa I programu Rosyjskiej Telewizji. Rosjanie zapowiadali swoją wizytę na ubiegły czwartek, ale potem ją odwołali i przełożyli na wtorek. W niedzielę doszło do incydentu z tablicą, który błyskawicznie nagłośniły rosyjskie media. Materiał musiał być kręcony w nocy lub nad ranem, zanim ktokolwiek zorientował się, że na obelisku pojawiła się tablica z marmuru.

To właśnie ten kawałek kamienia z wykutym cyrylicą napisem weźmie teraz pod lupę laboratorium kryminalistyczne KWP w Poznaniu. Zbadane będą również postawione tam znicze.
- Tablica będzie zbadana pod kątem ujawnienia jakichkolwiek śladów mogących wskazać, kto ją wykonał i umieścił na kamieniu - mówi Ewa Ochocka z KW Policji w Poznaniu.

Po analizach tablica zostanie w magazynie dowodów rzeczowych policji. O jej dalszym losie może zdecydować sąd lub prokurator.
Policja weryfikuje docierające do niej informacje od świadków. Nie jest to łatwe, bo część z nich twierdzi, że widziała przy obelisku podejrzane osoby wcześnie rano, a inni, że po południu.

- Robimy wszystko, żeby znaleźć sprawców - mówi Marlena Kukawka, rzecznik policji w Słupcy. - Po konsultacjach z prokuraturą zdecydowaliśmy o zmianie kwalifikacji prawnej tego czynu z wykroczenia na przestępstwo. Chodzi o znieważenie miejsca publicznego upamiętniającego zdarzenie historyczne. Grozi za to grzywna lub ograniczenie wolności.

Czytaj też:
CYTADELA ZBEZCZESZCZONA

Dla mieszkańców okolicy sprawa jest jednoznaczna: - To odwet za Katyń - mówią.
Z kolei zdaniem ekspertów incydent może zaszkodzić stosunkom między krajami.
- To kłamstwo mające na celu osiągnięcie takiego poziomu napięcia w relacjach polsko-rosyjskich, które nie służy dialogowi - komentował na antenie TVP Info Jaromir Sokołowski, minister w Kancelarii Prezydenta.

Sytuację negatywnie ocenił także prof. Janusz Karwat, historyk z Wyższej Szkoły Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa w Poznaniu. - Prawda historyczna jest znana - podkreśla profesor. - Wspólne publikacje polskich i rosyjskich historyków jednoznacznie stwierdziły, że w tych obozach jenieckich nie było mowy o jakiejkolwiek eksterminacji. Jeńcy umierali w wyniku chorób i złych warunków obozowych.

Incydent skomentował rzecznik MSZ Federacji Rosyjskiej Aleksandr Łukaszewicz: - Jeśli stało się to bez porozumienia z polskimi władzami, to takie działania, bez względu na to, czym są motywowane, mogą być ocenione jako złamanie wewnętrznego prawa i będą wymagały stosownych czynności wyjaśniających.

Takie samo stanowisko przekazał nam wczoraj Władimir Tkaczew, konsul generalny Rosji w Poznaniu.

Najnowsze informacje z Wielkopolski wprost na Twoją skrzynkę - zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski