Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań płaci za kontrolę trawy, bo tak każe UEFA

Maciej Roik
Na płycie boiska ułożono wszystkie pasy nowej nawierzchni
Na płycie boiska ułożono wszystkie pasy nowej nawierzchni Grzegorz Dembiński
Na życzenie UEFA miasto płaci za konsultacje. Ile? Nawet 50 tysięcy euro. Tyle w przybliżeniu ma kosztować... informacja, co zrobić, żeby trawa na stadionie zaczęła rosnąć. Angielska firma doradcza wskazana przez UEFA otrzyma takie pieniądze, mimo że jej pracownicy w boisko nie wbiją nawet łopaty. Całość prac przy wymianie nawierzchni na stadionie przy Bułgarskiej będzie więc kosztować 350 tysięcy euro!

- Nie było opcji, żeby zapłacić mniej, bo taka jest cena tej usługi doradczej - tak dyrektor POSiR Janusz Rajewski tłumaczy wydanie 50 tys. euro. - Specjaliści zjawili się przed rozpoczęciem wymiany murawy i nadzorowali wszystko w trakcie. W tej chwili cały czas na stadionie jest rezydent firmy konsultingowej, który na bieżąco tłumaczy, co zrobić i w jaki sposób.

Podobnie tłumaczą władze miasta. Ich zdaniem, lepiej teraz przepłacić, żeby w przyszłości nie ponosić dodatkowych kosztów.

- Pewnie można zrobić to taniej, ale postanowiliśmy zdać się na UEFA, która ma na tym polu znacznie większe doświadczenie - twierdzi Sławomir Hinc, zastępca prezydenta Poznania.

Wysokość kwoty szokuje, bo rola angielskiej firma STRI (Sports Turf Research Institute) ograniczała się głównie do przygotowania technologii, w jakiej murawa została założona, doborze trawy (padło na mieszankę Hendriks) i nadzorze nad pielęgnacją. To ona wskazała wykonawcę prac. STRI stwierdziła, że najrozsądniej będzie zaufać wyspiarskiej szkole układania nawierzchni - za jej namową zlecenie opiewające na 300 tysięcy euro, otrzymała irlandzka firma Clive Richardson Ltd.

Zdaniem niektórych polskich specjalistów, takie rozwiązanie dziwi, a nawet śmieszy. Bo nikt nie jest w stanie dać gwarancji na trawę w sytuacji, kiedy zaraz po jej ułożeniu na płytę boiska mają wbiec piłkarze.

- To bardzo zastanawiające, że bierze się ekspertów, którzy pochodzą z innego klimatu - dziwi się Stanisław Adamek, prezes Grassland Farms. - Życzę powodzenia, ale marnie widzę szanse na szczęśliwy finał całej operacji. Zaskakujące są także kwoty, bo nawet w sytuacji, gdy niezbędne są pełne prace na płycie boiska, wszystko nie powinno kosztować więcej niż pół miliona złotych. Tu większe pieniądze nie są gwarancją sukcesu, bo i tak decyduje czas. Ukorzenienie się trawy musi potrwać - dodaje Adamek.

Pytanie, czy powodem kosztownej decyzji nie był strach przed UEFA. Bo nieoficjalnie mówiło się o tym, że jeśli nie chcemy powtórki sprzed meczu Lecha z Salzburgiem (z powodu stanu murawy niemal został odwołany), musimy posłusznie wykonywać zalecenia europejskich federacji.

Całość będzie ekstremalnie droga, ale efekty widać. Obecnie podgrzewane są korzenie trawy, by pobudzić wegetację. Wczoraj nad boiskiem miały się także pojawić specjalne lampy, których zadaniem będzie doświetlenie murawy. Trwa także nawożenie, podlewanie i pierwsze koszenia. Zabiegi są intensywne, gdyż już w niedzielę trawa musi być gotowa do meczu z Wisłą Kraków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski