Strajk pracowników Poczty Polskiej. Domagają się podwyżek
Pocztowi związkowcy domagają się wzrostu wynagrodzeń zasadniczych pracowników poczty o kwotę 800 złotych brutto. Obecnie jest bowiem tak – jak tłumaczy nam Piotr Moniuszko, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty – że 50 proc. pracowników PP otrzymuje wynagrodzenie zasadnicze poniżej poziomu płacy minimalnej, które jest następnie do przynajmniej owego poziomu wyrównywane przez premie i dodatki. W jego ocenie, wzrost płacy minimalnej od 1 stycznia tego roku do kwoty 4242 zł brutto (dziś wynosi ona 3600 zł) spowoduje, że poziomu tego nie osiągnie nie 50, a aż 70 proc. pracowników PP.
Czytaj także: Strajk pracowników Poczty Polskiej. Klienci muszą liczyć się z kolejkami i innymi utrudnieniami
– Jak na nasze postulaty reaguje pracodawca? Mamy do czynienia z potężnym zderzeniem z murem. Pracodawca twierdzi, że nie ma pieniędzy na podwyżki, że sytuacja Poczty Polskiej jest trudna. Jeśli to prawda, to dlaczego w tym roku kadra menadżerska otrzymała podwyżki w wysokości 1300 złotych, nie wspominając już o kilkudziesięciotysięcznych premiach za wykonanie 60 proc. planu. Jeśli spółka nie ma pieniędzy, to dlaczego dla kadry menadżerskiej są, a dla zwykłych pracowników nie
– pyta przewodniczący Moniuszko.
Jak podkreśla szef związkowej centrali, szefostwo Poczty nie jest zainteresowane rozmowami ze związkowcami.
– Póki co zarząd przedstawił nam jedną, jedyną ofertę: mamy odstąpić od żądań i zawiesić spór zbiorowy...
– zawiesza głos.
Jak twierdzi przewodniczący związku, tuż przed dzisiejszym protestem i w trakcie jego trwania, szefostwo spółki wywierało presję na pracownikach.
– Miałem wiele telefonów, że pracownicy boją się protestować, bo są zastraszani i grozi im się dyscyplinarkami. Pytali, co robić? Radziłem im wówczas: jeśli nie czujecie się na siłach, nie protestujcie. Sam 4 lata temu zostałem zwolniony z pracy i 2,5 roku walczyłem w sądach, więc doskonale ich rozumiem
– dodaje przewodniczący Moniuszko.
Do biura prasowego Poczty Polskiej skierowaliśmy kilka pytań:
- Jak liczny był dzisiejszy protest pracowników Poczty Polskiej?
- Czy prawdą jest, że wielu pracowników pragnący wziąć udział w proteście – jak twierdzi p. Moniuszko – było zastraszanych przez przełożonych i grożono im zwolnieniem z pracy?
- Czy prawdą jest, że szefostwo Poczty Polskiej nie chce rozmawiać o postulatach związkowców?
- Czy prawdą jest, że kadra menadżerska PP otrzyma w tym roku kilkudziesięciotysięczne premie za zrealizowanie zaledwie 60% planu (wg p. Moniuszki)?
- Czy możliwe jest przyznanie pracownikom – czego domagają się związkowcy – podwyżek w kwocie 800 zł brutto?
Daniel Witowski, z-ca dyrektora ds. komunikacji i marketingu Poczty Polskiej odpowiedział tak:
– Wbrew medialnej burzy, klienci, którzy chcieli skorzystać z naszych usług, obsługiwani byli i są bez przeszkód. W ramach pojedynczych i lokalnych inicjatyw kilku działaczy związkowych podjęło się aktów manifestacji poglądów i oczekiwań, natomiast liczba osób zaangażowanych w tego typu aktywności nie przekroczyła ok. 15 setnych procenta wszystkich pracowników spółki. Nie wpłynęło to również na żadne procesy odczuwalne po stronie klientów. Zarząd Poczty Polskiej jest w stałym kontakcie z partnerami społecznymi, celem wypracowania satysfakcjonującego obie strony porozumienia, natomiast jako odpowiedzialny i wiarygodny partner – dialog prowadzi podczas licznych rozmów i spotkań, a nie na łamach prasy
– napisał w odpowiedzi.
Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]
Nowy odcinek programu "Moje własne M":
Obserwuj nas także na Google News
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?