Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stefan Antkowiak: Wokół PZPN trzeba zbudować atmosferę zaufania

Radosław Patroniak
Stefan Antkowiak
Stefan Antkowiak Fot. Waldemar Wylegalski
Stefan Antkowiak, prezes Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej, tłumaczy dlaczego chciałby zostać prezesem PZPN, zdradza swój plan na uzdrowienie polskiej piłki i opowiada o sytuacji w wielkopolskim futbolu.

Jesteśmy w przededniu wyborów w Wlkp.ZPN, ale pana osobę wymienia się wśród najpoważniejszych kandydatów na szefa PZPN. Czy w październiku będzie Pan najgroźniejszym rywalem dla Grzegorza Laty?

Stefan Antkowiak: - Nie ukrywam, że jest mi miło iż wiele osób widzi we mnie poważnego i dobrego kandydata na prezesa PZPN. Wśród popierających są szefowie innych wojewódzkich związków piłkarskich. Cieszy mnie to szczególnie, bo widocznie koledzy doceniają moją pracę w strukturach piłkarskiej centrali, a także pozycję Wlkp.ZPN na krajowej arenie. Nie chciałbym jednak rozwijać tego tematu, bo jesteśmy tuż przed wyborami w macierzystym związku i najpierw należy sprawdzić, jak wielkopolscy działacze oceniają moją pracę i czy mają do mnie zaufanie powierzając mi mandat delegata na październikowe Walne Zgromadzenie PZPN. Dopiero po wyborach w Wielkopolskim Związku Piłki Nożnej będę poważnie myślał o innych sprawach.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Jednak trzeba być charyzmatyczną postacią aby z sukcesem kierować PZPN, mieć także dobre kontakty międzynarodowe...

Stefan Antkowiak: - Pytanie jak rozumiemy pojęcie charyzma. Z historii dobrze wiemy, że władza oparta na charyzmie ma skłonności niedemokratyczne. I takie rozumienie charyzmy jest mi odległe. Przestrzeganie procedur demokratycznych w każdej organizacji uważam za niezbędne, zaś dialog i dyskusję przedkładam nad arbitralne narzucanie swojej woli. W istocie pojęcie charyzmy jest dla mnie mało istotne. Wychodzę z założenia, że przy ocenie człowieka, jego kompetencji i przydatności na stanowisko, liczy się to, jakich zadań się podejmuje i z jaką konsekwencją je realizuje. Nigdy też nie miałem problemów ze współpracą z ambitnymi ludźmi, którzy dążą do podobnych celów. Umiem prowadzić dialog i potrafię być rozjemcą w trudnych sprawach. Przez te kilka lat przygotowań do Euro poznałem wszystkie ważne osoby w UEFA , niektóre także na stopie towarzyskiej. Choć sprawy kontaktów międzynarodowych uznaję za bardzo ważne, jednak najistotniejsze są nasze problemy wewnętrzne. Najpierw musimy się z nimi zmierzyć i je rozwiązać. Siłę naszego związku w świecie będą stanowić przede wszystkim wyniki reprezentacji. A te będą lepsze, jeśli unowocześnimy system szkolenia i powiększymy potencjał klubów. A także gdy zbudujemy wokół polskiej piłki, wokół PZPN atmosferę zaufania i współpracy różnych środowisk, sportowych, społecznych a także politycznych. Myślę, że także okoliczność iż szefem rządu jest pasjonat i znawca piłki nożnej pan premier Donald Tusk, powinna pozytywnie wpłynąć na rozwój wydarzeń.

Wszyscy zachwycali się Poznaniem podczas Euro, ale to już historia. O stolicy Wielkopolski mało się mówi w kontekście organizacji spotkań reprezentacji. Czy będzie Pan walczył o to, by Stadion Miejski gościł biało-czerwonych?
Stefan Antkowiak: - Im bliżej się jest centrali, tym więcej można wywalczyć dla swojego miasta i regionu. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że Poznań , jest doskonałym miejscem do goszczenia drużyny narodowej. Nie wyobrażam sobie więc, by Stadion Miejski w Poznaniu, podobnie zresztą jak pozostałe obiekty wybudowane na mistrzostwa Europy, był niewykorzystywany przez reprezentację. Stanę na głowie, żeby choć jeden mecz w ramach eliminacji do mistrzostw świata odbył się w stolicy Wielkopolski.

Teraz jest pan postrzegany jako działacz związkowy, ale pana karierę w WZPN i PZPN poprzedziły tłuste lata w Lechu Poznań. Co Panu udało się osiągnąć z Kolejorzem?

Stefan Antkowiak: - Jak mawiał trener Wojciech Łazarek znam też zapach szatni, bo w latach 1986-1992 byłem wiceprezesem do spraw piłki nożnej klubu z Bułgarskiej. W tym czasie Kolejorz zdobył dwa tytuły mistrza Polski, Puchar Polski, dwa Superpuchary. Za mojej kadencji rozegraliśmy też wspaniałe mecze w europejskich pucharach z Barceloną, Olympique Marsylia i Panathinaikosem Ateny. Lech był zawsze dobrze zorganizowanym klubem, stawiającym na pracę z młodzieżą. Nasze drużyny młodzieżowe zdobyły kilka tytułów. Młodzi lechici często powoływani byli do reprezentacji Polski. Zresztą tak samo jest dzisiaj. Moje doświadczenia z Lecha zawsze próbowałem przenieść na grunt związkowy. W ostatnich czterech latach reprezentacje Wielkopolski, w rożnych kategoriach wiekowych, zdobyły aż dwadzieścia medali, w tym dziewięć złotych, w pucharach szczebla centralnego.

Kończy się Pana trzecia kadencja na fotelu prezesa Wlkp.ZPN. Co było znakiem firmowym w działalności związku w ostatnich latach?

Stefan Antkowiak: - Na pewno szkolenie młodzieży, futsal i piłka kobieca. Dużą część środków finansowych przeznaczamy właśnie na cele szkoleniowe. Organizujemy obozy, wyjazdy drużyn, wysyłamy sędziów na staże do Niemiec, bo mamy podpisaną umowę o współpracy z Dolnosaksońskim Związkiem Piłkarskim. Czerpiemy też satysfakcję z sukcesów naszych wychowanków. Ostatnim przykładem jest choćby trener Marcin Dorna, który zdobył z reprezentacją Polski do lat 17 brązowy medal na ME.

Przejdźmy jednak do mniej przyjemnych kwestii, czyli do opłat za transfery i rejestracje zawodników. Pana przeciwnicy twierdzą, że są one najwyższe w Polsce...

Stefan Antkowiak: - Moi przeciwnicy, jak pan ich określił, aktywni są jedynie na kilka miesięcy przed wyborami. Stąd między innymi wypływa ich niekompetencja w wypowiadaniu się o sprawach związkowych. Bowiem opłaty mamy na podobnym poziomie, co w innych związkach regionalnych. Mieścimy się w strefie stanów średnich co można łatwo zweryfikować, bo pełna informacja o opłatach jest zamieszczana na stronach internetowych związków. Warto też podkreślić, że środki z opłat w dużej części kierowane są na rozwój piłki młodzieżowej. I mamy tego świetne rezultaty. Co roku nasze drużyny grają w turniejach finałowych MP i co roku nasze województwo jest w czołówce klasyfikacji ogólnopolskiej. Zanim wydamy związkową złotówkę kilka razy się zastanawiamy. Dodam, że jako prezes, przez te trzy kadencje, nie pobierałem z kasy Wlkp.ZPN żadnego wynagrodzenia.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Pana przeciwnicy twierdzą też, że szwankuje polityka informacyjna i finansowa. Kluby upadają, a wy zamiast wysyłać informacje pocztą elektroniczną chodzicie ze stosem listów na pocztę. Czy to prawda?

Stefan Antkowiak: - To oczywista nieprawda, ponieważ klubów przybywa, a nie ubywa. Wykorzystujemy w dużym stopniu nowoczesne sposoby komunikacji internetowej. Jedynie tam gdzie przepisy wymagają dokumentów lub potwierdzeń drukowanych, papierowych, korzystamy z pomocy poczty. Dodam, że przygotowujemy się do wprowadzenia systemu przekazywania informacji za pomocą SMS-ów. To będzie z pewnością dobre rozwiązanie dla klubów, które nie są jeszcze skomputeryzowane lub mają problem z dostępem do internetu.

Część klubów w ostatnich latach dokonała jednak skoku cywilizacyjnego. Czyja to zasługa, bo chyba nie tylko WZPN?

Stefan Antkowiak: - To prawda, bo na wielu obiektach piłkarskich diametralnie zmienia się infrastruktura. Tak działo się w Jarocinie, tak dzieje się aktualnie w Kaliszu i Poznaniu przy Drodze Dębińskiej i wielu innych ośrodkach, których wszystkich nie sposób tu wymienić. Oczywiście środki na modernizację pochodzą z klubów, samorządów albo z dofinansowania centralnego, ale trzeba pamiętać, że cały ten proces wymusiły wymogi licencyjne. Osobiście brałem udział w kilkudziesięciu spotkaniach z prezydentami, burmistrzami i wójtami.

W naszym związku brakuje liczących się arbitrów. Co zrobić, by wielkopolscy sędziowie liczyli się w kraju?

Stefan Antkowiak: - Po zawirowaniach związanych z aferą sędziowską mozolnie odbudowujemy pozycję naszego środowiska. Pierwsze efekty już widać. Przed sezonem do Piotra Wasielewskiego z Kalisza w I lidze dołączył Szymon Lizak. W II lidze też mamy dwóch przedstawicieli, więc nie jest tak, że jesteśmy sędziowską pustynią. Być może już za rok znów będziemy mieli naszego arbitra w ekstraklasie.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski