Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stanisław Kaźmierczak, toromistrz Unii: To nie jest wdzięczna praca. 21 lat na torze...

Tomasz Sikorski
Stanisław Kaźmierczak
Stanisław Kaźmierczak archiwum
Ze Stanisławem Kaźmierczakiem, byłym już toromistrzem w leszczyńskim klubie, rozmawia Tomasz Sikorski

Jak się zostaje toromistrzem w najbardziej utytułowanym polskim klubie żużlowym?
Stanisław Kaźmierczak: W moim przypadku trochę przypadkowo. To było w 1992 roku. Mieszkam blisko stadionu i pewnego dnia spacerowałem tam ze swoim psem. W pewnym momencie podszedł do mnie ówczesny trener Unii Zbigniew Jader i zapytał, czy nie miałbym ochoty zająć się przygotowywaniem toru. Taką propozycją byłem trochę zaskoczony i odpowiedziałem, że muszę się nad nią poważnie zastanowić. Po powrocie do domu i po rozmowie z żoną szybko jednak uznałem, że warto byłoby spróbować swoich sił w tym fachu.

Rozumiem, że trener Zbigniew Jąder znał Pana?
Stanisław Kaźmierczak:Oczywiście. Mogłem się wtedy już pochwalić dyplomem mistrza upraw polowych.

Od tamtego czasu minęło 21 lat. Ilu w tym czasie w klubie przewinęło się prezesów?
Stanisław Kaźmierczak:Józef Dworakowski jest piątym, z którym pracowałem. Którego z nich wspominam najmilej? Z każdym współpraca układała się dobrze.

A jakie miał Pan układy z żużlowcami?
Stanisław Kaźmierczak:Z większością bardzo dobre. Z nimi to jest jednak specyficzna sytuacja, bo jak wygrywają, to cała chwała spływa na nich. Jak im z kolei coś nie wyjdzie, to wtedy najczęściej winien jest tor i toromistrz, który niby źle przygotował nawierzchnię. Nie tylko oni zresztą tak myślą. Przez te wszystkie lata po przegranych meczach, ileż to razy nasłuchałem się od kibiców, że coś zrobiłem nie tak. Trochę to rozumiem, bo przecież ktoś musi być winnym porażki. To jednak tylko pokazuje, że praca toromistrza, to nie jest wdzięczna robota.

A kto decyduje o tym, jak ma wyglądać tor na dany mecz?
Stanisław Kaźmierczak:Tylko i wyłącznie trener. To on podejmuje wszelkie decyzje dotyczące tego, jak ma być przygotowana nawierzchnia. Toromistrz wykonuje jego polecenia.

Za Pana czasów na stadionie w Lesznie odbyło się wiele imprez najwyższej rangi, z turniejami Grand Prix i finałami DPŚ na czele. Jakieś zawody zapadły Panu szczególnie w pamięć?
Stanisław Kaźmierczak:Przygotowania do takich turniejów niewiele się różnią od normalnych imprez rozgrywanych w trakcie sezonu. Pamiętam jednak finał Drużynowego Pucharu Świata sprzed kilku lat, gdy mocno padało i imprezę trzeba było przełożyć na niedzielę. Wtedy od godz. 7.30 byłem na stadionie i razem z trenerem reprezentacji Markiem Cieśla-kiem przygotowywaliśmy tor. Powiedział mi wówczas, co mam robić i od razu dodał, że nikogo innego nie mam słuchać. Niestety, po kilku godzinach pojawiło się kilka osób, które miały w tym temacie sporo do powiedzenia. Bardzo mnie to zdenerwowało. Do tego stopnia, że... poszedłem do domu.

Zawodnicy na Pana pracę jednak nie narzekali.
Stanisław Kaźmierczak:Tego nie wiem. Pamiętam jednak jak Leigh Adams opowiadał kiedyś, że w Anglii, w branżowej gazecie "Speedway Star" pojawił się artykuł, w którym napisano, że tor w Lesznie jest najlepiej przygotowanym obiektem żużlowym w Europie. To miłe.

Przed kilkoma dniami prezes Józef Dworakowski oficjalnie podziękował Panu za długoletnią pracę w leszczyńskim klubie. Co zadecydowało o tym, że postanowił Pan powiedzieć dość?
Stanisław Kaźmierczak:Mam 82 lata i uznałem, że to już najwyższa pora na odpoczynek. Tym bardziej że wychowałem następcę. Moje miejsce zajmie Łukasz Dziekański ze Wschowy, który przez cztery miesiące terminował u mojego boku. To naprawdę bystry chłopak. Będzie świetnym toromistrzem.

Rozmawiał Tomasz Sikorski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski