Czytaj: Wiara Lecha nie chce Enea Areny. Bo to nie po polsku...
Piasek bowiem to podstawa areny, gdyż w starożytnym teatrze greckim i rzymskim, usytuowany w centrum takiego obiektu i wysypany piaskiem plac walki określano właśnie tą nazwą. Potem, czyli w średniowieczu, przylgnęła ona do miejsc turniejów rycerskich, a w XVIII wieku do barokowych kompozycji ogrodowych. Współcześnie zawładnęły nią natomiast cyrki i obiekty sportowe, czyli również stadiony.
Nie jestem wcale zwolennikiem robienia ze stadionu areny, bo np. nazwa Stadion Enea nie brzmi wcale gorzej niż Enea Arena. Myślę jednak, że dla klubu i miasta ważniejsze jest spełnienie oczekiwań potencjalnego sponsora i zainkasowanie pokaźnej kwoty (mówi się nawet o 7 mln zł rocznie, w tym prawie 5 mln zł dla operatora stadionu) niż kurczowe trzymanie się nie do końca jasnych zasad językowych.
Piszę o tym nie bez kozery, bo podejrzewam, że w takiej czy innej wersji to nowa nazwa będzie miała ogromne kłopoty, by przebić "stadion Lecha" czy "stadion przy Bułgarskiej". Z tradycją nie jest łatwo bowiem wygrać, tak samo zresztą jak z przyzwyczajeniami. Można też wiele opowiadać o działaniach marketingowych i pomysłach na przyciągnięcie kibiców, ale siła Kolejorza tkwi właśnie w przywiązaniu do pewnych rzeczy, których nie da się zadekretować, zapisać w umowach i wynegocjować w rozmowach nawet na najwyższym szczeblu.
Pięknie o tym opowiadał ostatnio prezes WZPN, Stefan Antkowiak, przy okazji inauguracji naszego konkursu "Kolejorz kontra Twój klub", mówiąc że już w latach 70. i 80. Lech stał się symbolem całej Wielkopolski. - Pamiętam, że w 1976 r. zawiązanie pierwszego fan clubu w kraju, zresztą z inicjatywy "Głosu Wielkopolskiego" wymagało cywilnej odwagi. Antkowiak ją miał i doprowadził do tego, że świetlica ZNTK pękała w szwach. Już na pierwszym zebraniu podkreślano, że Lech to wizytówka regionu, a łącznikiem Poznania z innymi ośrodkami ma być kolejowy charakter klubu. Myślę, że właśnie już wtedy podłożono podwaliny pod obecną popularność klubu z Bułgarskiej - tłumaczył mi niedawno nestor poznańskich dziennikarzy, Andrzej Kuczyński, skądinąd uczestnik historycznego spotkania fanów niebiesko-białych.
Trudno nie przyznać mu racji i trudno też spodziewać się, by komercyjna arena na poważnie zagroziła stadionowi naszych serc i umysłów.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?