Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawa Anastazji: Wyjaśniają, czy Krzysztof J. pobił córkę. Za nami kolejna rozprawa

Krystian Lurka
Sprawa Krzysztofa J., biologicznego ojca Anastazji, który jest oskarżony o to, że dziewczynka ma 13 miesięcy i nie jest w stanie utrzymać główki w pozycji pionowej, jej rozwój zatrzymał się na etapie kilkumiesięcznego dziecka, wymaga stałej opieki, a jej oczy reagują tylko na silne światło, trwa. W piątek odbyła się kolejna rozprawa, która ma wyjaśnić, czy ojciec jest winny spowodowania uszczerbku na zdrowiu dziecka. Jeśli sąd uzna, że rzeczywiście tak było, to ojciec spędzi za kratami 10 lat.

W piątek w Sądzie Rejonowym Nowe Miasto i Wilda w Poznaniu, strony obejrzały nagrania z wizji lokalnych.

Według tego, co mówił oskarżony podczas nagrania, na początku maja Anastazja trafiła do szpitala, bo podczas zabawy nieszczęśliwie upadła na jego twarz. Jak twierdził Krzysztof J., podnosił dziecko nad głowę. Unosił je w górę i w dół. Trzymiesięczna wówczas dziewczynka rzekomo miała trzymać główkę sztywno, jednak w pewnym momencie rozluźniła mięśnie szyi i głową uderzyła w policzek podejrzanego. Podczas nagrywania wizji lokalnej, na pytanie polic-jantki, w który policzek dziewczynka uderzyła, odpowiedział, że w lewy. Z kolei chwilę później wyjaśniał, że się pomylił i miał na myśli prawy.

Na skutek obrażeń dziewczynka w maju trafiła do szpitala z wstrząśnieniem mózgu.

Inny tekst o sprawie Anastazji: "Sprawa Anastazji: Jest niepełnosprawna, bo baby rzuciły klątwę?"

W sądzie przedstawiono też nagrania z dwóch wizji lokalnych dotyczących zdarzeń z początku lipca. Podczas pierwszej z nich mężczyzna wyjaśniał, jak doszło do obrażeń głowy pięciomiesięcznej dziewczynki. Miał chodzić po pokoju z dziewczynką na rękach. W momencie, kiedy przechodził obok łóżka, dziecko tak silnie się poruszyło, że upadło na pościel i... pozostawił je w tej pozycji. Mówił o wysokości około 50 centymetrów.

Z kolei podczas drugiej wizji lokalnej młody mężczyzna zmienił zeznania. Przyznał, że skłamał podczas pierwszej wizji. Powodem był wstyd przed rodziną, że do wypadku doszło w taki sposób.

Wyjaśnił, że dziecko wyślizgnęło mu się w momencie, kiedy stał obok łóżka i wspólnie z pięciomiesięczną dziewczynką oglądał film na tablecie. Miał trzymać Anastazję w jednej ręce, a urządzenie w drugiej. Dziecko poruszyło się i upadło na drewniane wezgłowie. Po tym zdarzeniu Anastazja po raz drugi trafiła do szpitala. Obrażenia były tak poważne, że konieczna była trepanacja czaszki, czego skutkiem była kilkutygodniowa śpiączka.

Inna kontrowersyjna sprawa:"Kacperek wypisany ze szpitala, bez wyników. Umarł po 6 dniach!"

Kolejna rozprawa zaplanowana jest na 4 maja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski