Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sportowcy, którzy muszą nosić... mundury

Radosław Patroniak
Zapaśniczka Monika Michalik (w niebieskim stroju) żałuje, że na przeprowadzkę do wojskowego klubu w Poznaniu zdecydowała  się tak późno
Zapaśniczka Monika Michalik (w niebieskim stroju) żałuje, że na przeprowadzkę do wojskowego klubu w Poznaniu zdecydowała się tak późno Paul Sancya
Sobotnie święto Wojska Polskiego to świetna okazja, by poznać kulisy życia wybitnych sportowców, mających obowiązek noszenia munduru.

W Polsce elita zawodnicza ćwiczy w pięciu zespołach sportowych, jeden z nich ma siedzibę w Poznaniu. Większość jego członków to także zawodnicy Wojskowego Klubu Sportowego Grunwald.

Warto wspomnieć, że sportowe tradycje w wojsku polskim sięgają lat przedwojennych i nieodłącznie związane są z największymi sukcesami naszej reprezentacji. Pierwsze medale olimpijskie biało-czerwoni zdobywali na igrzyskach w Paryżu w 1924 r. Brązowy krążek w konkursie skoków przez przeszkody wywalczył porucznik Adam Królikiewicz na koniu Picador. Na ostatnich igrzyskach w Londynie honoru sportowców żołnierzy najskuteczniej bronili zapaśnik Śląska Wrocław, kapral Damian Jani-kowski (brąz) i strzelczyni z Gwardii Zielona Góra, kapral Sylwia Bogacka (srebro).

Oprócz Poznania wojskowe zespoły sportowe istnieją we Wrocławiu, Gdyni, Warszawie (Żegrze) i Bydgoszczy. Na 168 etatów dla sportowej elity Wojska Polskiego 40 przypada na Zespół Sportowy Sił Powietrznych w stolicy Wielkopolski. - Mamy jeden z najlepszych zespołów w kraju, ale nie należy go utożsamiać z klubem Grunwald. W tym ostatnim są sportowcy, którzy nie są w zespole i na odwrót, członkowie zespołu czasami reprezentują barwy innego klubu - tłumaczył Sławomir Woźniak, koordynator triathlonu i szermierki w ZSSP.

Dlatego choćby poznańskie szablistki, Katarzyna Kędziora i Bogna Jóźwiak (obie AZS Poznań) oraz triathlonistki, Maria Cześnik (Kmicic Częstochowa) i Agnieszka Jerzyk (Real 64-sto Leszno) są etatowymi żołnierzami, mimo iż nie reprezentują barw wojskowego klubu. Z kolei tenisistki Grunwaldu, Magda Linette i Katarzyna Piter, z noszeniem munduru nie mają wiele wspólnego.

Bez "unitarki" nie ma prawdziwego żołnierza
- Czy sportowców należy traktować jak prawdziwych żołnierzy? Myślę, że tak, choć wiadomo, że często ich obowiązki mają ograniczony zakres. Łatwiej o identyfikację tym zawodnikom, którzy przeszli specjalne szkolenie. Kiedyś można było przyjść do nas z "łapanki", ale te czasy już minęły - dodał Woźniak.

Michalik: Nie jesteśmy za darmo w wojsku, musimy być przecież jego wizytówką

Jednym z tych, których nie ominęło obowiązkowe szkolenie jest rekordzista Polski w biegu maratońskim (2:07.39), Henryk Szost. - Przeszedłem 9-miesięczną "unitarkę" i uważam, że każdy sportowiec żołnierz, niezależnie od tego jak znany i utytułowany, powinien takie szkolenie zaliczyć. Obecnie jest ono krótsze, ale na pewno wciąż spełnia swoją rolę. Bez niego służba w wojsku może wydawać się jakimś dziwactwem - przekonywał Szost.

Według niego sportowcy nie są w wojsku żołnierzami drugiej kategorii. - W wojsku każdy ma swoje zadanie, niezależnie od tego czy pilnuje pasa lotniczego, broni dostępu do koszar, gra w orkiestrze lub startuje na zawodach sportowych. Różnice polegają jedynie na specyfice tych zadań, bo wiadomo, że w czym innym musi się specjalizować biegacz, a w czym innym dowódca batalionu. Wszyscy muszą mieć jednak pojęcie choćby o strzelaniu. Mnie ono nigdy nie sprawiało większych kłopotów, bo z zamiłowania jestem myśliwym - dodał pochodzący z Krynicy maratończyk. O obowiązkach żołnierskich barwnie opowiadała również jedna z najbardziej utytułowanych polskich zapaśniczek, Monika Michalik. - Jeśli mam służbę, to muszę się zameldować o godz. 7.30 w hali przy Promienistej, a jak mam czyszczenie broni, to jadę na Krzesiny, z kolei strzelanie odbywa się na Saperskiej i przyznaję się bez bicia, że nie jestem strzelcem wyborowym. Nie mówię, że zajęcia wojskowe to moja pasja, ale też nie traktuję ich jak zło konieczne - podkreśliła trzykrotna mistrzyni Europy, która podobnie jak Szost, w wojsku ma stopień starszego szeregowego.

Szacunek dla wojska
Etaty wojskowe sportowców nie są podstawą ich bytu (wyjściowe uposażenie starszego szeregowego to 2550 zł brutto miesięcznie), bo trzeba pamiętać, że medaliści igrzysk, mistrzostw świata i Europy otrzymują stypendia z ministerstwa sportu i dodatkowe nagrody związkowe, klubowe i od władz miasta, które reprezentują. Jeszcze 10-15 lat temu panowała opinia, że klubów wojskowych trzeba unikać jak ognia. Teraz ich reputacja zdecydowanie poprawiła się.

- Gdybym mogła cofnąć czas, to na pewno nie zrezygnowałbym z przyjścia do Poznania, tylko bym je przyspieszyła, szybciej rozstając się z moim poprzednim klubem, Orlętami Trzciel. Żałuję, że oficjalnie w Grunwaldzie jestem dopiero od trzech lat. Zawodowymi wojskowymi są także moje dwie siostry, mąż jednej z nich i brat. Wprawdzie ich jednostką macierzystą jest Szczecin, ale to nie zmienia faktu, że jak się spotykamy, to zawsze słyszę argumenty na rzecz pozostania w wojsku. W dodatku jedna z sióstr, Marzena, która kiedyś trenowała zapasy, teraz jest jedną z najlepszych zawodniczek pięcioboju wojskowego w Polsce - wyjaśniła Michalik.

Podobną opinię wyraził Szost. - Nikt ode mnie nie usłyszy złego słowa o wojsku. Kiedy miałem 24 lata i moja sportowa kariera wisiała na włosku, bo straciłem sponsora i nie miałem za co żyć, pomocną dłoń wyciągnął do mnie poznański klub. W ostatnich latach ubyło jednak w wojsku etatów i szalenie trudno o awanse. Nie mam na myśli tylko siebie, bo ja potrafię być cierpliwy, tylko wielu żołnierzy wracających choćby z zagranicznych misji. Oni nie mają szans, żeby dotrwać do emerytury. Stworzyliśmy armię wyspecjalizowaną, a przez to dużo osób jest odsyłanych do cywila. Jest jakiś błąd w systemie - przekonywał 33-letni maratończyk. Nie każdy wie, ale sportowcy wojskowych zespołów sportowych nie mogą poza zgrupowaniami i zawodami bez zgody przełożonych wyjeżdżać z miasta. - Moim zadaniem jest odnotowanie każdego wyjazdu w celach sportowych. Żołnierz, który jest zatrudniony w jednostce, w godzinach pracy musi trenować. Jeśli chce mieć urlop, musi to zgłosić. Dlatego trudno się zgodzić z opinią, że żołnierze sportowcy są w wojsku na specjalnych prawach. Oczywiście częściej są poza koszarami, ale to nie znaczy, że uprawiają samowolkę - tłumaczył Woźniak, który w poznańskim zespole odpowiada za koordynowanie występów i wyjazdów na obozy triathlonistek oraz szablistek.

Zdarzają się sytuacje, że nie jest łatwo połączyć interesy sportowca z wojskowymi obowiązkami. - W sobotę mamy wyjazd na spotkanie z ministrem obrony narodowej, ale ważą się jego losy, bo w takim upale spędzić cały dzień w samochodzie to nic przyjemnego. Tak się złożyło, że kadra narodowa zapaśniczek jest na ostatnim obozie przed MŚ w Cetniewie, więc do stolicy mamy prawie 400 km - podkreśliła 35-letnia zapaśniczka.

Jej zdaniem sportowcy nie muszą też mieć kompleksów wobec innych żołnierzy, bo spędzają mniej czasu na zajęciach. - Nie jesteśmy za darmo w wojsku, bo aby do niego trafić, trzeba reprezentować wysoki poziom. Nikt nie będzie sponsorował przeciętnego zawodnika - dodała 14-krotna mistrzyni Polski.

Na zawodach jest dryl
Najważniejszą imprezą dla sportowców żołnierzy są Światowe Wojskowe Igrzyska Sportowe, które rozgrywane są co cztery lata. W tym roku ich gospodarzem będzie w październiku koreańskie Mungyong. Dla Szosta i jego koleżanki klubowej Moniki Drybulskiej-Ste-fanowicz (mistrzyni Polski w maratonie) wojskowe igrzyska są tak ważne, że oboje w tym roku zrezygnowali z występu na MŚ w lekkiej atletyce. - Miałem minimum na czempionat w Pekinie, ale w sytuacji, kiedy obie imprezy są do siebie czasowo zbliżone, wybór mógł być tylko jeden - przyznał zwycięzca wojskowych MŚ w maratonie z 2010 r.

Według niego wojskowe imprezy nie różnią się już zbytnio od tych cywilnych. - Nie śpi się pod namiotami, tylko w hotelach trzygwiazdkowych, ale różnice jakieś wciąż są. Na wojskowych mistrzostwach obowiązuje wojskowy dryl, a na tradycyjnych MŚ jest większa swoboda i więcej dodatkowych atrakcji. Dla mnie to nie ma jednak większego znaczenia. Kiedy startuję, myślę tylko o tym, żeby zająć jak najwyższe miejsce - zakończył Szost.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski