Mecz Polska - Serbia w Poznaniu [ZDJĘCIA, WYNIK, RELACJA NA ŻYWO]

Polską reprezentację chce się oglądać. Kolejny tego dowód mieliśmy w środę w Poznaniu, mimo że mecz z Serbią był z kategorii towarzyskich, na trybunach zasiadło 38 217 widzów. Po minucie ciszy dla ofiar zamachów w Brukseli, drużyna Adama Nawałki otrzymała silne wsparcie z trybun. Byłoby ono jeszcze większe, gdyby PZPN zależało na zorganizowanym dopingu. Ale ultrasi nie dogadali się z prezesem Bońkiem, co podkreślał jeden z transparentów.

Mimo, że na nasiąkniętej po ulewie murawa trudno było stworzyć wielkie widowisko, piłkarze obu drużyn zrobili sporo, by nikt nie wyszedł ze stadionu zawiedziony.

- Te mecze są po to, by trener mógł sprawdzić pewne ustawienia, nowych zawodników i wyciągnąć z tego wnioski. Drzwi reprezentacji otwarte są dla każdego, jest więc świetna okazja, by pokazać selekcjonerowi swoje umiejętności - mówił przed meczem z Serbią Grzegorz Krychowiak.

Pomocnik Sevillii miejsce w wyjściowym składzie ma pewne, ale tego samego nie można powiedzieć o Bartoszu Salamonie, Piotrze Zielińskim czy Jakubie Błaszczykowskim. Z Kubą na prawym skrzydle rywalizują Paweł Wszołek oraz Bartosz Kapustka. Obaj w przeciwieństwie do gracza „Fiołków” regularnie grają w swoich klubach. Błaszczykowski ostatnio grzał ławkę rezerwowych, dlatego spekulowano, że Adam Nawałka może też mu nie zaufać. Selekcjoner jednak postawił na poprzedniego kapitana i była to świetna decyzja, bo nadal potrafi on dużo dać reprezentacji Błaszczykowski w pierwszej połowie nie tylko otworzył wynik w 28 minucie, ale też popisał się groźnym strzałem tuż przed przerwą. Był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem na boisku, przyćmił nawet Roberta Lewandowskiego, który oprócz jednego słabego uderzenia, nie mógł sobie znaleźć miejsca na boisku. Dużo biegał, walczył, ale wymiernego efektu to nie przynosiło.

Emocje w tym meczu rozpoczęły się od błędu i faulu Salamona, którego powołanie było niespodzianką. Nawałka szuka jednak wartościowego partnera dla Kamila Glika i jednym z kandydatów jest właśnie środkowy obrońca włoskiego Cagliari. Serbowie wykonywali rzut wolny z niebezpiecznej odległości i niewiele brakowało, by zaskoczyli Fabiańskiego. Piłka odbiła się od poprzeczki, dopadł do niej Ivanović, ale z kilku metrów nie trafił do praktycznie pustej bramki! Było gorąco...

Potem oglądaliśmy dosyć spokojną grę obu reprezentacji. Zarówno Polacy jak i Serbowie nie chcieli się odsłonić. Cierpliwie wyczekiwali na błąd przeciwnika, który pierwsi popełnili goście. Po złym wybyciu Maksimovicia, piłka wylądowała pod nogami Błaszczykowskiego, który bez zastanowienia huknął z woleja i trafił idealnie w prawy róg.

Pierwszą okazję po zmianie stron mieli Serbowie. Zoran Tosić z CSKA Moskwa źle jednak przyjął piłkę i grający w drugiej połowie w bramce Wojciech Szczęsny, bez problemów złapał futbolówkę.

Polacy zrewanżowali się świetnym uderzeniem Arkadiusza Milika. Napastnik Ajaksu jak już dostanie dobre podanie i może strzelić lewą nogą jest bardzo niebezpieczny. Kibice widzieli już gola, ale piłka odbiła się od słupka.

Mecz nabrał rumieńców. Kolejną groźną akcję przeprowadzili Polacy, ale Lewandowski był na minimalnym spalonym. Swoje pięć minut miał także Szczęsny. Golkiper Romy dwukrotnie ratował naszą drużynę od straty gola. Największe brawa zebrał za interwencję w 64 minucie, kiedy wspaniałą robinsonadą obronił uderzenie Adema Ljajica. W miarę upływu czasu Serbowie grali coraz odważniej, potwierdzając, że nieprzypadkowo występują w czołowych europejskich klubach.

Zobacz też: Oceny Polaków po meczu z Serbią

Szczęsny musiał do końca być czujny, bo goście nawet w doliczonym czasie nie rezygnowali ze strzelenia wyrównującej bramki. Mieliśmy trochę szczęścia, ale sprzyja ono lepszym, a Polacy byli minimalnie skuteczniejsi.