Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Liga Mistrzów. Wybiła dwunasta! Real obronił trofeum w galaktycznym stylu

JCZ, Aneta Gałek, Cardiff
Juventus Turyn - Real Madryt 1:4
Juventus Turyn - Real Madryt 1:4 AFP/East News
Liga Mistrzów. Dwunasty raz w historii, drugi raz z rzędu – wielki finał elitarnych rozgrywek dla Realu Madryt! "Królewscy" aż cztery razy znaleźli sposób na Juventus Turyn (4:1), który w drodze do Cardiff stracił o jedną bramek mniej we wszystkich spotkaniach od fazy grupowej włącznie. Dzisiaj galaktyczny był Cristiano Ronaldo, autor dwóch trafień, i galaktyczny był też cały zespół Zinedine'a Zidane'a - trenera, który jako pierwszy poprowadził zespół do obrony tytułu. Co za debiut Francuza na ławce trenerskiej!

Mecz rozgrywany w Cardiff był bez wątpienia spotkaniem godnym finału. Był to pojedynek najlepszego ataku i najlepszej obrony w tym sezonie Ligi Mistrzów. Jeszcze przed meczem, wszyscy zastanawiali się, czy w pierwszym składzie Realu Madryt znajdzie się pochodzący właśnie ze stolicy Walii, Gareth Bale. Tak się jednak nie stało i pierwszą linię ataku Królewskich uzupełnił przechodzący przez najlepszy chyba moment w swojej karierze Isco. W składzie Juventusu nie było zaskoczeń. W jedenastce znalazł się zarówno świetny Paolo Dybala, jak i były zawodnik Realu, Gonzalo Higuain.

W pierwszych minutach meczu to właśnie drużyna z Turynu mocno atakowała. Już w ciągu pierwszych czterech minut spotkania Keylor Navas musiał dwukrotnie interweniować po groźnych strzałach piłkarzy Juventusu. W 6. minucie to właśnie świetna parada kostarykańskiego bramkarza uratowała Real przed stratą pierwszego gola. Królewscy nie byli początkowo w stanie stworzyć sobie dogodnej okazji, a nawet przedostać się pod bramkę Buffona. Dopiero w 11. minucie Marcelo wszedł w pole karne rywali, ale w ostatniej chwili obrońcy wygarnęli mu piłkę spod nóg. Drużyna z Madrytu zaczęła mocniej atakować mniej więcej w 17. minucie spotkania. Chwilę później Benzema przejął piłkę na środku boiska, przebiegł z nią kilkanaście metrów i dograł do Ronaldo, ale ten nie zdołał przyjąć futbolówki.

Portugalczykowi udało się to jednak trzy minuty później, w 20. minucie finału. Ronaldo zagrał na skrzydło do Carvajala, ten odegrał mu piłkę, a Cristiano pewnym strzałem z pola karnego pokonał Buffona. Stadion, a właściwie jego część, zajmowana przez kibiców Królewskich, oszalał.

Siedem minut później stan meczu wyrównał Madzukić, który genialnym strzałem z półprzewrotki nie dał szans Navasowi. Juventus wrócił do gry. Do przerwy mecz był już jednak dosyć wyrównany. Obie drużyny starały się atakować, ale żadnej nie udało się zdobyć gola. Do szatni piłkarze schodzili więc przy stanie 1:1.

Druga połowa przyniosła już całkowitą dominację i pokaz siły Realu Madryt. Swój geniusz pokazywał Isco, który przeprowadził m.in. świetną akcję, po której, po strzale Marcelo, piłka minimalnie minęła słupek.

Tak naprawdę, po przerwie Real nie miał słabych stron. Mało to – podopieczni Zinedina Zidane’a praktycznie nie tracili piłki. Dominację odzwierciedliło prawdziwe „golazo” Casemiro z 61. minuty. Brazylijczyk strzelił pewnie zza pola karnego, a piłka przeleciała pod rękami Buffona. Dwie minuty później było już 3:1 dla drużyny z Hiszpanii. Modrić, spod samej linii bocznej boiska, dograł futbolówkę w pole karne, idealnie pod nogi Cristiano Ronaldo. Ten nie pomylił się i po raz kolejny pokonał bramkarza Juventusu. Stadion ogarnęła euforia, a ataki Realu nie ustawały. Kibice klubu z Hiszpanii poczuli, że ich drużynie już nic nie zagrozi. Piłkarze z Turynu, jeżeli już mieli piłkę, gubili się w grze i nie byli w stanie wyjść z własnej połowy. Nie pomogły też zmiany, które po przerwie przeprowadził Massimiliano Allegri.

Real z kolei nie pozwalał Juventusowi rozwinąć skrzydeł. Piłkarze Zidane'a grali świetnie nie tylko w ataku, ale i w obronie. Do tyłu wracał także krytykowany kiedyś za brak powrotów Ronaldo. W 77. minucie meczu za bardzo dobrego dziś Benzemę, na boisku pojawił się tak wyczekiwany tu, w Cardiff, Bale, który w trakcie swojego pobytu na boisku nie pokazał jednak zbyt wiele.

Na dziewięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry, piłkarze Juventusu próbowali jeszcze odrabiać straty. Minimalnie obok bramki po rzucie wolnym uderzył jednak Alex Sandro.

W 82. minucie na boisku, za oklaskiwanego na stojąco Isco, pojawił się Marco Asensio. Chwilę później, po faulu na Ramosie, drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę, zobaczył Cuadrado, który także pojawił się na boisku po przerwie.

Zmiennicy po raz kolejny sprawdzili się jednak w Realu. W 90. minucie akcję, niczym ta Benzemy z meczu z Atletico (w półfinale LM), przeprowadził Marcelo. Brazylijczyk dograł futbolówkę do Asensio, a ten ustalił wynik na 4:1.

Wydaje się, że Real Madryt dokonał w Cardiff niemożliwego. Po raz pierwszy w historii Ligi Mistrzów w obecnym formacie jakikolwiek klub był w stanie obronić wywalczony rok wcześniej tytuł. Królewscy tym samym wygrali Champions League po raz trzeci w ciągu czterech lat, a Zidane potwierdził, że jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu.

Najlepszym graczem finału wybrano Cristiano Ronaldo, który w trakcie konferencji prasowej, odebrał nagrodę od swojego byłego trenera z Manchesteru United, Alexa Fergusona. - Jestem bardzo szczęśliwy, wygraliśmy ligę i Ligę Mistrzów. Zespół jest fantastyczny. Przygotowywałem się, żeby być w dobrej formie na koniec sezonu i cieszę się, że tak się stało - powiedział do dziennikarzy. Ocenił też postawę Juventusu. - W pierwszej połowie Juve zagrało bardzo dobrze, mieli szansę. Ale w drugiej to my zagraliśmy imponująco, gole przyszły naturalnie. Myślę, że to najlepsza druga połowa, jaką Real zagrał w tym sezonie - stwierdził.

- To był niesamowity sezon, bo wygraliśmy ligę włoską i Puchar Włoch. Doszliśmy też do finału Ligi Mistrzów. Musze podziękować moich piłkarzom, bo to ważne zagrać w finale, którego jednak nie zdołaliśmy wygrać - powiedział z kolei po meczu trener Juventusu Massimiliano Allegri. - W pierwszej połowie graliśmy pięknie, ale w drugiej byliśmy zbyt statyczni. Futbol potrafi być koszmarem - strzał Pijanicia został zablokowany, a Casemiro swoje uderzenie zamienił na gola - dodał. Podkreślił także, że jego zespół powinien być mocniejszy mentalnie, żeby być w stanie wyrównać stan meczu.

- Jestem bardzo szczęśliwy, że w półtora roku dwukrotnie wygraliśmy Ligę Mistrzów i ligę hiszpańską. To był spektakularny rok. Bardzo trudno jest dotrzeć do finału drugi raz z rzędu, a nam się udało. Zaczęliśmy dziś nie najlepiej, ale w drugiej połowie mieliśmy piłkę, stosowaliśmy pressing i dzięki naszej determinacji wygraliśmy - ocenił Zinedine Zidane. - Myślę, że kluczem do tego sukcesu było to, że każdy zawodnik w tym sezonie czuł się ważny. Więź, jaką mamy jest fantastyczna - podsumował trener Realu Madryt.

Piłkarz meczu: Cristiano Ronaldo
Atrakcyjność meczu: 8/10

LIGA MISTRZÓW w GOL24

Najlepsze piłkarskie newsy - polub nas!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Liga Mistrzów. Wybiła dwunasta! Real obronił trofeum w galaktycznym stylu - Gol24

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski