Plany były bardzo ambitne, skończyło się tak jak zawsze. Mimo niezwykłej jak na Lecha ofensywy transferowej, mimo pozyskania latem aż ośmiu nowych piłkarzy, Kolejorz już w sierpniu poniósł spektakularne klęski i zamiast pięknej pucharowej przygody na arenie międzynarodowej i krajowej, pozostały mu już tylko rozgrywki ekstraklasy.
„Chcemy zdobyć mistrzostwo i Puchar Polski”, „Mamy mocniejszą kadrę niż przed rokiem”, „Mam w Lechu silniejszy zespół niż w Wiedniu, kiedy z Austrią zakwalifikowałem się do Ligi Mistrzów”, „Z Lecha nikt już nie będzie się śmiał” - to mówił jeszcze niedawno trener Nenad Bjelica, ale skończyło się tylko na deklaracjach.
Sezon miał być wyjątkowy. Kolejorz chciał wreszcie zerwać z niechlubną przeszłością i opinią, że jest drużyną słabą mentalnie, zawodzącą w najważniejszych meczach, kompromitującą klub w pojedynkach ze znacznie niżej notowanymi rywalami i niezdolną do zdobywania trofeów.
Gwarantem tych zmian miał być właśnie Bjelica. Trener, któremu rok temu tuż po objęciu pracy, udało się bardzo szybko zmienić styl gry, przywrócić kibicom radość z oglądania drużyny i odbudować formę kilku zagubionych piłkarzy, co wcześniej nie było wcale takie oczywiste. - Gdy przybyłem, Lech był bardzo chory - powiedział Chorwat. Niestety, jak co roku znów zachorował.
"Chcemy wygrać oba trofea, priorytetem jest wygrywać wszystko"
Źródło: MJ Media
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?