Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dawid Kownacki: Nie ma co gdybać. Gol padł i sędzia go uznał

Karol Mackowiak
Karol Mackowiak
Czy Kownacki wreszcie odzyska skuteczność?
Czy Kownacki wreszcie odzyska skuteczność? Bartek Syta
- Każdego dnia wykonuję ciężką pracę. Cały czas wierzę, że pojawi się to regularne strzelanie, ale nie chcę o tym tylko gadać - mówi Dawid Kownacki, napastnik Lecha Poznań po meczu z Wisłą Kraków w Pucharze Polski (1:1)

Przed rewanżem w Krakowie to Wisła jest w nieco lepszej sytuacji?Do tego meczu jest wiele czasu – bodajże miesiąc. Ja na to patrzę tak, że musimy w tym spotkaniu zrobić to, co zawsze jest naszym celem, czyli wygrać mecz. To nie jest nic nadzwyczajnego, żeby wygrać mecz. Z nastawieniem zwycięstwa pojedziemy do Krakowa.

W ekstraklasie macie tylko 13 bramek na koncie, teraz dorzuciliście do dorobku pucharowego też tylko jedną bramkę…
Lecha cechowało zawsze to, że grał ofensywnie, strzelał dużo bramek. Teraz jest taki okres, że nie zawsze potrafimy dograć ostatnie podanie, strzelić gola, choć sytuacji nie mamy chyba mniej niż kiedyś. Pamiętajmy, że można też wygrać mecz 1:0. Cały czas pracujemy nad skutecznością. Wierzę, że w końcu załapiemy i będziemy częściej strzelać i wygrywać.

Brakuje wam goli nie tylko z akcji, lecz także ze stałych fragmentów gry. W Warszawie mieliście aż jedenaście rzutów rożnych i ani razu nie zagroziliście bramce rywali, w spotkaniu z Wisłą też pod tym względem nie było wiele lepiej.Trenujemy je, to bardzo ważny element gry. Kiedy mecz się nie układa, to jeden stały fragment dobrze wykonany może dać gola i zwycięstwo. No jakoś nie chce nam ostatnio wpaść, może mamy nie najlepszy timing w nabieganiu na piłkę. Na pewno nie jest tak, że uznajemy to za mało istotną rzecz – wręcz przeciwnie.

A może brakuje Barrego Douglasa, który świetnie podawał i strzelał?Są wśród nas fachowcy, którzy też to potrafią. Jest Radek Majewski, jest Maciek Gajos. Wiele czynników na to się składa, że nie wychodzi. Wszystko przychodzi seriami – jak zaczniemy strzelać, to seriami, także ze stałych fragmentów.

W drugiej połowie meczu z Wisłą Kraków zagrał pan w ataku w parze z Marcinem Robakiem. Jak pan oceni waszą współpracę?
Dało nam to gola, bo Marcin uderzał, a ja dobijałem. Byliśmy blisko siebie, to stanowiło większe zagrożenie, bo stoperzy do pilnowania mieli wówczas dwóch piłkarzy. Pierwszy raz w ten sposób graliśmy w Warszawie, trzeba zapytać trenera, jak to wypadło. My musimy być gotowi na różne ustawienia przeciwnika.

Marcin Robak nie zachwyca ostatnio, lecz jest czołowym strzelcem w kraju.Gdyby grał pięknie i nie strzelał, to by się mówiło o tym, że to nic nie daje, bo napastnika rozlicza się z bramek. Mimo tego, że czasem zdarzy mu się słabszy występ, to strzela te gole. Nawet jak nie ma swojego dnia, to robi swoje.

A panu gol z Wisłą pozwoli się na dobre odblokować?Nie wiem i powiem szczerze, że nawet się nad tym nie zastanawiałem. Już wiele razy mówiłem, że to już pójdzie, że to już teraz. Każdego dnia wykonuję ciężką pracę. Cały czas wierzę, że pojawi się to regularne strzelanie, ale nie chcę o tym tylko gadać.

W sytuacji, kiedy zdobył pan gola był wyraźny spalony. Los oddał to, co zabrał w Warszawie?Miałem klapki na oczach, interesowała mnie tylko piłka. Zobaczyłem, że bramkarz odbił piłkę, ja ją dobiłem. Na stopklatce wszystko się wydaje łatwe. Na pewno była to inna sytuacja, niż ta w Warszawie, bo tu była taka typowa mijanka. Nie ma co gdybać. Gol padł i sędzia go uznał.

Notował KM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski