Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech - Śląsk 3:0: Robak znów zjadł Rumaka! [WYNIK, ZDJĘCIA]

Maciej Lehmann
Lech Poznań - Śląsk Wrocław - 20 listopada 2016
Lech Poznań - Śląsk Wrocław - 20 listopada 2016 Waldemar Wylegalski
Lech Poznań po jednej bramce Darko Jevticia i dwóch Marcina Robaka pokonał Śląsk Wrocław 3:0.

W pierwszej połowie oglądaliśmy, żywy wyrównany mecz, w którym oba ofensywnie ustawione zespoły, przeprowadzały groźne akcje. Początek zdecydowanie należał do Lecha. W 5 minucie Maciej Makuszewski popisał się efektownym rajdem prawym skrzydłem i uderzył mocno zza pola karnego. Niestety wysoko nad bramką Lubosa Kanemara. Chwilę później bramkarz Śląska znów był w opałach. Tym razem na przebój zdecydował się Radosław Majewski. Pomocnik Kolejorza huknął z lewej nogi, ale także się pomylił, jednak piłka przeleciała tuż obok słupka.

Wrocławianie próbowali się odgryzać, ale szybko zostali skarceni. Makuszewski zagrał przewrotką na wolne pole. Do piłki ruszył Majewski i zmylił obronę Śląska, która liczyła, że arbiter odgwiżdże spalonego. Lechita jednak nie dotknął piłki, widząc, że zza jego pleców wystartował Darko Jevtić. To była świetna decyzja, bo Szwajcar, który nie znajdował się na ofsajdzie przejął futbolówkę, w świetnym stylu ograł Kamila Dankowskiego i uderzył nie do obrony tuż przy prawym słupku.

1:0 dla Lecha nie załamało gości. Wręcz przeciwnie. To oni po stracie gola śmielej zaatakowali i kilka razy obrona Kolejorza była w dużych opałach. Na szczęście świetnie ustawiali się nasi środkowi obrońcy, a zwłaszcza Jan Bednarek, który przeciął wiele podań rywali.

ZOBACZ TEŻ: Oceniamy piłkarzy Lecha w meczu ze Śląskiem (3:0)

Nie znaczy to, że Putnocky był bezrobotny. Co prawda z łatwością wyłapał główkę Morioki w środek bramki, ale gdyby po płaskiej wrzutce Dankowskiego, Biliński albo Alvarinho potrafili opanować piłkę mielibyśmy remis. Tak się na szczęście nie stało, a w końcówce pierwszej odsłony znów akcje Kolejorza były dokładniejsze i Śląsk ratował Kamenar.

Nadzeje trenera Śląska Mariusza Rumaka na korzystny wynik ze swoim byłem klubem rozwiał w wielkim stylu Marcin Robak. Najlepszy snajper Kolejorza już raz upokorzył Rumaka, będąc zawodnikiem Pogoni, kiedy strzelił pięć goli. Tym razem wystarczyły tylko dwie bramki, by szkoleniowiec wracał do domu ze spuszczoną głową.

Robak już kilkadziesiąt sekund po wejściu na boisku pokazał, że rozstrzelał się w tym sezonie na dobre. Kiedy otrzymał podanie na linii pola karnego od Makuszewskiego, spokojnie opanował piłkę i uderzył między nogami Piotra Celebana. Piłka wpadła do siatki obok bezradnego Kamenara!

Później uderzenie Radosława Majewskiego trafiło w rękę Laszę Dvaliego i arbiter podyktował rzut karny dla Lecha. Robak znów pokazał, że ma nerwy ze stali. Zmylił bramkarza Śląska i pewnie ustalił wynik na 3:0!

Tak relacjonaliśmy spotkanie na żywo - SPRAWDŹ!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski