Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań - KRC Genk 1:2: Genk poza zasięgiem. Kolejorz pożegnał się z Europą, unikając kompromitacji [ZDJĘCIA]

Maciej Lehmann
Maciej Lehmann
Lech Poznań - KRC Genk 1:2
Lech Poznań - KRC Genk 1:2 Grzegorz Dembiński
W meczu rewanżowym meczu Lech Poznań - KRC Genk sensacji nie było. Belgowie znów pokazali klasę, ale już na początku katastrofalny błąd Nikoli Vujadinovicia odebrał Lechowi nadzieję na odrobienie strat z pierwszego meczu.

Choć Lech, nigdy nie odrobił w pucharach straty 0:2 z pierwszego meczu, natomiast Genk wygrywając 2:0 u siebie, nigdy nie odpadł. W czwartkowy wieczór na trybunach stadionu przy Bułgarskiej zasiadło aż 21 tys. widzów. Kibice liczyli na piłkarski cud, a przynajmniej na to, że Kolejorz u siebie tanio skóry nie sprzeda.

Niestety, poznaniakom nie układał się ten mecz już od...rozgrzewki. Nie dość, że trener Ivan Djurdjević nie mógł w rewanżowym meczu wystawić pauzującego za kartki Macieja Makuszewskiego, to tuż przed pierwszym gwizdkiem arbitra okazało się, że zabraknie też Wołodymyra Kostewycza. Ukrainiec, który swoimi świetnymi rajdami napędzał akcje Lecha Poznań w starciach z Szachtiorem Soligorsk w poprzedniej rundzie eliminacyjnej, nabawił się urazu i w trybie awaryjnym został zastąpiony przez Nikolę Vujadinovicia. Serb był trzecim środkowym obrońcą, a na pozycji wahadłowego zadebiutował Veron De Marco.

O ile jednak Argentyńczyk spisywał się na miarę oczekiwań, to Serb znów zachował się fatalnie. W 19. minucie zamiast wybić piłkę w trybuny, tylko nonszalancko ją kopnął. Do futbolówki, która toczyła się w polu karnym dopadł Dieumerci Ndongala, dośrodkował ją perfekcyjnie na głowę kolegi z zespołu, a Mbwana Samatta wyprowadził Genk na prowadzenie.

W tym momencie szanse Kolejorza na awans spadły do minimum. Poznaniacy mogli już tylko walczyć o honorowe pożegnanie się z pucharami. Genk, jak to pokazał w pierwszym meczu, był dla Lecha rywalem z innej piłkarskiej półki. Zespół trenera Philippe Clementa od początku przejął inicjatywę, bardzo łatwo kreował sobie sytuacje strzeleckie. Przyjemnie było patrzeć, jak goście na pełnej szybkości wyprowadzają piłkę ze swojej połowy i wykorzystują swoją technikę w starciach z obrońcami. Przez pierwszy kwadrans naszą drużynę przy życiu "utrzymywał" Jasmin Burić, który świetnymi interwencjami naprawiał nieudane pułapki ofsajdowe. Najpierw Bośniak świetnie poradził sobie w sytuacji sam na sam z Mbwaną Samattą, potem okazał się lepszy od Leandro Trossarda.

Ivan Djurdjević podkreślał przed meczem, że bardzo ważna będzie koncentracja, że Lech będzie chciał pokazać swoje najlepsze oblicze, ale jak zwykle nie popisał się Vujadinović. Ile ten piłkarz musi jeszcze zawalić meczów Lechowi, by odsunąć go od drużyny? Rok temu "popisał się" już 1. minucie meczu z Utrechtem, zamiast rywali pilnował powietrze, potem zdarzył mu się klops w pojedynku z Zagłębiem, nie popisał się w ostatnim meczu sezonu z Legią, kiedy rywalom sprezentował pierwszą bramkę. W tym sezonie nie popisał się też w meczu z Gandzasarem. Ten piłkarz to sabotażysta i jeśli szybko nie zastąpi go ktoś bardziej ogarnięty, to prędzej czy później, nasza drużyna będzie miała też kłopoty w lidze.
Niestety, na najbliższe kolejki z gry wypadnie też Thomas Rogne, któremu odnowiła się kontuzja w 25. minucie. Mówi się, że drużynę buduje się od obrony. W Lechu niestety fundamenty pod konstrukcję, którą stawia z mozołem Djurdjević są bardzo kruche.

Genk właściwie zbytnio się nie wysilając, jeszcze przed przerwą zdobył drugiego gola. Sędzia dopatrzył się faulu Kamila Jóźwiaka, który wdał się w niepotrzebny drybling we własnym polu karnym i potem pociągnął za koszulkę Ndongalę. Jedenastkę pewnie wykorzystał Leandro Trossard.

Po zmianie stron mający pewny awans w ręku Genk, pozwalał już na więcej Lechowi. Poznaniacy mieli więcej miejsca, co ośmieliło ich do energiczniejszych ataków i też zaczęli stwarzać sobie sytuacje. Najpierw Tiba trafił w boczną siatkę, potem piłka po główce Rafała Janickiego trafiła w słupek. Belgowie nie zdołali jej wybić, co wykorzystał Tomasz Cywka i mocnym strzałem po ziemi z 25 metrów zdobył honorowego gola.

Godna odnotowania była też kolejna kapitalna interwencja Jasmina Buricia, który po strzale z dwóch metrów pokazał refleks, ale nic już ciekawego w końcówce się nie wydarzyło. Usatysfakcjonowani wynikiem goście, kontrolowali to co działo się na murawie, natomiast Kolejorz nie miał argumentów, by po raz drugi zaskoczyć Belgów i zakończył tegoroczną przygodę z pucharami, unikając kompromitacji.

Czytaj też: Lech Poznań - KRC Genk 1:2: Oceniamy piłkarzy Kolejorza - zobacz oceny

Lech Poznań - KRC Genk 1:2 (0:2)

Bramki: 50. Tomasz Cywka - 19. Mbwana Samatta, 45. Leandro Trossard.

Żółte kartki: Kamil Jóźwiak - Ruslan Malinowskiy.

Lech Poznań: Jasmin Burić - Rafał Janicki, Thomas Rogne (29' Maciej Orłowski), Nikola Vujadinović - Kamil Jóźwiak, Pedro Tiba, Tomasz Cywka, Vernon De Marco - Maciej Gajos (78' Darko Jevtić), Joao Amaral - Christian Gytkjaer (73' Paweł Tomczyk).

KRC Genk: Daniel Vuković - Joakim Maehle, Sebastien Dewaest, Joseph Aidoo, Jere Uronen - Ruslan Malinowskiy (74' Ibrahima Seck), Alejandro Pozuelo (60' Jakub Piotrowski), Sander Berge - Leandro Trossard (61' Edon Zhegrova), Mbwana Samatta, Dieumerci Ndongala.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski