Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań: Wystarczy wyjąć kilka trybów, a maszyna Urbana się zacina

Karol Maćkowiak
Trener Jan Urban przed meczem z Podbeskidziem dokonał kilku zmian w składzie. Skutki były opłakane
Trener Jan Urban przed meczem z Podbeskidziem dokonał kilku zmian w składzie. Skutki były opłakane Szymon Starnawski
Zmiany w składzie Lecha Poznań powodują, że piłkarze zapominają, jak się gra.

W porównaniu do pierwszego wiosennego meczu Lecha, trener Jan Urban dokonał aż pięciu zmian w wyjściowym składzie przed spotkaniem z Podbeskidziem Bielsko-Biała (1:4). Niektóre z nich były wymuszone kartkami (brak Łukasza Trałki i Karola Linettego), inne, jak choćby posadzenie na ławce rezerwowych Marcina Kamińskiego, to efekt kiepskiej dyspozycji w spotkaniu z Termaliką (5:2). Wówczas, mimo że Lech wygrał wysoko, to do gry poszczególnych piłkarzy można było mieć sporo uwag. Zmiany w składzie spowodowały, że Lech zupełnie nie przypominał drużyny, raczej zbieraninę piłkarzy.

- Ta drużyna wyglądała jakby grała ze sobą po raz pierwszy. Nie było lidera, kogoś, kto by poderwał zespół do walki, gra w ogóle się Lechowi nie kleiła. Ani z przodu, ani w środku, czy nawet w tyłach nie prezentowali lechici przyzwoitego poziomu - mówi rozgoryczony Marek Rzepka, były znakomity piłkarz Lecha Poznań.

- Lech był zupełnie bez wyrazu, jak gra nie idzie, to chociaż trzeba walczyć, a tu nawet tego zabrakło, co jest nie do pomyślenia - denerwuje się były reprezentant Polski.

Zdaniem Rzepki, Kolejorz ma poważne problemy, kiedy z różnych powodów trzeba wymienić pewne elementy w układance trenera Urbana. Jedyną zmianą, która wyszła na dobre jest wejście do „jedenastki” Tamasa Kadara. Jego powrót do pierwszego składu to akurat żadne zaskoczenie, bo już wcześniej trener Urban zapowiadał, że Węgier jest numerem jeden na lewej obronie.

- Starał się wspomagać w ofensywie Pawłowskiego, zresztą po jego dobrym wejściu i klepce z Jevticiem padł jedyny gol dla poznaniaków. On i właśnie Pawłowski to jedyne jasne punkty Lecha w niedzielnym meczu. Oprócz Kadara najlepiej spośród obrońców wyglądał Wilusz. Z tego co wiem, to również na treningach prezentuje się on najlepiej pod względem fizycznym. Kędziora sprawia wrażenie bojaźliwego, przy tak niekorzystnym wyniku, jak z Podbeskidziem trzeba odważnie pójść do przodu, a jemu brakuje takiej przebojowości - kontynuuje Rzepka.
Jesienią lechici zagrali aż 37 meczów, wiosną nawet, gdyby zakładać najbardziej optymistyczny wariant, czyli awans do finału Pucharu Polski, to mogą wybiec na boisko w sumie 19 razy. Dlatego też rotacja, jaką stosował jesienią najpierw trener Maciej Skorża, a później Jan Urban, nie będzie potrzebna.

- Nie będę wybrzydzał, mogę wystąpić na pozycji nr 8, ale i nr 10. Na pewno jest łatwiej, kiedy gra się kilka meczów na jednej pozycji, to dodaje pewności siebie i decyzje się podejmuje z automatu - stwierdził przed meczem z Podbeskidziem Maciej Gajos, pomocnik Lecha Poznań. W Bielsku Gajos musiał zastępować Łukasza Trałkę. Nie wychodziło mu to najlepiej.

- Pomijając oczywiście sytuacje losowe, to uważam, że trener Urban powinien mieć żelazny skład i się go trzymać, tak jak swego czasu Jurgen Klopp w Dortmundzie.

- Pozostaje mieć nadzieję, że po powrocie do składu Karola i Łukasza wszystko wróci do normy - kończy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Lech Poznań: Wystarczy wyjąć kilka trybów, a maszyna Urbana się zacina - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski