Kolejorz przypomina dziś papierowego tygrysa, którego nikt się nie boi, bo wszelkie jego piłkarskie atuty można zniwelować ambicją, poświęceniem i odrobiną sprytu.
Lech staje się klubem, w którym dobre pieniądze nie mobilizują, tylko rozpuszczają piłkarzy, bo nie ma od strony zarządu presji, by wygrywać zawsze i za wszelką cenę, a obcokrajowcy przychodzą tu tylko po to, by lepiej zarobić niż w swojej ojczyźnie i za bardzo się nie zmęczyć. Lech od lat skupuje się wypalone gwiazdy albo tanich piłkarzy z większymi i mniejszymi wadami zdrowotnymi czy mentalnymi, licząc, że po liftingu w rękach specjalistów z Rehasportu będzie ich można jeszcze wypuścić do wyścigu o mistrza. Ostatnim takim zawodnikiem jest Thomas Rogne, który zanim zdążył zadebiutować na naszych boiskach, zgłosił kontuzję. Ręce opadają...
Lech ma drugi budżet w Polsce, a nie potrafi poradzić sobie z drużynami ledwie wiążących koniec z końcem, z garstką kibiców, skleconych często w ostatniej chwili, na kolanie, bez gwiazd, ale zdeterminowanych i agresywnych jak Korona, Arka czy wcześniej Piast i Sandecja.
Dochodzi do tego trener, którego taktyczne pomysły są czytelne jak elementarz futbolu, a kiedy próbuje eksperymentować, wszystko wali się na łeb na szyję i zamiast poprawy jest jeszcze większy chaos i bezradność.
Ostatni dobry mecz Lech rozegrał 30 września kiedy pokonał Legię 3:0. Potem były już tylko mniej lub bardziej smętne widowiska, które powodują, że zaufanie kibiców do klubu diametralnie spada. Jest oczywiście grupa fanów, która na w mediach społecznościowych się buntuje, wyraża swoją dezaprobatę na politykę klubu, w której sukces sportowy jest sprawą drugorzędną, a liczy się przede wszystkim wynik finansowy. Mają już dosyć pasjonowania się rekordami transferowymi wychowanków, skoro nie przekłada się to na wyniki drużyny, jakość piłkarzy i trofea. Jak długo można wysłuchiwać frazesów o planach długofalowych, biznesowym zarządzaniu, równoważeniu budżetu, gdy gablota z pucharami świeci pustkami i zanosi się na to, że tak pozostanie też po kolejnym sezonie?
Kibice czekają na jasny przekaz z klubu, co zarząd zamierza zrobić z trenerem, który nigdy nic nie wygrał i prowadzi zespół do kolejnej katastrofy. Niestety zapowiada się, że będzie tak jak zawsze. Władze klubu będą udawać, że się nic nie dzieje, że ostatnie wyniki to tylko wypadek przy pracy i jakim zwykle obudzą się wtedy, kiedy nie będzie już żadnej szansy na wyjście na prostą.
Póki co, nic jeszcze nie jest przesądzone. Dobrze prowadzone drużyna może jeszcze liczyć się w walce o tytuł z Legią i Jagiellonią. Można jeszcze naprawić to, co zepsuł sztab szkoleniowy podczas przygotowań do sezonu i zimowego okienka transferowego. Do tego potrzebna jest jednak rzetelna analiza pracy szkoleniowca, jego porażek oraz tego jak zarządza szatnią. Oby za tydzień nie okazało się, że jest na to za późno.
Na razie nie ma jeszcze otwartego konfliktu, może zdarzyć się cud, główni rywale zaczną gubić punkty, a sen trenera o tym, że Lech strzela gole sprawdzi się w Warszawie. Tylko, że taki scenariusz jest dziś mało prawdopodobny.
ZOBACZ TAKŻE:
Czytaj więcej o sporcie w Poznaniu i Wielkopolsce na
POLECAMY:
Co jest na zdjęciach? [TEST GWARY]
Mieszkańcy walczą z psimi kupami
Stary Poznań na zdjęciach!
Loty z Poznania w 2018 roku
Wszystko o Lechu Poznań
Szybki test dla poznaniaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?