Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań - Lechia Gdańsk 0:0. Kolejorz znów nieskuteczny [RELACJA, ZDJĘCIA]

Maciej Lehmann, SZKI
Lech Poznań - Lechia Gdańsk 0:0
Lech Poznań - Lechia Gdańsk 0:0 Grzegorz Dembiński
Lech Poznań tylko zremisował na Bułgarskiej z Lechią Gdańsk 0:0. Ten remis Kolejorzowi nic nie daje. Lechici mają już tylko matematyczne szanse, by przez ekstraklasę zakwalifikować się do europejskich pucharów.

By w przyszłym sezonie zagrać w Lidze Europy, muszą wygrać poniedziałkowy finał Pucharu Polski z Legią. Warszawski zespół przegrał niespodziewanie w Lubinie z Zagłębiem 0:2.

Tym razem Jan Urban nie kombinował ze składem. Zmiany wymusiły tylko przymusowe pauzy za kartki Łukasza Trałki oraz Tamasa Kadara. Lech też od początku sprawiał wrażenie, że nie będzie oszczędzał sił na poniedziałkowy finał Pucharu Polski, a że Lechia tak jak zapowiadała, nie przyjechała do Poznania tylko, by się bronić, w pierwszej połowie oglądaliśmy dobry szybki mecz.

Brakowało tylko tego co jest solą futbolu czyli goli. Poznaniacy tym razem odrobili lekcje z taktyki i dobrze wykorzystali ustawienie Lechii z trzema obrońcami. Przy takim sposobie gry gdańszczan, najłatwiej atakuje się skrzydłami, gdzie jest najwięcej wolnej przestrzeni. Kolejorz starał się po przejęciu piłki w środku pola, błyskawicznie podać ją w boczne sektory, gdzie swoją szybkość mieli wykorzystywać Gergo Lovrencsics oraz Szymon Pawłowski.

Niestety sporo dobrze zapowiadających się akcji kończyło się złymi dośrodkowaniami. Kilka razy aż prosiło się, by Węgier podniósł głowę wlepioną w piłkę i podał celnie do wychodzących na pozycje kolegów. Niestety zwykle wybierał najgorsze z możliwych rozwiązanie, bądź trafiał w nogi obrońców.

Pawłowski był rzadziej przy piłce, ale to z jego strony groziło Lechii największe zagrożenie. W 26 min popisał się efektownym dryblingiem wpadł w pole karne, ale strzelił tylko w poprzeczkę.

Może gdyby Lech miał trochę lepszego napastnika, sytuacji bramkowych byłoby trochę więcej. Niestety Bille Nielsen znów był chaotyczny i nie potrafił wygrać żadnego pojedynku z obrońcami. Wiele długich adresowanych głównie od Tetteha piłek trafiało do Duńczyka. Cóż z tego skoro większość z nich stracił i koledzy musieli cofać się na własną połowę.

Gości można było pochwalić za otwartą grę, ale też nie grzeszyli dokładnością. Najwięcej kłopotów w pierwszej części sprawił Buricowi bardzo groźny strzał Peszki z rzutu wolnego. Nasi obrońcy zlekceważyli trochę byłego lechitę, nie ustawili nawet muru i "Jasiek" z najwyższym trudem wybił piłkę na róg.
Ciekawi byliśmy czy lechici, także w drugiej połowie potrafią wytrzymać niezłe tempo w jakim toczyło się to spotkanie. W trzech poprzednich meczach to się nie udało i efektem był tylko skromny punkt wywalczony przeciwko Piastowi.

Okazało się, że z kondycją i motoryką podopiecznych Urbana nie jest najgorzej. Lechici potrafili długo utrzymywać się przy piłce i wreszcie potrafili stwarzać zagrożenie po stałych fragmentach gry. Przed przerwą gospodarze wykonywali dziewięć rzutów rożnych i efektem był tylko jeden (!) słabiutki strzał głową Arajuuriego. Po zmianie stron natomiast Kolejorz miał po kornerach dwie wyśmienite wręcz okazje, by objąć prowadzenie.

W 61 min Maciej Gajos z pięciu metrów strzelił wprost w serbskiego bramkarza. Chwilę później kilkunastu centymetrów do szczęścia brakowało Wladimirowi Wołkowowi.

W Lechii znów najbardziej konkretny był Peszko. Praktycznie skopiował on akcję Pawłowskiego z pierwszej połowy, ale w przeciwieństwie do lechity uderzył nie w poprzeczkę tylko nad bramką.

Ciekawie było do końca. W 86 minucie "piłkę meczową" miał na nodze wprowadzony chwilę wcześniej Kamil Jóźwiak, ale w sytuacji sam na sam lepszy okazał się Milinković-Savić. Niewiele brakowało, by po błędzie Burica na listę strzelców wpisał się Kuświk. Napastnik Lechii strzelał z bliska, lecz z bardzo ostrego kąta i trafił tylko w słupek.

Trzeba podkreślić, że skuteczność to w tej chwili największą bolączka Lecha. W ostatnich siedmiu meczach podopieczni Jana Urbana strzelili tylko trzy gole, a aż pięć razy schodzili z boiska bez zdobyczy bramkowej. Czy przez cztery dni uda się poprawić szkoleniowcowi ten mankament?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski