Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań - FC Utrecht 2:2. Kolejorz za burtą Ligi Europy [ZDJĘCIA, RELACJA]

Maciej Lehmann, SZKI
Lech Poznań - FC Utrecht 2:2
Lech Poznań - FC Utrecht 2:2 Waldemar Wylegalski
Lech Poznań nie wywalczył awansu do IV rundy kwalifikacyjnej Ligi Europy. Kolejorz po bardzo emocjonującym meczu zremisował z Utrechtem 2:2. W Holandii tydzień temu było 0:0, więc dzięki golom strzelonym na wyjeździe w kolejnej rundzie znaleźli się goście.

Lech był lepszy, grał z ogromną pasją, ale nie zdołał wyeliminować czwartej drużyny Eredivisie. Po świetnym, trzymającym w napięciu do ostatniego gwizdka sędziego meczu tylko zremisował z FC Utrechtem 2:2. Holendrzy awansowali do kolejnej rundy Ligi Europy, dzięki golom strzelonym w Poznaniu.

Po pierwszym meczu na Galgenwaard był olbrzymi niedosyt, bo lechici choć byli lepsi nie potrafili wykorzystać swoich sytuacji. Rewanż, dzięki też wspaniałemu dopingowi kibiców, był pasjonującym widowiskiem. Poznaniacy dwukrotnie odrabiali straty, ale happy endu nie było.

Mecz rozpoczął się fatalnie dla poznaniaków. Już pierwsza akcja gości przyniosła im gola. Po wrzutce z prawej strony, z okolicy narożnika pola karnego Sandera van de Streeka niepilnowany na środku pola karnego Gyrano Kerk uderzeniem głową wpisał się na listę strzelców. To była dopiero 45 sekunda meczu. Nasi środkowi obrońcy stali jak wryci w ziemię. Tu niestety wyszedł brak zgrania Janickiego i Vujadinovica.

FC Utrecht zaatakował strzelił bramkę i wycofał się do obrony licząc na kontry. Kolejorz po chwilowym szoku, przejął inicjatywę. Miał mnóstwo czasu, by odrobić starty. Zaczął atakować z rozmachem i polotem. Motorem napędowym akcji naszej drużyny był Maciej Makuszewski, który wykorzystywał swoją szybkość i kreował kolegom okazje strzeleckie.
Autorem pierwszego groźnego uderzenia był jednak z rzutu wolnego Radosław Majewski. Piłka odbiła się od poprzeczki szkoda, że od jej górnej części. Potem z daleka strzelał Łukasz Trałka, ale wysoko nad bramką. Niesieni energią wspaniałego dopingu poznaniacy wyrównali straty w 27 minucie. Po nieudanym uderzeniu Majewskiego piłka znalazła się pod nogami Gytkjaera, który nie zmarnował doskonałej sytuacji. Powtórki pokazały, że Duńczyk był na spalonym, ale rodak, który sędziował mecz nie zdecydował się podnieść chorągiewki.

Gol dodał jeszcze animuszu lechitom. Holenderska obrona trzeszczała w szwach, Kolejorz wykonywał kilka rzutów rożnych, po których kotłowało się pod bramką Davida Jensena, ale jedynym efektem był minimalnie niecelny strzał głowa Gytkjaera. Bramkarza FC Utrecht poznaniacy próbowali zaskoczyć też uderzeniami z dystansu. Majewski kropnął tuż obok prawego słupka.

Bułgarska przypominała wrzący kocioł. Trudno było oglądać to widowisko na siedząco. Kiedy wydawało się, że drugi gol padnie jeszcze przed przerwą, groźną akcję przeprowadzili goście. Emmanuelson jednak nieznacznie się pomylił.

Początek drugiej odsłony znów należał do ekipy Erica ten Haga. W 52 min arbiter nie uznał gola dla gości dopatrując się faulu na Łukaszu Trałce. Chwilę później Kerk strzelił z kilku metrów tuż obok lewego słupka. Uff, było bardzo niebezpiecznie, ale Kolejorz szybko się przebudził.
Najpierw Trałce brakowało centymetrów, by dosięgnąć piłki po podaniu Situma, potem Gytkajer uderzył głową obok bramki. Szczęście sprzyjało też Holendrom, kiedy arbiter nie zdecydował się podyktować karnego po szarży Makuszewskiego.

Od 70 min FC Utrecht grał w dziesiątkę. Ramon Leeuwin za kolejny faul na Makuszewskim wyleciał z boiska. Lechowi jednak czas zaczął szybko uciekać. Nasi piłkarze grali z olbrzymim zaangażowaniem, ale nie potrafili postawić kropki nad i.

Najbliżej zdobycia drugiej bramki był Gytkjaer, który główkował nad poprzeczką. W 87 min. po doskonałym, zagraniu Kostewycza kapitalną okazję miał Rakels, ale z bliska fatalnie spudłował. Kolejorz postawił wszystko na jedną kartę i nadział się na kontrę. Kostewycz stracił piłkę i Der Streek trafił do siatki.

Ale nawet przegrywając 1:2, w beznadziejnej wręcz sytuacji lechici się nie poddali. W czwartej minucie doliczonego czasu gry wyrównał Gytkjaer. Przez kolejnych 180 sekund Kolejorz atakował całą drużyną, ale cud się nie zdarzył.

Nenad Bjelica po meczu z FC Utrecht:

Źródło: gloswielkopolski.pl/x-news.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski