Lech Poznań - Cracovia. Wynik 2:1 [ZDJĘCIA Z MECZU]

Kto będzie w stanie zastąpić kontuzjowanego Szymona Pawłowskiego? To pytanie, przed meczem z Cracovią nurtowało nie tylko trenera Jana Urbana, ale też wszystkich kibiców Lecha. Skrzydłowy był ostatnio w znakomitej formie. Był motorem ofensywy Kolejorza, strzelał gole i asystował przy trafieniach kolegów.

- To zawodnik, który może nam wygrywać mecze w pojedynkę - chwalił "Szymka" trener Urban, ale choć powtarzał, że nie ma piłkarzy niezastąpionych, jego brak mocno ograniczał szanse Lecha na sukces.

Trener Urban nie miał wielkiego wyboru, więc obowiązki Pawłowskiego powierzył Sisiemu oraz Darko Jevticowi. Hiszpan oraz Szwajcar co prawda ostatnio nie błyszczeli, zastrzeżenia do ich postawy miał też szkoleniowiec, ale okazało się, że mogą stworzyć nawet niezły duet.

Cracovia bardzo szybko pokazała dlaczego mówi się o niej, że posiada najlepszą w tej chwili ofensywę w ekstraklasie. Już w 8. minucie zdobyła 53 gola w tym sezonie. Żaden obrońca nie potrafił zatrzymać akcji "Pasów" na prawej stronie. Mateusz Cetnarski okazał się szybszy od Paulusa Arajuuriego, wyprzedził Tamasa Kadara i bez kłopotu dośrodkował w pole karne. Futbolówka minęła Jendriska i dotarła do Kapustki, który bez problemów umieścił ją w siatce.

Na szczęście poznaniacy zbyt długo nie rozpamiętywali straty. Kolejny atak przyniósł im wyrównującego gola. Kadar posłał diagonalne podanie w stronę Gergo Lovrencicsa, goście się trochę pogubili, wykorzystał to Darko Jevtić, który dopadł do piłki i uderzył z prawej nogi bez namysłu. Lechici mieli trochę szczęścia, bo próbujący zablokować ten strzał Piotr Polczak zmylił swojego bramkarza i było 1:1.

Tamas Kadar w 38. minucie idealnie "obsłużył" Jevtica. Szkoda, że Szwajcar się pogubił

Od tego momentu Lech Poznań przejął inicjatywę. Nie był to jednak frontalny atak. Kolejorz starał się cierpliwie rozgrywać swoje akcje i nękać defensywę Cracovii prostopadłymi podaniami. Kilka z nich było naprawdę bardzo dobrej jakości. Sporo widział zwłaszcza Tamas Kadar. W 38. minucie idealnie "obsłużył" Jevtica. Szkoda, że Szwajcar trochę się pogubił i oddał fatalny strzał, bo po takim podaniu powinien być gol!

Znakomitą okazję zmarnował tuż przed przerwą Dawid Kownacki. Indywidualną akcję przeprowadził Lovrencsics, płasko podał do "Kownasia", ale ten z paru metrów nie trafił w bramkę!

Niewykorzystane sytuacje mogły się zemścić tuż po przerwie. Jasmin Burić musiał się wyciągnąć jak struna, by obronić groźny strzał głową Jendriska. Cracovia po wyjściu z szatni była bardzo zdeterminowana, to wróżyło emocje do końca, lechici też mieli wielki apetyt na zdobycie pełnej puli.

Sandomierski obronił jednak płaski strzał Kownackiego, potem Sisi wyłożył piłkę Lovrencsicsowi, ale Węgier trafił wprost w bramkarza. Sporo pracy miał też Burić, którego w kilku sytuacjach ratował ofiarnymi interwencjami Arajuuri.

Lechici walczyli, pomagali sobie zarówno w ataku jak i w obronie, i dzięki temu, że w końcówce postawili na szali wszystko czym dysponowali - odnieśli zasłużony sukces.

Niewykorzystane sytuacje mogły się zemścić tuż po przerwie

Przed tym jak padł zwycięski gol, znakomitą paradą popisał się Sandomierski, który końcami palców sparował strzał głową Trałki.

Ale bohaterem okazał się Maciej Gajos, którego chwilę wcześniej wpuścił na plac gry Jan Urban. Asystę zanotował Lovrencsics, "Gajowy" uwolnił się spod opieki Polczaka oraz Wołąkiewicza i płaskim strzałem zapewnił Lechowi trzy punkty!

To było bardzo ważne zwycięstwo.