Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co za dramat! Lech przegrywa 1:2 z Legią po golu ze spalonego!

Maciej Lehmann
Legia Lech 2:1
Legia Lech 2:1 Szymon Starnawski

Końcówka Derby Polski mogła rozgrzać kibiców do czerwoności. Zanim jednak przeżyliśmy wielkie emocje, oglądaliśmy mnóstwo walki. Futbolu na dobrym poziomie, w pierwszej połowie zabrakło.

Zobacz:

Oceniamy zawodników po meczu Legia Lech

Trener Lecha Nenad Bjlelica znów zdecydował się na "wyniszczenie" rywala w środku pola i odkurzył defensywny duet Trałka - Tetteh. Przyczajony na swojej połowie Kolejorz grał agresywnie, licząc na straty Legii w środku pola i szybkie kontry. Nieskuteczny i wolno biegający w trzech ostatnich spotkaniach Marcin Robak usiadł na ławce rezerwowych. Zastępował go Maciej Gajos, który zostawił na boisku wiele serca i zdrowia (grał od pewnego momentu z zakrwawionym kolanem), ale rośli obrońcy Legii, nie dopuszczali go do sytuacji strzeleckich.

Ofensywa gości opierała się w pierwszej części na szybkości skrzydłowych. W 13 min. po indywidualnej akcji minimalnie niecelnie uderzał Makuszewski. Chwilę później bramkarza Legii próbował strzałem z 18 metrów zaskoczyć Pawłowski. Piłka przeleciała pół metra obok prawego słupka.

Legia zrewanżowała się w 20 min. minimalnie niecelnym strzałem Nikolicia. Błąd popełnili obrońcy Lecha, którzy zbyt łatwo dali się ograć przed swoim polem karnym.

Legia Warszawa - Lech Poznań

Legia - Lech na żywo 2:1 [WYNIK, RELACJA ONLINE, LIVE]

Kolejorz nie potrafił niestety też wykorzystać stałych fragmentów gry. Między 31 a 33 min. goście wykonywali trzy rzuty rożne, ale zagrożenia po nich nie było żadnego. Najlepszą okazję Lecha przed przerwą zmarnował Maciej Makuszewski. Zamiast dryblować na lewa nogę, dał się zepchnąć do linii końcowej i zamiast strzelać zagrał wzdłuż bramki, gdzie nie było jego partnerów.

Pudło roku bez wątpienia zaliczył jednak najlepszy strzelec poprzedniego sezonu Nikolić. Najpierw Tomasz Kędziora przegrał główkę w środkowej strefie boiska główkę, Legia szybko rozegrała piłkę, ale Węgier z 3 metrów nie trafił do pustej bramki!

Przez kwadras w drugiej połowie bohaterem Lecha był Matus Putnocky. Słowak dwukrotnie świetnie bronił wręcz w nieprawdopodobnych sytuacjach. Legia po przerwie była bowiem znacznie groźniejsza. Sporo ożywienia wniósł bowiem Michał Kucharczyk, który zmienił Macieja Dąbrowskiego.

Ofensywnie nastawiona Legia, mimo, że w nogach miała wtorkowy mecz z Realem, była szybsza i bardziej zdecydowana niż kunktatorsko grający Lech. Najpierw Putnocky instynktownie zatrzymał strzał Tomasza Jodłowca z kilku metrów. Potem bramkarz Kolejorza wspaniale zachował się, gdy Nikolicowi pozostało tylko wykończyć dośrodkowanie Brozia. Ale do trzech razy sztuka... Gdy prosty błąd popełnił Lasse Nielsen, który zaprosił Legię do kontry, Nikolić już się nie pomylił. Świetnie wystartował do podania Kucharczyka i wyprowadził gości na prowadzenie.

Po tym golu Lech się wreszcie przebudził. Nie na tyle jednak, by wywieźć z Warszawy choćby punkt. Marcin Robak, który zmienił słabo spisującego się Jevtica najwyżej do centry Macieja Gajosa, ale strzelił głową tuż nad bramką. Po kilkudziesięciu sekundach Robak pomknął w kierunku bramki Legii, ale dał się zablokować przez Rzeźniczaka. Bramkarza Legii próbował też zaskoczyć Łukasz Trałka, ale wiadomo, że strzelanie goli to nie jest jego specjalność.

Lech grał jednak bardzo ambitnie, nie rezygnował z wywalczenia punktu. I miał go już praktycznie w kieszeni. W w 88 min Szymon Marciniak podyktował rzut karny po faulu Michała Kopczyńskiego na Macieju Makuszewskim, a "jedenastkę" na gola zamienił Marcin Robak.

Legia miała wielkie szczęście

Po tej bramce na murawie wybuchło wielkie zamieszanie z udziałem także piłkarzy rezerwowych. Czerwoną kartkę zobaczył Jasmin Burić, który ostatnie minuty oglądał zza bramki Malarza. Bójka chyba zdekoncentrowała Lecha, którzy dali sobie wbić gola w doliczonym czasie gry. Na listę strzelców wpisał się były piłkarz Lecha Kasper Hamalainen, który pojawił się na boisku chwilę wcześniej. Jak pokazały powtórki Fin był jednak na pozycji spalonej i bramka nie powinna zostać uznana.

- Legia miała wielkie szczęście - przyznał Marcin Robak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski