Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Władysław Żmuda: Ocena dobra, ale w grze reprezentacji Polski widać braki

Tomasz Biliński
Tomasz Biliński
Za miesiąc reprezentacja Polski zagra dwa ostatnie mecze eliminacji mistrzostw świata. Obecnie jest liderem grupy E.
Za miesiąc reprezentacja Polski zagra dwa ostatnie mecze eliminacji mistrzostw świata. Obecnie jest liderem grupy E. Bartek Syta/Polska Press
Reprezentacja Polski po porażce z Danią i wygranej z Kazachstanem wciąż są na dobrej drodze do Rosji. - Dwumecz drużyny oceniam na czwórkę - mówi legendarny obrońca kadry Władysław Żmuda.

Pierwszy dzwonek został przesunięty na ten tydzień, ale nikt tak nie zepsuł przedłużonych wakacji, jak reprezentacja Polski. W piątek w Kopenhadze umiejętności kadrowiczów jakby uleciały z piłką wykopaną za płot z tabliczką „uwaga, groźny pies”. Wynik 0:4 nie był tak zły jak ich gra. Przez trzy dni piłki nikt nie zwrócił. Wprawdzie zespół Adama Nawałki wygrał 3:0 z Kazachstanem, ale... jego gra nie była tak dobra jak wynik.

- Najważniejsza jest wygrana. Po meczu z Danią nasza przewaga nad nią i Czarnogórą zmalała z sześciu punktów do trzech. Z Kazachstanem musieliśmy wygrać, by zachować dobrą pozycję wyjściową na finisz eliminacji - podsumował 91-krotny reprezentant Polski Władysław Żmuda.

Po spotkaniu z Kopenhagą najbardziej bolał styl porażki. To była kompromitacja, co przyznawali nawet piłkarze. Kapitan kadry Robert Lewandowski tłumaczył, że - w skrócie - zabrakło wszystkiego. - Ale takie mecze zdarzają się najlepszym drużynom. Daleko nie trzeba szukać, spójrzmy na Francję, która w niedzielę bezbramkowo zremisowała z Luksemburgiem. A my przegraliśmy z silną drużyną, która u siebie gra bardzo dobrze. Oczywiście kadra przyzwyczaiła nas w ostatnich latach do dobrej gry, ale porażka wcześniej czy później przyjść musiała. Choć trochę szkoda, że w aż tak kiepskim stylu - przyznał Żmuda, który z kadrą dwa razy zajął trzecie miejsce w mistrzostwach świata (1974 r. i 1982 r.).

Piłkarze w piątek byli apatyczni. Przed poniedziałkowym starciem jednym głosem mówili, że muszą wrócić do gry z wolą walki. Eksperci zwracali ponadto uwagę, by kadra wróciła do gry dwójką napastników. Tak jak grała do listopadowego meczu z Rumunią w Bukareszcie, zanim kontuzji doznał Arkadiusz Milik. Choć wtedy taktyka z osamotnionym Lewandowskim sprawdziła się, bo Polska wygrała 3:0, a w marcu w Podgoricy ograła 2:1 Czarnogórę, to jednak napastnik Bayernu Monachium musi walczyć z rywalami także niemal wręcz.

- Z Lewandowskim i Milikiem drużyna ma więcej wariantów. Co prawda Arek potrzebuje jeszcze czasu, by wrócić do optymalnej formy, ale to najlepsze ustawienie - stwierdził Żmuda.

O ile polska ofensywa może imponować, o tyle defensywa już nie. W 10 meczach eliminacji mistrzostw Europy 2016 biało-czerwoni stracili cztery gole. Podczas pięciu spotkań w turnieju we Francji tylko dwa. Natomiast w ośmiu potyczkach kwalifikacji do mundialu już 11, najwięcej spośród liderów grup.

- Ale weźmy pod uwagę okoliczności, w jakich te bramki traciliśmy, pomijając mecz z Danią w Kopenhadze. W Warszawie prowadziliśmy z nią 3:0 i nic nie zapowiadało, że stracimy dwa gole. Stało się tak przez dekoncentrację. Podobnie było w pierwszej kolejce z Kazachstanem, gdy przy prowadzeniu 2:0 zbyt pewnie się poczuliśmy i mecz skończył się remisem. Dlatego nie szukałbym przyczyn w formie zawodników, a w przygotowaniu mentalnym - ocenił były obrońca m.in. Widzewa Łódź, który dodał, że w poprawie gry w defensywie powinien pomóc Grzegorz Krychowiak.

27-letni defensywny pomocnik był częścią kręgosłupa kadry. Nawet wtedy, gdy nie wywalczył miejsca w składzie Paris Saint--Germain. Tym razem Nawałka go nie powołał. Piłkarz miał czas, by zająć się transferem. Został wypożyczony do West Bromwich Albion. - I oby jak najszybciej wrócił do optymalnej formy. Brakuje w kadrze osoby z jego cechami. Kogoś, kto rozbija ataki rywali jeszcze przed linią obrony. Karol Linetty i Krzysiek Mączyński tego nie potrafią. Piotrek Zieliński to inny typ piłkarza - analizował Żmuda.

Zresztą regularna gra w klubach powinna być najważniejszym celem kadrowiczów na ten miesiąc. Do końca kwalifikacji zostały dwie kolejki. Biało-czerwoni muszą w nich zdobyć przynajmniej cztery punkty, by nie oglądać się na inne drużyny. Obecnie mają 19 punktów. Dania i Czarnogóra po trzy mniej. Pozostałe drużyny straciły już szanse na awans. 5 października Polska zagra w Erywaniu z Armenią (piąte miejsce, sześć punktów), a Czarnogóra podejmie Danię. Trzy dni później na PGE Narodowym biało-czerwoni zmierzą się z Czarnogórą, a Dania rywalizować będzie u siebie z Rumunią.

- Cel jest blisko i z tego powinniśmy być zadowoleni. Takiego meczu jak w Danii można było się spodziewać. Rzadko zdarza się przejść eliminacje suchą stopą. Z kolei mecz z Kazachstanem, słabszą drużyną od Danii czy Czarnogóry, nie był pięknym widowiskiem. Po porażce reprezentacja nie odzyskała rytmu i polotu w grze. Ten dwumecz oceniam jednak na czwórkę. Trzeba wziąć pod uwagę, że Dania potrafi grać w piłkę i przyznać, że zagrali świetny mecz. No i mieli szczęście, że trafili na słabszy dzień reprezentacji Polski - podsumował Żmuda.

Obserwuj autora artykułu na Twitterze

Robert Lewandowski po meczu z Kazachstanem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Władysław Żmuda: Ocena dobra, ale w grze reprezentacji Polski widać braki - Portal i.pl

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski