Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marta Walczykiewicz: Wygrana w plebiscycie zawsze smakuje wyjątkowo

Radosław Patroniak
Marta Walczykiewicz będzie jedną z murowanych kandydatek do medalu olimpijskiego w Rio de Janeiro
Marta Walczykiewicz będzie jedną z murowanych kandydatek do medalu olimpijskiego w Rio de Janeiro Fot. Archiwum Tomasza Kryka
Rozmowa z Martą Walczykiewicz, zwyciężczynią 58. Plebiscytu „Głosu Wielkopolskiego”, kajakarką KTW Kalisz i wicemistrzynią świata w K-1 na 200 m.

Drugie zwycięstwo w plebiscycie i szósty raz w dziesiątce naszego plebiscytu. Czy w tej sytuacji Marta Walczykiewicz czuje się już najlepszym sportowcem w Wielkopolsce?
Trudno powiedzieć czy najlepszym sportowcem, ale na pewno usatysfakcjonowanym z tego, co wywalczyłam w poprzednim roku. A przecież nie ma nic lepszego dla zawodnika niż uhonorowanie jego osiągnięć w plebiscycie podsumowującym wszystkie imprezy i będącym ukoronowaniem jego całorocznej pracy. Poza tym zwycięstwo w plebiscycie smakuje wyjątkowo, bo jest wyrazem uznania kibiców.

Na jakim etapie są Pani przygotowania do igrzysk w Rio de Janeiro?
Właśnie zakończyliśmy drugie zgrupowanie w tym roku. Pierwsze było jeszcze w zimowej scenerii w Jakuszycach, a drugie w cieplejszej, ale też kapryśnej, jeśli chodzi o opady deszczu, Portugalii. Czekają nasz kolejne obozy, ale wiadomo, że punktem zwrotnym będą kwalifikacje wewnętrzne do igrzyska na przełomie kwietnia i maja w Wałczu. W tym roku odpuszczamy mistrzostwa Europy. Na nie pojedzie młodzieżowa reprezentacja. Seniorki skoncentrują się na przygotowaniach do występu w Rio de Janeiro. Ta zmiana to oczywiście autorski pomysł trenera kadry, Tomasza Kryka, ale ja się pod nim absolutnie podpisuję, bo cztery lata temu w Londynie czegoś zabrakło i dobry występ na ME nie był już żadną rekompensatą dla piątego miejsca na igrzyskach.

Marzenia o medalu w Rio de Janeiro nieodłącznie związane są z Pani pogonią za Nowozelandką Lisą Carrington. Byłoby pięknie, gdyby ten pościg zakończył się powodzeniem w Mieście Boga...
Na każdy trening wychodzę z taką myślą, że Carrington jest do doścignięcia, nie traktuje tych swoich drugich miejsc jak jakiegoś fatum. Wierzę, że jak będę w formie i jak na górze ktoś będzie nade mną czuwał, to może właśnie na brazylijskim torze okażę się od niej szybsza.

To, że Pani wygrała plebiscyt może świadczyć o tym, że kajakarstwo jest sportem popularnym.
Mam taką nadzieję. Inna sprawa, że Wielkopolska jest pod tym względem regionem dość specyficznym. Tutaj nieco bardziej dostrzega się nasze wyniki. Teraz musimy zrobić wszystko, aby podobnie było w całej Polsce i nasza dyscyplina krok po kroku zdobywała sobie coraz większą grupę kibiców.

Jednym słowem marzy się Pani, aby w Polsce było podobnie jak na Węgrzech, gdzie kajarze są sportowcami bardzo rozpoznawalnymi.
To prawda, tam jest zupełnie inny świat pod tym względem i trudno to nawet porównywać. U nas zdecydowanie łatwiej byłoby mi, gdybym zdobyła wicemistrzostwo świata nie w kajakarstwie, ale dajmy na to w lekkiej atletyce. Wtedy jestem przekonana, że zainteresowanie ze strony mediów czy sponsorów moją osobą byłoby znacznie większe. Nas niewielu kibiców kojarzy. Trochę to deprymujące, bo nie dość, że walczymy z rywalami, to jeszcze cały czas musimy zabiegać o to, aby choć przez chwilę pokazali nas w telewizji. I dotyczy to takich imprez jak choćby MŚ czy ME, z których zazwyczaj przywozimy worek medali. Przedstawiciele innych dyscyplin takich sukcesów nie odnoszą, a są bardziej rozpieszczani przez media.


Co jest dla pani najważniejsze w sporcie poza medalami. Może popularność i gratyfikacje finansowe?

Niekoniecznie, choć nie mogę powiedzieć też, że moje życie składa się z trosk materialnych, mimo że nie mam indywidualnego sponsora. Z popularnością to bym nie przesadzała, bo nie uprawiam piłki nożnej i nie zdobyłam jeszcze złota na igrzyskach. Wyjątkiem jest mój rodzinny Kalisz, w którym wszędzie dostaję rabaty, a czasami ktoś mi postawi piwo lub sok. Wracając do motywacji, która mi towarzyszy na co dzień, to napędza ją chęć rywalizacji. Wyznaczanie celów mam już zakodowane w głowie. Kiedy płynę na torze chcę być pierwsza, kiedy idę na siłownię chcę dźwignąć 5 kg więcej, a na basenie chcę być o sekundę szybsza niż ostatnio. Taka już po prostu jestem. Lubię czuć stawkę i atmosferę walki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski