Zapisać się do niego można było tylko w ciągu dwóch dni – 1 i 2 grudnia ubiegłego roku. – Sam byłem zaskoczony tempem zapisów, bo spodziewałem się, że limit zgłoszeń zostanie wyczerpany po 4-5 dniach. Duża popularność biegu to nie jest jednak powód do zmartwień dla organizatorów – tłumaczył Artur Kujawiński, prezes WZLA i główny inicjator maniackiego zamieszania na ulicach Poznania.
Już dziś wiadomo, że Lotto Maniacka Dziesiątka pobije swój ubiegłoroczny rekord frekwencji. Organizatorzy nie chcą jednak przesadzać z liczbą uczestników, ponieważ mają do czynienia z naturalnymi ograniczeniami.
– Być może ostatni raz trasa będzie wiodła ścieżką wokół Jeziora Maltańskiego. To jest takie nasze „wąskie gardło” na ostatnich 2 km. Jeśli w przyszłości chcemy zwiększyć limit zgłoszeń do 7 tys., to końcówka trasy nie może być tak wąska – dodał Kujawiński.
Według niego rozwój Lotto Maniackiej Dziesiątki nie może odbywać się na „hurra”. – W naszym Stowarzyszeniu Klub Biegacza Maniac nie ma pracowników na etatach, są sami społecznicy, a to oznacza, że przygotowania do biegu odbywają się tylko po pracy i w ograniczonym zakresie. W takiej formule organizacyjnej nie możemy sobie pozwolić na takie rozwiązania jak ci, którzy zapraszają na biegi komercyjne – przekonywał prezes WZLA.
Mimo to pod względem liczby uczestników poznańska „dziesiątka” jest trzecia w Polsce (przegrywa jedynie z biegami na tym samym dystansie w Warszawie i Gdańsku). – Traktowana jest jako otwarcie sezonu biegowego, a to z tego powodu, że wiele osób rozpoczyna starty właśnie od niej. W dodatku jest lubiana, ponieważ ma płaską trasę, sprzyjającą biciu rekordów życiowych. Biegacze po prostu chętnie do nas wracają – zauważył Kujawiński.
Lotto Maniacka Dziesiątka jest też jednym z nieliczny biegów w Polsce, walczącym na serio z „dopingowiczami”. – Często jest tak, że organizatorzy mają zapisy w regulaminach o badaniach antydopingowych, ale w rzeczywistości ich nie przeprowadzają. U nas będą przebadani zwycięzcy wśród kobiet i mężczyzn oraz losowo po dwie osoby z każdej kategorii z miejsc 2-6. To na pewno też sprzyja popularności naszego biegu – podkreślił szef WZLA.
Zwycięzca lub zwyciężczyni Lotto Maniackiej Dziesiątki może zarobić 1800 zł (1200 zł za wygraną, 300 zł za premie na 5 km i 300 zł za pobicie rekordu trasy). W gronie mężczyzn nie będzie łatwo zgarnąć całej puli, gdyż rekord trasy jest bardzo wyśrubowany (29.06).
– Rywalizacja będzie bardzo ciekawa, bo czołowy maratończyk w Polsce, Emil Dobrowolski, zmierzy się z dwoma Kenijczykami i dwoma Etiopczykami. Dobrowolski za trzy tygodnie startuje w maratonie w Wiedniu, by wypełnić minimum na igrzyska w Rio. Dla niego poznański bieg będzie więc niezwykle ważny. Mimo że elita biegaczy będzie tym razem rozbudowana, to pobicie rekordu trasy może być niezmiernie trudne – zakończył Kujawiński.
Warto dodać, że start Lotto Maniackiej Dziesiątki odbędzie się w sobotę o godz. 12 z ulicy abpa Baraniaka, a meta wyznaczona została przy hangarach na Malcie.
Biegowa wiosna w Poznaniu i okolicy zapowiada się niezwykle ciekawie, bo przecież w kwietniu i mają odbędą się kolejne imprezy. Najpierw odbędzie się Volkswagen Ekonomiczna Piątka (10 kwietnia), następnie poznański półmaraton (17 kwietnia), a cykl dużych, masowych biegów pierwszego półrocza zamknie 10 km Opel Szpot Swarzędz (8 maja).
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?