Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmiertelny wypadek w Poznaniu. Kierowca Ubera potrącił 26-letnią rowerzystkę. "Ona zmarła na moich rękach"

Justyna Piasecka
Justyna Piasecka
Przed sądem rejonowym na poznańskim Grunwaldzie rozpoczął się proces 35-letniego obywatela Białorusi.
Przed sądem rejonowym na poznańskim Grunwaldzie rozpoczął się proces 35-letniego obywatela Białorusi. Robert Woźniak
Kierowca Ubera 35-letni Aliaksandr S., obywatel Białorusi odpowiada przed sądem za spowodowanie śmiertelnego wypadku. W lutym na ul. Dąbrowskiego w Poznaniu potrącił 26-latkę jadącą rowerem. – Ona zmarła na moich rękach – mówił w sądzie oskarżony.

Kierowca Ubera śmiertelnie potrącił rowerzystkę w Poznaniu. Oskarżony stanął przed sądem

Przed sądem rejonowym na poznańskim Grunwaldzie rozpoczął się proces 35-letniego obywatela Białorusi. Mężczyzna odpowiada za nieumyślne spowodowanie wypadku oraz jazdę pod wpływem środka odurzającego w stężeniu odpowiadającym ponad 0,5 promila alkoholu.

Czytaj też: Śmiertelne potrącenie rowerzystki w Poznaniu. Kierowca Ubera został aresztowany

Do wypadku doszło w czwartek, 9 lutego na ulicy Dąbrowskiego w Poznaniu. Kierowca Ubera potrącił jadącą rowerem 26-letnią Aleksandrę. Kobieta przejeżdżała prawidłowo na drugą stronę ulicy po oznakowanym przejeździe dla rowerzystów. Aliaksandr S. nie ustąpił jej pierwszeństwa, choć powinien.

W piątek, 1 grudnia oskarżony częściowo przyznał się do winy.

- Nie przyznaję się do tego, że byłem pod wpływem środka odurzającego. Tego dnia nie paliłem marihuany, ale wcześniej tak. Było to w weekend, w piątek albo sobotę

- powiedział w sądzie Aliaksandr S.

Oskarżony kierowca Ubera: "Ona zmarła na moich rękach"

Na etapie śledztwa oskarżony złożył zeznania, które sąd odczytał na rozprawie.

- Pamiętam okoliczności zdarzenia. To był drugi wyjazd w ciągu dnia, początek zmiany. Zabrałem pasażerów na dworcu. Okazało się, że to moi znajomi. Bezpośrednio przed wypadkiem, na skrzyżowaniu, zgasł mi samochód. Zapaliło się zielone światło i ruszyłem po to, by samochód znów nie zgasł. Wcisnąłem trochę więcej gazu. Popatrzyłem w telefon – nie znam jeszcze za bardzo Poznania. Chyba rozproszyłem uwagę w związku ze znajomymi

- mówił podczas posiedzenia aresztowego 35-latek.

I dodał: - Dalej wszystko, jak w zwolnionym filmie - bardzo powoli pęka szyba, widzę każde pęknięcie tej szyby, jestem już w szoku. Zatrzymałem się, wybiegłem z samochodu. Pierwszą napotkaną osobę poprosiłem, żeby zadzwoniła na pogotowie. Chłopak rozmawiał z pogotowiem, dawał mi instrukcje, ja je wykonywałem. Próbowałem udzielić pierwszej pomocy z pomocą swojego pasażera. Zdjęliśmy jej plecak, podłożyliśmy pod głowę. Przewróciliśmy na bok, dziewczyna jeszcze oddychała, ale już „skrzypiała”. Wkrótce przyjechała policja, dziewczyna jeszcze żyła, a w ciągu kilku chwil ona zmarła na moich rękach.

Oskarżycielem posiłkowym w tej sprawie jest m.in. brat Aleksandry.

- Niedawno skończyła studia, miała pracę i dużo planów na przyszłość. Chciała dalej żyć. Tego dnia przeprowadzała się do swojego partnera

- powiedział w sądzie Paweł, brat 26-latki.

I dodał: - Siostra często jeździła na rowerze, szczególnie w ostatnich dwóch latach, odkąd poznała swojego partnera. Jeśli chodzi o jazdę na rowerze, siostra była zawsze przesadnie uważna. Była bardzo ostrożna. Pod tym względem była bardzo podobna do swojej mamy, która ogólnie bała się poruszać samochodem, czy rowerem.

"Ta strata miała niewyobrażalny wpływ na moją rodzinę"

Dzień wypadku odmienił życie rodziny Aleksandry.

- Ta strata miała niewyobrażalny wpływ na moją rodzinę. Moi rodzice są starszymi osobami, którzy są już na emeryturze. Wszyscy mamy ze sobą bliski kontakt i bardzo siebie we wszystkim wspieramy, dlatego ta informacja była dla wszystkich ogromnym szokiem. Rodzice do tej pory nie pozbierali się psychicznie. Ja z siostrą uczestniczymy dalej w psychoterapii

- powiedział pan Paweł.

I dodał: - Siostra Barbara w wyniku problemów psychicznych musiała na pół roku zrezygnować z pracy. U mnie zostało zdiagnozowane PTSD. Ze stratą Oli nie pogodził się też jej partner.

Kolejna rozprawa zaplanowana jest na 5 stycznia.

Więzienie w Rawiczu owiane jest złą sławą. Przez większość swojego funkcjonowania - m.in. podczas zaborów, okupacji niemieckiej i w czasach PRL - uchodziło za jedno z najcięższych w Polsce. Przebywali tu skazani w procesach politycznych. Nie brakuje znanych nazwisk, których właściciele byli niewygodni dla panującej w danym czasie władzy. Wśród nich znajdowali się idealiści, przedstawiciele inteligencji, duchowni oraz wojskowi, m.in. Bartoszewski, Skalski czy Gomułka.Zobacz, kto trafił do tego więzienia --->Czytaj też: Tak kiedyś wyglądało więzienie we Wronkach. Na przestrzeni lat obrosło wieloma legendami

Wielkopolskie więzienie owiane złą sławą. Tu odsiadywali wyr...

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

Miejskie Historie - Trzcianka:

od 16 lat

Obserwuj nas także na Google News

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski