Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skoki: Kozy żyją w strasznych warunkach. Czy to się zmieni?

Arkadiusz Dembiński
W gospodarstwie nie tylko kozy żyją w fatalnych warunkach
W gospodarstwie nie tylko kozy żyją w fatalnych warunkach TOnZ
Kilkadziesiąt kóz żyje w strasznych warunkach a... władze gminy toczą spór z towarzystwem opieki nad zwierzętami. Leżące kozy przykryte szmatami, znajdujące się w stanie agonalnym. Bez żadnej opieki weterynaryjnej. Do tego kilkadziesiąt innych kóz i pies, żyjący w fatalnych warunkach. Taki wygląda sytuacja w jednym z gospodarstw pod Skokami, do którego w ostatnim czasie weszli inspektorzy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami i policja.

Dwie kozy natychmiast musiały zostać uśpione. Los kolejnych jest cały czas nierozstrzygnięty.

 

Przedstawiciele towarzystwa skarżą się tu na brak współpracy z urzędnikami ze skockiego ratusza. - Chcę państwa zainteresować sprawą nieudolności i bezduszności urzędników gminy Skoki - pisze w liście do naszej redakcji Mirosława Kucner z Towarzystwa Opieki Nad Zwierzętami.

 

Ostatecznie zwierzęta zostaną sprzedane. Jako władze gminy nie planujemy hodować kóz. To nastąpi jednak po decyzji sądu - twierdzi burmistrz

 

Z nadesłanego przez tę kobietę pisma wynika, że to nie pierwsza interwencja w tym gospodarstwie. Wcześniej właścicelowi także były zabierane zwierzęta. Wówczas jednak skoccy urzędnicy zlitowali się nad nim i pozostawili mu kilka kóz.

 

W efekcie znów rozmnożył je do potężnego stada, które, jak informują, żyje w strasznych warunkach. Zdaniem przedstawicielki towarzystwa skoccy urzędnicy zamiast włączyć się w walkę, zasłaniają się przepisami, odnośnie tego, kto może reprezentować towarzystwo na zewnątrz.

 

- Z ustaleń inspektora wynika, że już w przeszłości odebrano temu panu. Ch. zwierzęta, z tych samych przyczyn, wówczas jednak urzędnicy, ulegając jego prośbom, pozostawili mu kilka zwierząt. Jednak była to błędna decyzja, brzemienna w opłakane skutki, która spowodowała, że zwierzęta nadal cierpią i znajdują się pod opieką szaleńca - pisze w liście do władz gminy przedstawicielka Towarzystwa, która zdaniem władz gminy nie może go reprezentować.

 

- To tylko kwestia proceduralna. Zgodnie z prawem Towarzystwo może reprezentować tylko jego zarząd. To wyjaśnialiśmy w wysłanym piśmie. Nie jest tak, że bronimy się przed działaniem w tej kwestii - odpiera zarzuty burmistrz Skoków Tadeusz Kłos.

 

Jak przekonuje burmistrz, podlegli mu urzędnicy już zajmują się tą sprawą. Jak jednak podkreśla, w tej sprawie należy być ostrożnym. - Rozmawiałem nawet osobiście z tym mężczyzną. Dla niego kozy są bardzo ważne. Już nie raz próbowałem mu wytłumaczyć, że musi poprawić ich warunki bytowe. Niestety. Nie przynosi to efektów. Konieczne będzie więc odebranie mu zwierząt - wyjaśnia burmistrz.

 

Procedura w tej sprawie została już uruchomiona.

 

- Odebrane mu zwierzęta trafią jednak dosłownie kilkaset metrów od jego posiadłości. W tej samej miejscowości mieści się bowiem gospodarstwo, z którym mamy podpisaną umowę na przyjmowanie odbieranych zwierząt. Tak więc będzie mógł widywać swoje zwierzęta - przyznaje burmistrz.

 

Taki stan rzeczy nie będzie jednak trwał w nieskończoność. - Ostatecznie zwierzęta zostaną jednak sprzedane. Jako władze gminy nie planujemy bowiem hodować kóz. To nastąpi jednak po decyzji sądu. - tłumaczy.
 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski