Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd: Niekończący się proces zabójcy Justyny Mrozek

Barbara Sadłowska
Proces podejrzanego o zabójstwo Justyny Mrozek odroczono do 1 marca
Proces podejrzanego o zabójstwo Justyny Mrozek odroczono do 1 marca Waldemar Wylegalski/archiwum
Niebawem miną dwa lata od pierwszej rozprawy Mikołaja K., oskarżonego o zamordowanie osiemnastolatki z Wolsztyna. Chłopak trzeci rok siedzi w celi, a proces nie może się skończyć. Zadbali o to trzej obrońcy oskarżonego...

Justyna Mrozek wyszła z domu w kwietniu 2008 roku. Półtora miesiąca później jej ciało w podmiejskim lasku znaleźli gimnazjaliści, świętujący zakończenie zakończenie roku szkolnego.

CZYTAJ TEŻ:
Wolsztyn: Sąd aresztował podejrzanego o zabójstwo Justyny
Sąd: Ruszył proces w sprawie zabójstwa Justyny Mrozek
Co dolega oskarżonemu o zamordowanie 18-latki

Mikołaj K. został zatrzymany latem 2009 roku. Wtedy powiedział, że widział się wieczorem z Justyną - była dziewczyną jego kolegi. Nie wiadomo dlaczego pojechał z nią do lasku. Mówił, że tam dziewczyna upadła na kamienie. Potem, że sam ją uderzył kamieniem, myśląc, że Justyna nie żyje. Ale bardzo szybko zmienił wyjaśnienia i wszystko odwołał, twierdząc, że jest niewinny. To samo powtórzył przed poznańskim Sądem Okręgowym.

Sąd od kilku miesięcy próbuje zakończyć proces, ale obrońcy Mikołaja K. robią wiele, aby tak się nie stało. Zażądali przesłuchania wszystkich świadków, nawet tych, którzy w ocenie prokuratora wiedzieli o sprawie tak niewiele, że nie trzeba było ich wzywać do Poznania. Składają też kolejne wnioski dowodowe. Aktywność obrońców źle odbiera rodzina zamordowanej nastolatki.

- Ten proces przeradza się w farsę i niekiedy czujemy, jakby się nad nami tu znęcano - powiedział po jednej z wcześniejszych rozpraw Włodzimierz Mrozek, ojciec Justyny. - Nie chodzi nam o wyrok. Czy ten wyrok jest nam potrzebny? On nie zwróci nam córki.

Także sąd już wcześniej zauważył, że mecenasi nie dążą do zakończenia procesu, mimo, że Mikołaj K. przebywa w areszcie trzeci rok. Ale prawa do obrony nawet sądowi naruszyć nie wolno... Dlatego we wtorek przesłuchiwał byłą wychowawczynię Justyny i chłopaka, którego brat był w grupie gimnazjalistów.

Ich zeznania niewiele wniosły, ale adwokaci uparli się, że koniecznie trzeba znaleźć trzeciego świadka, z którym własna rodzina straciła kontakt - podobno wyprowadził się z domu, by gdzieś zamieszkać z dziewczyną.

Mecenasi przekonywali, że policja łatwo znajdzie delikwenta lokalizując jego komórkę. I co z tego, że jak poinformowała pracownica sądu, telefon odbiera starsza pani...

Sąd odnotował też, że dopiero w poniedziałek jeden z adwokatów złożył kolejny obszerny wniosek dowodowy - o godzinie 15.15, uniemożliwiając prokuratorowi i rodzicom dziewczyny zapoznanie się z jego treścią przed wtorkową rozprawą.

Skutek mógł być tylko jeden - kolejna rozprawa 1 marca.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? b.sadł[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski