W sądzie dzieci opowiedziały ze szczegółami to, co je spotykało w placówce. Jak tłumaczą przedstawiciele sądu, dzieci miały być zastraszane i bite przez swojego starszego 15-letniego kolegę. Ten miał krępować im ręce linką i gwałcić. Gdy na korytarzu słyszał kroki zbliżającego się wychowawcy, chował swoje ofiary w otwieranej skrzyni łóżka, w miejsce pościeli. Przerażone dzieci, jak wynika z informacji sądu, nawet nie wzywały pomocy. 15-latek usłyszał już zarzuty. Aktualnie został umieszczony w specjalnym ośrodku w Szczecinie. Jak się okazuje, jego ofiarami mogło paść więcej podopiecznych domu dziecka.
Czytaj także: Wągrowiec: 15-latek usłyszał zarzut obcowania płciowego z nieletnim
- Przesłuchane zostanie także jeszcze jedno dziecko, które - niewykluczone - także padło ofiarą 15-latka - przyznaje sędzia Agaciński.
Niewykluczone, że 15-letni Mirosław będzie odpowiadał przed sądem jak osoba dorosła. Sąd aktualnie oczekuje na opinię z ośrodka w Szczecinie, w którym został umieszczony nastolatek.
Jak udało się nam ustalić, 15-latek, o którym mówi cała Polska, pochodzi z jednej z niewielkich miejscowości w powiecie wągrowieckim.
Czytaj też: 15-letni gwałciciel z Wągrowca może bać się tylko poprawczaka
- Dzieci zabrali mi przez męża. Co ja mogłam? Pił - przyznaje ze smutkiem matka, do której udało się nam dotrzeć jako jedynym dziennikarzom.
Dziś kobieta mieszka w tym samym domu, w którym niegdyś żyła wraz z Mirkiem i resztą odebranych jej dzieci. - One są w rodzinie zastępczej. Mirek był w ośrodku - wyjaśnia pani Małgorzata. Mirek z rodzinnego domu został zabrany zgodnie z decyzją sądu kilka lat temu.
- Ja także uciekłam od męża. Nie mogłam znieść, że pije. Miałam innego partnera. Mam z nim dzieci, które są ze mną. Niestety on także zaczął pić. Wówczas wróciłam do starego mieszkania - wyjaśnia zawiłości swojego życia kobieta.
Choć Mirek został umieszczony w wągrowieckim ośrodku, matka, jak sama twierdzi, nie traciła z nim kontaktu. - Odwiedzałam go w ośrodku. Na weekendy mógł przyjeżdżać do mnie. To nie jest złe dziecko. Bardzo martwił się, że ojciec pije. W grudniu przeżył jego śmierć. Teraz jeszcze te wszystkie oskarżenia. Ja w nie nie wierzę. To jest niemożliwe, aby zrobił to Mirek. On nigdy nie miał takich skłonności. Nawet wtedy, gdy był w domu u mnie, nie biegał nigdzie za jakimiś dziewczynami. Zostawał w czterech kątach i pomagał. Bardzo lubił gotować, sprzątał. To niemożliwe, aby coś takiego działo się bez wiedzy wychowawców. Przecież pokój Mirka jest naprzeciwko ich pokoju. Gdyby on coś robił, w co nie wierzę, musieliby to usłyszeć. Początkowo syn bardzo przeżył te wszystkie oskarżenia. Zadzwonił do mnie i płakał, gdy mówił, że oskarżają go o gwałty. Teraz jest już spokojniejszy. Jak tłumaczył, jest pewien, że zostanie uniewinniony. Gdy rozmawiałam z nim telefonicznie, prosił mnie, abym pojechała do ośrodka w Wągrowcu i zabrała jego kwiaty. On bardzo lubił rośliny. Trudno jest mi wyjaśnić to wszystko - mówi z żalem kobieta. Jej zdaniem wszystkie zarzuty wobec jej syna są nieprawdziwe. Choć inne ustalenia ma sąd, matka w nie nie wierzy. - Może to jakaś zemsta jednego z wychowawców? Mirek skarżył się na jednego z nich - przyznaje kobieta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?