Według Bogusława Bajońskiego, dyrektora Zarządu Transportu Miejskiego dzięki systemowi PEKA nie płaci się za czas spędzony w tramwaju czy autobusie, ale za realną liczbę przejechanych przystanków. – Nie trzeba się martwić korkami i biletem czasowym – zaznacza B. Bajoński.
Zobacz również: Dyrektor ZTM o PEKA: Nadejdzie czas, że będziemy z niej dumni
Postanowiliśmy porównać, ile się płaci z przejazdy w poszczególnych, największych polskich miastach (propozycje cen głosują radni). Co prawda w Poznaniu obowiązują bilety przystankowe, a w innych aglomeracjach czasowe lub przesiadkowe, jednak wszystkie mają jeden wspólny mianownik – bilety 30-dniowe lub miesięczne.
Pod tym względem jesteśmy drożsi. Dla poznaniaków lub mieszkańców gmin, które mają podpisane porozumienie transportowe z ZTM, jest tańszy Bilet Metropolitalny. Kosztuje 99 złotych. Inni muszą za 30 dni nieograniczonych przejazdów płacić 115 złotych.
W Warszawie jest to 98 złotych (dla posiadaczy Karty Warszawiaka) i 110 dla reszty, czyli taniej niż w Poznaniu. W Krakowie imienny bilet miesięczny na wszystkie linie miejskie kosztuje 89 złotych, w Łodzi jest to natomiast 80 złotych. We Wrocławiu za jazdę wszystkimi liniami normalnymi trzeba wydać 90 złotych, a jeśli chce się do tego podróżować specjalnymi, to koszt wzrasta do 98 złotych.
Sprawdź również: Rozliczamy system PEKA: Wyższe wpływy z biletów, ale czy więcej pasażerów?
Warto zauważyć, że w Warszawie przygotowano specjalny bilet dla seniorów. Przeznaczony jest dla osób, które ukończyły 65. rok życia. Kosztuje 50 złotych i uprawnia do przejazdów przez cały rok od momentu jego skasowania. – Jest on niezwykle popularny. Wydaliśmy już ponad 76 tysięcy biletów seniora – wyjaśnia Igor Krajnow, rzecznik, warszawskiego ZTM. O takim rozwiązaniu marzą również poznańscy seniorzy.
– Taki bilet powinien zostać również wprowadzony w Poznaniu i przygotowaliśmy, jako seniorzy, projekt uchwały w tej sprawie – mówi Lechosław Lerczak, działacz społeczny z Rataj. Natomiast radny Szymon Szynkowski vel Sęk dodaje, że bardzo prawdopodobne, że jeśli taki bilet powstanie w Poznaniu, to: – Znając nasze realia, nie będzie on już tak tani jak ten w Warszawie – mówi z przekąsem.
Zobacz również: Dyrektor ZTM o PEKA: Nadejdzie czas, że będziemy z niej dumni
Trudniej jest natomiast porównać ceny biletów czasowych i przystankowych. Chociaż w Warszawie za 4,40 złotego można jechać tramwajem lub autobusem do ostatniego przystanku danej linii lub przez 75 minut.
W Poznaniu nie ma tak długich tras. Jedną z najdłuższych przemierza tramwaj linii 1. Jadąc z Franowa na Junikowo (31 przystanków) na tPortmonetce trzeba zapłacić 4,80 zł, czyli i tak więcej niż w stolicy. W innych miastach, jeśli się porówna czasy przejazdów do liczby przystanków, ceny wychodzą podobnie jak w Poznaniu.
– Jednak trzeba pamiętać o jednym. W innych miastach nie wydano 15 milionów złotych własnych środków oraz 30 milionów pieniędzy unijnych na wprowadzenie systemu PEKA – zauważa Szymon Szynkowski vel Sęk. – To przecież nie wszystkie wydatki, które poniosą poznaniacy lub mieszkańcy sąsiednich gmin. Trzeba będzie jeszcze dopłacić – mówi Szymon Szynkowski vel Sęk.
Sprawdź również: Rozliczamy system PEKA: Wyższe wpływy z biletów, ale czy więcej pasażerów?
Ile dokładnie, jeszcze nie wiadomo, ale możliwe, że będzie to kwota od 6 milionów złotych wzwyż. Pieniądze zostaną przeznaczone na dostosowanie dodatkowej infrastruktury (na przykład części parkomatów) do wymogów systemu PEKA.
Też mają systemy podobne do systemu PEKA
Podczas omawiania problemów związanych z systemem PEKA odpowiedzialni za poznańską komunikację (Mirosław Kruszyński, zastępca prezydenta i Bogusław Bajoński, dyrektor ZTM) powoływali się na przykłady Białegostoku i Sydney (w Australii), gdzie miały być podobne kłopoty. Sprawdziliśmy to.
Zobacz również: Dyrektor ZTM o PEKA: Nadejdzie czas, że będziemy z niej dumni
W Białymstoku nie zanotowano tak dużych i tak wielu awarii. Według Marcina Woźnego, z firmy BULL Polska, która wprowadza kartę PEKA tam znacznie mniej osób korzystało z internetowych stron systemu. Mirosław Kruszyński podkreślał, że w Białymstoku wprowadzono obowiązek klikania kartami w pojazdach i można sprawdzić ile osób w jakich godzinach jeździ na danej trasie. Dzięki temu można ulepszać system komunikacji miejskiej. Jednak władze miasta od sierpnia zlikwidowały klikanie kartami w pojazdach komunikacji miejskiej.
Sprawdź również: Rozliczamy system PEKA: Wyższe wpływy z biletów, ale czy więcej pasażerów?
Natomiast w przypadku Syndey podawano, że jest to taki sam system jak w Poznaniu (tylko powiększony o metro) i przez cztery lata działał awaryjne. – U nas funkcjonuje system Opal sukcesywnie wprowadzany od 2012 roku – mówi Krzysztof Bajkowski, dziennikarz z Sydney. Dodaje, że dzięki systemowi zniknął problem stania w kolejce do kasy. – To było urwanie głowy, szczególnie rano w poniedziałek, gdy kupowało się tygodniówki (bilety na dni robocze na dojazdy do pracy – red.) – mówi K. Bajkowski. Nim mieszkańcy mogli skorzystać z kart i systemu, wprowadzono liczne testy, takie wprowadzenie odbyło się bezawaryjnie (problemy rozwiązano wcześniej). W Sydney mieszka ok. 4,7 miliona ludzi, a system ma 570 tysięcy użytkowników. W Poznaniu i okolicach na 620 tysięcy osób jest ich 270 tysięcy. Użytkowników musi być 400 tysięcy, by nie zwracać dofinansowania z UE (30 mln zł).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?