MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W bajkowym świecie

Katarzyna Borek
- Popatrzyłam w głąb siebie, co mam w sobie wyjątkowego. I wysupłałam z siebie tę moją wypożyczalnię strojów karnawałowych - wspomina zielonogórzanka Kamila Zgaińska.
- Popatrzyłam w głąb siebie, co mam w sobie wyjątkowego. I wysupłałam z siebie tę moją wypożyczalnię strojów karnawałowych - wspomina zielonogórzanka Kamila Zgaińska. fot. Marek Marcinkowski
Nigdy nie poddała się zwyczajności. Nawet na emeryturze. Bo każdy ma w sobie coś wyjątkowego, co sprawia, że w każdym wieku życie może być piękne.

Kamila Zgaińska od 10 lat prowadzi w Zielonej Górze wypożyczalnię strojów karnawałowych. Wcześniej pracowała w żłobku. Wymyślała im przebrania, pod każdą piosenkę inne.

Dzieci to uwielbiały. Koleżanki śmiały się, że ma takie artystyczne odbicie zawodowe. Przypomniała sobie ich słowa, gdy przeszła na emeryturę i nie miała pomysłu, co dalej ze sobą zrobić. Wiedziała tylko jedno, że coś musi, bo nie chce zgnuśnieć, zostać zgrzybiałą staruszką. Popatrzyła w głąb siebie - co ma w sobie wyjątkowego, co sprawia jej radość, jakie ma zdolności. Że całe życie przebywała w bajkowym świecie i doskonale się z tym czuła.

- Wysupłałam z siebie tę wypożyczalnię strojów karnawałowych - wspomina. Mówi, że w jej nowym "zawodzie" najfajniejsze jest, że może zaprosić innych do swojego bajkowego świata, z którego wychodzą szczęśliwi. Czuje, że łączy ją z tym miejscem niezwykła więź. Nie chcę stwarzać dystansu. Także wobec klientów. U niej mają czuć się domowo. Do woli przebierać między królami, rycerzami, aniołami... Po prostu bawić się tą chwilą.

Tylko czasem deszcz

- Całe życie byłam optymistką. Zawsze wyszukiwałam w drugim człowieku rzeczy dobrych. Bo złe same się znajdą... - zamyśla się pani Kamila. Ale zaraz ze śmiechem dodaje, że nigdy z niczego nie robiła problemu.

Nawet w czasach kolejek zawsze jej coś do garnka pasowało. Jak rzucili kurczaka, jej cała rodzina jadła kurczaka. Jak schab, to schabowe. I było dobrze, bo gdyby człowiek tylko narzekał, co by to było za życie? Ma się je tylko jedno i dlatego musi być ono piękne.

- Radość trzeba brać garściami, z byle czego. Ostatnio poszłam do miasta i zapomniałam rękawiczek. Weszłam do pasmanterii i kupiłam nowe. Tak po prostu. Dla mnie to wielka radość, bo kiedyś na niewiele mogłam sobie pozwolić - wspomina pani Kamila.

Był też jej w życiu czas, gdy syn musiał przejść kilka operacji. Wtedy, przy tym szpitalnym łóżku stała... uśmiechnięta, szczęśliwa. Pewnie, że swoje wyryczała - ale tylko w domu. Bo nie lubi obnosić się ze swoim bólem, smutkiem: - Zostawiam je na potem. I zawsze pamiętam, że z życiem jak z pogodą. Czasem słońce, czasem deszcz. Na tym przecież ono polega.

Mąż bardzo pomaga

Syna pani Kamila ma na miejscu, w Zielonej Górze. Córka Małgosia żyje ze swoim francuskim partnerem Michel'em Lartigue.

- To mój taki sponsor kreacji karnawałowych, które są bardzo drogie - śmieje się. Na prezent imieninowy chce dostawać wyłącznie kwiaty i... karnawałowe kreacje. Bo jak jakaś bluzeczka by nie pasowała, to nie będzie się z niej cieszyć. A jak strój ktoś wypożyczy, to sama na ładny ciuch zarobi.

- Wie pani, pierwszy rok na emeryturze to chciałam sobie odpuścić. Wypocząć - wspomina. Ale potem pomyślała, że ona - taka pozytywnie zakręcona, zwariowana - pogubi się w ciszy i w spokoju. Był sierpień. We wrześniu, jeszcze z rozbiegu, ruszyła z wypożyczalnią. Mąż nie był zadowolony, bo myślał, że będzie chciała odpocząć.

- A dopiero się zaczęło! - śmieje się pani Kamila. Mąż teraz jej bardzo pomaga. Gdy przeszedł na wcześniejszą emeryturę, sam jeszcze nie zdążył pomyśleć, a już był w biznes zaangażowany. W kupowanie broni. Na szczęście plastikowej. W sklejanie pistoletów, prostowanie koron dla królewien.

- Zawsze ze sobą współdziałamy. Taką próbą dla naszego związku były operacje syna. Inne pary, gdy jest problem się rozstają, by przeszliśmy go razem - wspomina p. Kamila. Uważa, że w każdym sensie jej życie to wygrany los na loterii. Jak w totolotku obstawiła dobre "numery". A na koniec mam napisać, że gdyby 10 lat temu nie wyszło z wypożyczalnią, to zapisałaby się do Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Albo została wolontariuszką.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska